Twoje wiersze w zadziwiający sposób wychodzą naprzeciw pragnieniom
naszych serc. Napełniają je pogodnym humorem i otuchą, a nade wszystko
ogrzewają promieniami miłości. One naprawdę pomagają im bić pewniej,
mocniej, radośniej. Słowami płynącymi spod Twej ręki można się podzielić
jak opłatkiem. Są wyrozumiale uśmiechnięte, życzliwe, czułe. W nich
odbija się tkliwe spojrzenie matczynych oczu i ciepło jej dobrych
dłoni. One przywołują obraz domu rodzinnego... jego przyprószone
patyną ściany. Pochylony parkan w objęciach dzikiego wina, furtkę
prowadzącą do królestwa wiotkich mimoz, zapach ciasta i biały obrus
na świątecznym stole. Dzięki nim odkrywamy na nowo, że oprócz ciała
mamy także dusze.
Jak dobrze jest przystanąć obok poetyckiego źródła i
czerpać z niego mądrość o życiu i wierze, miłości i cierpieniu. Po
to, by prawdziwie zrozumieć, że "Bóg nie zszedł na ziemię, aby cierpienie
znieść czy wyjaśnić, lecz aby je napełnić swoją obecnością". W świetle
tych słów nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przyjąć najtrudniejsze
sprawy zgodnie z Twymi, Księże, wskazaniami, to znaczy z odwagą,
wiarą i nadzieją. Próba cierpienia jest, jak mówisz, próbą wiary.
Jest sprawdzianem naszej wierności Bogu. Mając to na uwadze, uczysz
nas przezwyciężania bezradności wobec tych, którzy dźwigają swój
szczególnie przytłaczający krzyż. Czynisz to wszystko, używając słów
prostych i łagodnych, nierzadko żartobliwych, lecz zawsze z wielką
siłą kruszących skałę naszych serc.
Swymi lirykami przekonujesz, że miłość jako dar Stwórcy
przychodzi z innego świata. Jeśli dużo o niej mówimy albo śpiewamy,
to wcale nie znaczy, że umiemy kochać. Tylko ona wie, jak to robić,
aby dając innym, samemu się bogacić. Co w miłości jest najważniejsze?
Dawać, brać czy przyjmować? Przede wszystkim dawać - odpowiadasz.
Wskazujesz na miłość bezinteresowną, która nie oczekuje wdzięczności
ludzkiej. Zachęcając do poświęcenia w imię miłości ofiarnej, zwracasz
uwagę, iż szczęściem jest kochać Boga w drugim człowieku. Na koniec
mówisz: "Tu leżą starego kawalera kości, co za długo studiował traktat
o miłości". Dowcipną puentą zamykasz poważne rozważania. Za chwile
wzruszeń, za Twoje niezrównane poczucie humoru, za strofy pełne praktycznych
życiowych rad dziękuję drogi Księże Janie.
Zastanawiająca jest tajemnica docierania Twojej poezji
do serc tylu ludzi. Jest ona lubiana i czytana przez dzieci, młodzież
oraz dorosłych. Triumfuje w plebiscytach, jak to miało miejsce w
tegorocznej Złotej Piątce, konkursie TeleRzeczpospolitej. Okazuje
się, iż w wierszach mówiących o Bogu, nadziei i miłości czytelnicy
dostrzegają coś ważniejszego niż w dokonaniach gwiazd ekranu czy
estrady. Odnajdują wyjątkowo trafne odpowiedzi na wiele ważnych pytań.
Twoje tomiki, przeniknięte wiarą w mądrość i piękno stworzenia, rodzą
optymizm pozwalający z ufnością wyglądać przyszłości.
Zapiski na marginesie spotkania z ks. Janem Twardowskim, które odbyło się w łódzkim Teatrze Lalki i Aktora "Pinokio" 14 lutego br., czyli w dniu św. Walentego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu