Z Tadeuszem Łaszkiewiczem, archeologiem z Muzeum w Międzyrzeczu o hipotezach na temat miejsca, w którym święci Jan, Benedykt, Mateusz, Izaak, Krystyn założyli erem, rozmawia Magdalena Kozieł
Magdalena Kozieł: - Stanisław Zasada w "Tygodniku Powszechnym" z 8 maja stawia tezę, że jest tak samo prawdopodobne, że Pięciu Braci zginęło śmiercią męczeńską w Międzyrzeczu, jak i w Kazimierzu Biskupim. Jest też trzecia hipoteza: Bracia założyli pustelnię w Kaźmierzu pod Szamotułami, tak twierdzi prof. Gerard Labuda z Poznania, podpierając się "Rocznikiem Kamienieckim" i "Rocznikiem Poznańskim". Jak zatem bronić tezy o Świętym Wojciechu koło Międzyrzecza?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tadeusz Łaszkiewicz: - Wszystkie te hipotezy mają potwierdzenie w literaturze historycznej, w której wymieniano także inne lokalizacje, np. Trzemeszno czy Tum pod Łęczycą. Jednak najwięcej zwolenników ma teza mówiąca o lokalizacji w Międzyrzeczu. Kazimierz Biskupi to aktualnie najprężniej działające sanktuarium szerzące kult Pięciu Braci. Pisze o tym Jan Długosz w swoich Kronikach sławnego Królestwa Polskiego. W jego zapiskach jest mowa o silnym i ugruntowanym kulcie, z czego można wnioskować, że istniał już wiele lat wcześniej, być może już od poł. XIV w. Bardzo szanuję Kazimierz jako sanktuarium, mówi się nawet o nim jak o mieście-sanktuarium, w którym każdy ze Świętych Braci, łącznie z Barnabą jako szóstym, miał swoją kaplicę czy kościół. Sanktuarium to jednak nie ma nic wspólnego z pierwszym eremem Pięciu Braci i miejscem ich śmierci. Pytanie, skąd zatem tak ugruntowany kult Męczenników na tym terenie? Pewną odpowiedź dać nam może starsza literatura historyczna, w której są wzmianki o opanowaniu sytuacji w państwie piastowskim przez Kazimierza Odnowiciela. Reaktywował on opactwo na cześć Pięciu Braci nie na pograniczu, które stale było narażone na niepokoje, ale głębiej w kraju, właśnie w Kazimierzu koło Konina. Przymiotnik Biskupi otrzymał Kazimierz później, ponieważ przez szereg lat należał on do biskupów lubuskich. Biskupi ci byli kanonikami kapituły praskiej i mogli przenieść kult Pięciu Braci do swoich dóbr. W ciągu dwóch ostatnich lat byłem parokrotnie zapraszany do Kazimierza. Lud tam rzeczywiście wierzy, że to było u nich. Historycy jednak już tak nie mówią. Nawet ci, którzy zajmują się badaniami w samym Kazimierzu, mają świadomość małej wiarygodności tej tezy.
- Czyli jedyne, co na pewno możemy przyznać Kazimierzowi Biskupiemu, to szerzenie kultu Pięciu Braci Męczenników?
- Możemy postawić nawet tezę, że dzięki Kazimierzowi Biskupiemu kult Pięciu Braci w Polsce przetrwał. Przecież pierwsze relikwie przywiezione do kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Międzyrzeczu pochodzą właśnie z Kazimierza, a dopiero w 2001 r. zostały przywiezione nowe relikwie z Pragi. Czy Kazimierz Biskupi, choć był sanktuarium, posiadał relikwie od początku swego istnienia? Raczej nie - pierwsza udokumentowana wzmianka o relikwiach mówi, że dopiero biskup poznański Jan Lubrański sprowadził relikwie z Pragi na początku wieku XVI. On właśnie ugruntował kult Braci, fundując klasztor bernardynów w Kazimierzu. Na czas budowy klasztoru relikwie przechowywane były w jednej z kaplic katedry poznańskiej.
- A co z hipotezą o Kaźmierzu koło Szamotuł?
