Zaczęło się w sierpniu 2006 r. – Wieś miała przygotować wieniec dożynkowy. Przyszło wówczas kilka osób. To był początek. Trzy miesiące później wpadliśmy na pomysł, by reaktywować Koło Gospodyń Wiejskich, takie z prawdziwego zdarzenia, które w naszej miejscowości wiele lat temu istniało – tłumaczy Wiesława Serafin, założycielka i prezes KGW „Prymule”. Obecnie koło liczy dwadzieścia osób i ma bardzo oryginalną nazwę. Skąd się wzięła? – Pomysłów było wiele – przyznaje pani Wiesława. – Każda z nas wymyślała inną. Ostatecznie wybrałyśmy „Prymule”. Bo to bardzo wdzięczne kwiaty, które kojarzą się z wiosną i radością – dodaje.
Czy dziś warto pielęgnować tradycje polskiej wsi? Jak przyznaje pani Wiesława, kiedyś wiara w Boga była nieodłącznie związana z pracą na wsi. To miało swoje odzwierciedlenie w zwyczajach, tradycji i kulturze. – Czyniono znak krzyża przed każdą pracą, na bochenku chleba przed jego pokrojeniem, całowano kromkę, jeśli upadła na ziemię. To był wielki szacunek dla darów Boga – mówi Wiesława Serafin. Na każdym kroku wiara była więc widoczna. Tak było od wielu wieków. Dziś żyjemy inaczej niż pokolenie naszych rodziców czy dziadków. Wiele zwyczajów zaginęło, a i sama wiara i tradycje religijne schodzą, niestety, na coraz dalszy plan.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Panie starają się utrwalić i zachować to, co jeszcze pozostało, kultywując wiejskie tradycje na różne sposoby. Przykładem niech będzie dziękczynienie za obfite plony. – Zaczęliśmy od wicia tradycyjnego wieńca dożynkowego. Wieniec każdego roku powstawał, tym razem na odpust Przemienienia Pańskiego w Cmolasie. Zanosimy go także do naszego kościoła w święto Matki Boskiej Zielnej w Mechowcu, a później jedziemy z nim na diecezjalne dożynki do Rzeszowa. Zawsze to była moja wielka duma, kiedy każdego roku prezentowałyśmy zupełnie nowe dzieło – wyjaśnia pani Wiesia. Każda z pań ma inne zainteresowania i zdolności. Są panie, które tworzą ozdoby na szydełku, kwiaty z bibuły, układają bukiety. „Prymule” mają nawet swój zespół piosenki biesiadnej. Ale zdecydowanie najciekawszą formą pielęgnowania tradycji jest ta, którą panie prezentują na talerzu. I to z niemałym sukcesem, bowiem nieraz zdobywały nagrody w kulinarnych konkursach. Największym było zdobycie II miejsca w wojewódzkim konkursie na tradycyjny stół wielkanocny.
Skosztować mechowieckich specjałów można na organizowanym każdego roku „Święcie kapusty”. – To doskonała okazja nie tylko do spotkań i zabaw, ale także spróbowania dań przygotowanych przez nasze panie. Głównym składnikiem potraw jest oczywiście kapusta, która była i jest jednym z podstawowych warzyw uprawianych na tym terenie – wyjaśnia pani Wiesława. Chlubą „Prymul” stał się tradycyjny bigos, kapusta zasmażana, a także kacapoły nadziewane pieczarkami i zawijane w liście kapusty.
– Ze smutkiem stwierdzam, że młodych ludzi coraz mniej to wszystko interesuje. Kiedyś takie spotkania, rozmowy bardzo jednoczyły społeczność. Teraz wciąż za czymś gonimy, nie dostrzegając tego, co już mamy. Patrząc nawet na to, co dzieje się obecnie na świecie, nie widzimy, że żyjemy pod takim „parasolem” Pana Boga. Naprawdę mamy za co dziękować. Dopóki więc wystarczy sił, będziemy zawsze podtrzymywać te tradycje, starając się zachować i utrwalić to, co najcenniejsze – podsumowuje pani Wiesława.