Pełni prawdy o tym, co wydarzyło się w Betlejem, nie odkryli ani pasterze, ani Trzej Mędrcy, ani mieszkańcy tej małej judzkiej mieściny, nawet Józef i Maryja nie do końca odkryli istotę rzeczywistości, jaka zaistniała w ów dzień, w betlejemskiej grocie.
W tamte dni prawda o narodzinach Boga-Człowieka była jeszcze przed oczyma wszystkich przesłonięta, chociaż narodzinom tego Dziecka towarzyszyły niezwykłe okoliczności i niezwykłe zdarzenia: pasterzy obudzili jaśniejący blaskiem zwiastunowie nowiny o Jego narodzeniu, Mędrców zaprowadziła do groty niezwykła kometa, Józef został uprzedzony w sennych widzeniach, a Maryja przeczuwała nadejście wielkich wydarzeń.
Pasterze niewątpliwie odchodzili od tej nędznej groty, od tej zatroskanej rodziny z zadumą, ale i z wątpliwościami, czy się nie przesłyszeli, czy się nie pomylili. Wsparli biedaków, czym mogli - i pozostawili ich samym sobie. W następne dni, tygodnie Józef musiał sam zabiegać o codzienną strawę dla Maryi i Jej Dziecka. Ucieszyły go przyniesione dary Trzech Mędrców - pozwoliły ulżyć niedostatkowi. Nieraz chyba w rozmowach z Maryją wracali do tego, co na początku zostało im objawione o tym Dzieciątku, które nosili na swych rękach, przewijali, karmili... i przyznawali się przed sobą, że niewiele z dotychczasowego obrotu spraw rozumieli.
Mieszkańcy Betlejem bynajmniej nadejścia tej mesjańskiej rzeczywistości nie zauważyli. Byli zaaferowani własnymi sprawami. Dopiero zbrodnia popełniona przez Heroda na ich dzieciach, zwróciła uwagę na tę nazaretańską rodzinę, której udało się uciec przed siepaczami. Wnet jednak o tych wszystkich wydarzeniach zapomniano. Uchroniło je dla potomnych tylko serce Maryi, Matki Jezusa, i przekazało Jego uczniom, kiedy już objawiła się pełnia prawdy o tym, kim było Jej Dziecię.
Dziś prawda o narodzinach Boga-Człowieka bije w nas z całą mocą z każdej szopki umieszczonej w naszych kościołach. Im są piękniejsze, tym mniej przypominają tamtą grotę, przeznaczoną dla zwierząt. Najważniejsze jest to, byśmy w każdej z nich umieli odczytać głoszoną przez nie tak ważną dla całej ludzkości, dla każdego z nas prawdę: Bóg stał się jednym z nas. Bóg stał się człowiekiem. Bóg stał się naszym - moim bratem. Jestem nie tylko dziełem rąk Boga, Jego stworzeniem, ale od chwili tamtych narodzin mam prawo nazywać się bratem Jezusa, bratem Przedwiecznego Stwórczego Słowa, bratem Syna Bożego. Mam prawo mówić do Niego: "mój Bracie", uważać się za krewnego, powinowatego Trójjedynego Boga i zwracać się do Niego: "mój Ojcze".
Pomóż w rozwoju naszego portalu