Reklama
- Lokalizacja ta jest według mnie jeszcze mniej prawdopodobna niż Kazimierz Biskupi, choć prof. Gerard Labuda jest tak poważnym historykiem, że nie mnie podejmować z nim dyskusję. Wzmianka o Kaźmierzu pochodząca z Rocznika Kamienieckiego i Poznańskiego brzmi: "Pięciu Braci w Kazimierzu umęczono". Stawiano tu pytanie, czy w Kazimierzu Biskupim, czy Kaźmierzu? Przy tej tezie kłócą się też inne szczegóły, choćby te z pierwszej wzmianki o Międzyrzeczu z 1005 r., która mówi, że Henryk II zatrzymał się ze swoimi wojskami w pobliżu opactwa Mezerici, cieszącego się kultem miejscowych męczenników. Iść z Niemiec na Poznań przez Kazimierz Biskupi to trochę nie po drodze. Nie możemy wątpić w ówczesne wojska, które wędrując z wojny na wojnę, raczej drogi nie gubiły. Międzyrzecz leży na starym trakcie komunikacyjnym. Kaźmierz też na nim był. Najprawdopodobniej w średniowieczu szlak ten lekko zbaczał i przechodził przez Kaźmierz. Wzmianka o Kaźmierzu znajduje się w dokumentach późnych, które pochodzą z XIII w. Żadnych innych wzmianek o Kaźmierzu, poza tymi umieszczonymi w Rocznikach, nie ma. Prof. Gerard Labuda, gdy mu zarzucono, że nie ma tam żadnej tradycji miejscowej, próbował jej szukać i udowadniać takową. Mówił o istniejącym tam prawdopodobnie niegdyś klasztorze, o którym dziś nic nie wiadomo. Brakuje tu też innych szczegółów, nie zgadza się też typografia. Obok klasztoru miała przepływać rzeka, która broniła, jak podaje św. Brunon z Kwerfurtu, dostępu do pochowanego pierwotnie osobno ciała Krystyna.
- Pozostaje zatem Międzyrzecz...
Reklama
- W Międzyrzeczu w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wskazywano na różne miejsca domniemanego osiedlenia się Pięciu Braci, np. w obrębie samego grodu czy gdzieś na podgrodziu. Nie wykazały tego jednak żadne prace wykopaliskowe. Nie znaleziono tu żadnych pozostałości klasztoru czy świątyni. Poza tym Pięciu Braci zamieszkało w eremie, czyli klasztorze pustelniczym, który był odosobniony. Archeolog Stanisław Kurnatowski wykonał w latach 50. jeden jedyny wykop poza terenem grodu, tj. koło kościoła św. Wojciecha, w przejściu do ul. Ogrodowej. Nie znalazł tam najmniejszych dowodów na istnienie w tym miejscu eremu. Innym wymienianym miejscem lokalizacji eremu jest niegdysiejsza wieś Winnica, po drugiej stronie Obry. Tam mógł znajdować się jeden z najstarszych kościołów w Międzyrzeczu i tu "zaczynał się" Międzyrzecz jako miasto. Dokument mówiący o zwolnieniu kolonistów niemieckich, którzy zakładali miasto w 1248 r., wskazuje na lokację miasta właśnie tam. Ten zalążek miasta znajdujący się po drugiej stronie Obry nie istniał długo. Został złupiony i spalony przez jeden z najazdów brandenburskich i życie przeniosło się na drugi brzeg, w rejon obecnego rynku. Ten ewentualny kościół i sama nazwa Winnica sugerowały, że być może tam właśnie znajdował się klasztor. Jednak mowa jest tu o wieku XIII. Z przeniesieniem miasta na drugi brzeg łączy się jeszcze inny dokument pochodzący z 1259 r. Mówi on o ugodzie Jakuba - wójta Międzyrzecza z Janem - plebanem Świętego Wojciecha. Sprawa dotyczy ufundowania w mieście świątyni farnej. Do tej pory zaś opiekę duszpasterską nad grodem sprawował kościół we wsi Święty Wojciech. Należałoby zadać pytanie: dlaczego kościół postawiono w Świętym Wojciechu, a nie bliżej? Wątek ten pozwala postawić hipotezę, że tak zlokalizowany kościół parafialny jest dziedzictwem wcześniejszego kościoła klasztornego. Poza tym sama nazwa miejscowości Święty Wojciech na coś wskazuje. Święci Jan i Benedykt, którzy byli Włochami, zetknęli się z św. Wojciechem już wcześniej. Być może Bracia Męczennicy zakładali swój klasztor właśnie pod wezwaniem św. Wojciecha. Parafia w Świętym Wojciechu pozostawała zawsze w posiadaniu biskupów poznańskich. W pogrzebie Pięciu Braci uczestniczył biskup poznański Unger, a nie gnieźnieński, jakby wypadało, gdyby chowani byli w Kazimierzu Biskupim. Wzmianka o kościele w tej wsi z 1259 r. wskazuje na to, że kościół ten istnieje od dawna, ponadto w pewnej odległości od grodu, po drugiej stronie rzeki. Jest więc odosobnienie, a przy okazji jest też bliskość rzeki, o której mówi św. Brunon z Kwerfurtu.
- Mówi Pan o przesłankach wynikających z dokumentów historycznych i pewnych hipotezach, a co nowego wprowadziły do tematu prace wykopaliskowe prowadzone w Świętym Wojciechu od 1997 r. Jakich w tym czasie dokonał Pan odkryć i gdzie prowadzone były wykopaliska?
