Reklama

Wiara

Czym jest miłość czysta

[ TEMATY ]

wiara

miłość

Ewangelia

Piotr Drzewiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Widzisz więc, że musimy skupić całą naszą uwagę na tym pokornym poruszeniu miłości płynącym z naszej woli. To zaś co dotyczy słodkości i pociech cielesnych albo duchowych, choćbyś je za bardzo święte i miłe uważał - powiedziałbym chętnie, gdyby szacunek i przyzwoitość na to pozwalały, że powinniśmy mieć względem nich pewną obojętność.

Jeżeli życie je przynosi, zgotuj im dobre przyjęcie; ale strzeż się twojej słabości i nie przywiązuj do nich wielkiej wagi. Bo jeżeli będziesz się zbyt długo i z upodobaniem zatrzymywał na tych słodyczach i łzach, wyczerpiesz na nich znaczną część twoich sił.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Może nawet stałbyś się skłonny miłować Boga ze względu na nie. To odchylenie dostrzeżesz w sobie, jeżeli nieobecność tych pociech wywoła w tobie zbytnie niezadowolenie. Jeżeli tak jest, to znak, że twoja miłość nie jest jeszcze ani czysta ani doskonała. Miłość prawdziwie czysta i doskonała wdzięczna jest, gdy ciało doznaje pociechy dzięki odczuwalnym słodkościom i łzom; skoro je Bóg odejmie, nie tylko, że nie szemrze z tego powodu, ale cieszy się obywając się bez nich, ponieważ taka jest wola Boża.

Reklama

Niektórym duszom pociechy takie udzielane są często, podczas gdy inne tylko z rzadka ich doznają. Bóg tak rozrządza dla większości korzyści swoich stworzeń i stosowanie do ich potrzeb. Niektóre są tak słabego i delikatnego ducha, że nie mogłyby wytrwać ani znieść różnych pokus i ucisków, którymi ich nieprzyjaciele cieleśni i duchowi doświadczają zadając im cierpienia, gdyby nie doznawały od czasu do czasu pociechy i umocnienia dzięki tym chwilom słodyczy. Są oni tak słabi fizycznie, że nie mogą zadawać sobie wielkich umartwień, aby się w ten sposób oczyścić. Wówczas Pan nasz w swym miłosierdziu czyni to wewnętrznie przez chwilę słodyczy i łzy.

Inaczej rzecz się ma u osób mocnego ducha. Te osoby znajdują dosyć pociechy duchowej w ofiarowaniu Bogu tego pokornego i peł­nego czci porywu miłości i w uzgadnianiu swojej woli z Jego wolą. Dlatego nie mają tak wielkiej potrzeby tego umocnienia w postaci odczuwalnych pociech i słodyczy...

Które z tych osób są bardziej święte i milsze Bogu, Bóg wie, ja tego nie wiem.

