Poznałem ks. prof. Josepha Ratzingera, przyszłego papieża, a wcześniej najbliższego współpracownika Jana Pawła II, jeszcze w Krakowie. Jako profesor przyjeżdżał na spotkania z kard. Karolem Wojtyłą, który znał go z czasów II Soboru Watykańskiego i miał do niego wielkie zaufanie. Była między nimi więź – nie tylko na bazie teologicznej, doktrynalnej, ale także przyjacielska. Profesor Ratzinger bywał w Krakowie, znał tutejsze środowisko akademickie i bardzo je cenił.
Gdy kard. Wojtyła został papieżem, zaraz pomyślał, żeby kard. Ratzingera sprowadzić do Rzymu. W tym czasie pojawiły się ze strony teologów, zwłaszcza niemieckich, pewne problemy, wynikające z ich kontestacji Kościoła. Ojciec Święty uznał, że ten wybitny teolog z Monachium na pewno pomoże mu te sprawy uporządkować. Kardynał Ratzinger, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, jednej z najważniejszych w Watykanie, wspierał Jana Pawła II we wszystkich sprawach i staraniach. Decyzje w zakresie doktrynalnym Ojciec Święty podejmował po konsultacji z kard. Ratzingerem. Może niektórzy byli nawet o to zazdrośni... W każdym razie opinie niemieckiego teologa były dla Jana Pawła II bardzo istotne. Ale także kard. Ratzinger niezmiernie cenił Ojca Świętego, jego ogromną wiedzę teologiczną i filozoficzną oraz doświadczenie duszpasterskie. Ich współpraca w służbie Kościołowi powszechnemu była wyjątkowa i wydała dobre, trwałe owoce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ta przyjaźń zrodziła wielką sympatię kard. Ratzingera do Polski i Polaków. Bardzo cenił sobie znajomość ze środowiskiem wybitnych polskich teologów – partnerów do dysput teologicznych. Późniejsza wizyta Benedykta XVI w maju 2006 r. w Polsce, śladami Jana Pawła II i jego zapewnienie: „Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem”, potwierdziły tę postawę.
Przyznaję, że czułem się wyróżniony przez Benedykta XVI, który darzył mnie przyjaźnią, i poczytuję to sobie za wielki zaszczyt. Gdy zmarł papież Jan Paweł II i odbywały się w Rzymie nabożeństwa zarezerwowane dla kardynałów, jeszcze przed konklawe, to kard. Ratzinger jako dziekan Kolegium Kardynalskiego zawsze o mnie pamiętał i zapraszał do wspólnej modlitwy. Z kolei w pierwszych miesiącach pontyfikatu mianował mnie arcybiskupem metropolitą krakowskim, a następnie kardynałem. Ta przyjaźń przetrwała. Mam książki, które papież emeryt po ich wydaniu przysyłał mi z dedykacjami. Mam też sporo listów od Benedykta XVI, w których przy podpisie często dodawał: „Dziękuję ci za twoją przyjaźń”.
Zdradzę jeszcze, że nie tak dawno byłem u Benedykta XVI na takiej przyjacielskiej rozmowie. Papież senior sam zaproponował spotkanie, abyśmy mogli porozmawiać. Był przejęty aktualną sytuacją Kościoła katolickiego na świecie, a szczególnie w jego kraju ojczystym. Zastanawiał się, w jakim kierunku zmierza Kościół niemiecki.
Jak Benedykt XVI zostanie zapamiętany w historii Kościoła. Na pewno jako wybitny następca Jana Pawła II. To nie było naśladownictwo. Każdy z tych papieży miał własny styl, który wynikał z ich niepowtarzalnej osobowości, ale też z ich modlitwy i wiary. Obydwaj służyli Kościołowi i światu w bardzo trudnym czasie.
Można powiedzieć, że w ostatni dzień 2022 r. świat utracił jednego z najwybitniejszych teologów. Do wieczności odszedł gigant wiary i rozumu, wielki człowiek Kościoła. Za jego pasterską i pokorną służbę, za bogactwo nauczania oraz świadectwo świętości, które nam zostawił, dziękujemy Bogu.
Myślę też, że Kościół zyskał orędownika w niebie. Wielu ludzi, którzy znali Benedykta XVI osobiście, mówi o jego świętości.