Reklama
- W roku 1997 r. prof. Stanisław Kurnatowski powierzył mi to zadanie. Wspólnie ustaliliśmy program działań, który zakładał rozpoznanie osadnictwa wczesnośredniowiecznego we wsi i jej okolicy. Z dokumentów pozostałych po lustracjach i wizytacjach biskupich wynika, że we wsi Święty Wojciech istniało po sobie kilka kościołów. Są to wzmianki z wieku XIII i XV, kiedy to w wyniku zaniedbania kościół się spalił i pleban był zobowiązany do odbudowy. Potem mamy dokument z końca wieku XVI i początku XVII, potem z XVIII. Obecny kościół pochodzi z XVIII w. Znana jest tradycja lokowania kościołów w tym samym miejscu, dlatego podjęliśmy decyzję kopania tuż przy fundamentach kościoła w Świętym Wojciechu. Zrobiliśmy kilka małych wykopów sondażowych, które miały na celu rozpoznanie terenu. Okazało się, że pod spodem obecnego kościoła mamy inny obiekt, starszy, posadowiony na potężnych kamiennych fundamentach, większych niż obecny kościół. W 1998 r. nie podjęliśmy żadnych prac z powodu braku funduszy. W roku następnym poprowadziliśmy kolejne wykopy na placu przykościelnym. Doprowadziły one przede wszystkim do odkrycia cmentarza przykościelnego, który funkcjonował do roku 1945. Prace te dały nam rozpoznanie, że oprócz nowożytnych grobów znajdowały się na tym terenie także pochówki średniowieczne, a nawet wczesnośredniowieczne. Chcieliśmy też dokładnie rozpoznać rzut wcześniejszej świątyni. Od początku jednak wiedziałem, że nie był to kościół klasztorny z XI w. Z dokumentów wiadomo, że klasztor funkcjonował stosunkowo krótko. Od św. Brunona z Kwerfurtu wiadomo również, że był to obiekt drewniany. Znalezienie z tego czasu pozostałości po zabudowie drewnianej jest karkołomne, choć nie niemożliwe, utrudnione także przez fakt wielowiekowych pochówków, a co za tym idzie - ciągłego przekopywania ziemi. Na terenie cmentarza zostały wykryte także murki najprawdopodobniej nowożytnej krypty grobowej, być może z XVIII w., o której w żadnych lustracjach biskupich nie ma mowy. Inną przesłanką dla prac na tym terenie jest dokument Piotra Damianiego Żywot św. Romualda, w którym pisze on o wyprawie Benedykta i Jana do kraju Słowian i o tym, że książę Bolesław Chrobry polecił wybudować nad grobami Męczenników bazylikę. Ta bazylika stanowi dla nas pewien cel. Jak do tej pory nie znaleźliśmy jej. Dla Włocha, który to pisał, bazylika oznacza dużą, kamienną świątynię, nie wiadomo jednak, co zrealizowano tutaj. Być może był to kościół większy, ale nadal drewniany, a może jednak kamienny. W 2000 r. odkryliśmy nową serię grobów. W sumie było ich 98. Nadal prowadzone były badania przy fundamentach odkrytej, być może XV-wiecznej, świątyni. Nie znamy jeszcze jej pełnego obrysu. W 2001 r. prace zostały wstrzymane z powodu braku funduszy. Dzięki dofinansowaniu w 2000 r. z Komitetu Badań Naukowych (w wyniku starań profesorostwa Kurnatowskich - poprzez Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk) mogłem opracować i skatalogować dotychczasowe wyniki. Zrobiłem konserwację przedmiotów metalowych, analizę archeozoologiczną, antropologiczne opracowanie wykopanych grobów. Zatrudniliśmy także architekta, który fachowo zadokumentował odkryte relikty architektury. Dzięki wsparciu ówczesnego wiceburmistrza Adama Kozińskiego udało się pozyskać sponsora i jesienią 2002 r. wykonałem jeszcze niewielkie prace przy kościele i w jego wnętrzu.
- Na prace archeologiczne chyba wszędzie brakuje funduszy, pozostaje zatem nadzieja na sponsoring i ewentualne zaangażowanie się wolontariuszy.
- Pozostała mi jeszcze mała kwota z ubiegłorocznego sponsoringu. Kilka osób zdeklarowało się na wakacyjną pomoc. Są to osoby indywidualne, a także miejscowa drużyna harcerska. W czasie prowadzonych prac wykopaliskowych najkosztowniejsza jest właśnie robocizna. Dlatego dzięki pracy wolontariuszy możemy posunąć się do przodu z pracami ziemnymi. Wszystkich, którzy chcieliby w ten sposób spędzić jakiś czas swoich wakacji, powitam z otwartymi ramionami, z tym, że nie jestem w stanie zapewnić nawet minimum socjalnego, w tej kwestii służę jedynie radą. Wspólnie możemy zastanowić się nad rozwiązaniami.
- Dziękuję za rozmowę.