2015-06-08 11:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trudna miłość

Jak katolik może ocalić swoje małżeństwo? I co z tymi, którzy zostali już porzuceni? Dorota opowiada: – Ratowałam, bo kochałam. Nawet wtedy, gdy mąż powiedział, że nic do mnie nie czuje. Nawet gdy oznajmił, że spotkał kobietę swojego życia. Nawet gdy rzucił mi w twarz, że się mną brzydzi... Nie pomogły terapie małżeńskie, ustawienia Hellingerowskie, nie pomogli specjaliści od naprawiania uczuć, którzy brali stawki jak wybitni kardiolodzy. Została mi tylko rozpacz. I pewnie bym popłynęła z jej rwącym nurtem, gdybym gdzieś w środku, w samym centrum siebie samej nie słyszała cichutkiego głosu: nie odpuszczaj... Mój mąż mówił: „Nie mogę cię znieść”, a ja słyszałam: nie odpuszczaj... I jakoś – nie wiem dlaczego – bardziej wierzyłam temu głosowi niż pogardzie męża. Kiedyś stanęłam pod ścianą i wiedziałam, że nie mam już pola manewru. Skończyło się. Sąd orzekł rozwód z winy męża, bez mojej zgody. W kościele ktoś mnie pocieszał: „Niech się pani nie przejmuje, przecież to on złożył pozew. Pani jest czysta”. Nie czułam się czysta, raczej jak ofiara pobicia ze szczególnym okrucieństwem. Kobieta porzucona chce jedynie mieć z powrotem męża w domu. Ojca moich dzieci. Opokę rodziny! Żeby było tak jak dawniej. Ja nie znalazłam sposobu na zatrzymanie męża. Przez długi czas czułam się gorsza, głupsza, brzydsza. Dorota jest od 7 lat samotna, ma 2 synów, prowadzi własną firmę. – Nie znalazłam wtedy w Kościele specjalnego wsparcia. Moja bezsilność doprowadziła mnie do konfesjonału – i to był jedyny realny zysk. Dużo się wtedy modliłam, codziennie odmawiałam Różaniec, chodziłam na Mszę św. Modlitwa działała jak środek przeciwbólowy i uspokajający. Czułam wewnętrzną pełnię, rodzaj nasycenia. Ale ponad tym było przemożne pragnienie wygadania się. Zadać kilka ważnych pytań komuś, kto ma lepszy kontakt z Panem Bogiem. Komuś, kogo dręczy ten sam rodzaj bólu. Myślę, że księża nie bardzo wiedzą, jak z nami postępować. Ma się wrażenie, że zostawiono nas trochę samym sobie i każdy z nas musi odnaleźć sam swoją drogę ewakuacji. Ks. Marek Dziewiecki twierdzi: – Są tacy księża, którzy w swoich parafiach tworzą duszpasterstwo osób żyjących w związkach niesakramentalnych, ale nie tworzą duszpasterstwa skierowanego do małżonków skrzywdzonych i porzuconych, którzy pozostają w samotności, gdyż żyją w czystości i trwają w wierności małżeńskiej. Jedna z porzuconych kobiet opowiadała mi niedawno o tym, że jej małżonek pozostawił ją z trójką dzieci i związał się z kochanką, a mimo to jest animatorem w duszpasterstwie osób rozwiedzionych, które zawarły ponowne związki. Ów mężczyzna towarzyszy swojemu duszpasterzowi w różnych wyjazdach rekolekcyjnych i formacyjnych, głosi konferencje w różnych parafiach w Polsce i jest traktowany jako moralny autorytet. Tymczasem porzuconej przez niego żonie i innym osobom znajdującym się w podobnej sytuacji żadna parafia nie oferuje specjalistycznej pomocy duszpasterskiej. To jest poważne zaniedbanie i nieświadome wpisywanie się w politycznie „poprawną” obecnie większą troskę o katów niż o ich ofiary.
CZYTAJ DALEJ

Nie bój się, zaufaj!

2025-12-15 13:00

Niedziela Ogólnopolska 51/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

To wydarzenie może poruszyć każdego. Historia odległa w czasie, lecz jakże bliska sercu człowieka. Absolutnie niebanalna, ale z życia wzięta. Józef, cieśla, to człowiek sprawiedliwy, jak podaje nam Ewangelia. Postępuje zgodnie z zasadami, jest uczciwy i prawdomówny, trzyma się ogólnie przyjętych zasad, norm i reguł, które stanowią prawo. Jednocześnie jest już po zaślubinach z Maryją. Wkrótce zamieszkają razem. Życie jednak nie zawsze układa się tak, jak byśmy tego chcieli. Ta wiadomość spada na niego niespodziewanie: jego małżonka jest brzemienna. To, co powinno być radością domu Józefa, staje się nagle przyczyną cierpienia. Nie on jest ojcem. Zna Maryję, kocha Ją, ale nie rozumie tej sprawy. Rozum mówi mu coś innego, a serce dyktuje coś innego. Trzeba wybrać, jakoś się odnaleźć w tej nowej, niekomfortowej sytuacji. Józef ma dylemat. Co zrobić? Postanawia odejść – po cichu, bez rozgłosu, tak, by to ukryć, a przy tym nie skrzywdzić Maryi. To uczciwe rozwiązanie, nikogo nie krzywdzi. Takie jakby salomonowe rozwiązanie na dziś: nic dodać, nic ująć. Sprawiedliwie, pobożnie i po kryjomu.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Wyruszył Orszak Trzech Króli!

2025-12-21 11:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Organizatorzy i wolontariusze Orszaku Trzech Króli 2026 rozpoczęli bezpośrednie przygotowania do tego wydarzenia.

Już po raz kolejny w święto Trzech Króli ulicami miast całej Polski, jak i archidiecezji łódzkiej przejdą kolorowe, roztańczone i radosne Orszaki Trzech Króli. Do organizacji zgłosiły się zarówno największe miasta jak i małe miasteczka czy wsie. Odpowiedzialni za przygotowanie tego wydarzenia spotkali się, by rozpocząć bardzo intensywne, bezpośrednie przygotowania do Orszaku. Hasło tegorocznego Orszaku Trzech Króli „Nadzieją się cieszą” wywodzi się ze słów drugiej zwrotki kolędy „Mędrcy świata, Monarchowie”. Wynika ono z Roku Nadziei, ogłoszonego przez śp. Papieża Franciszka jako Rok Jubileuszu Narodzin Jezusa Chrystusa, a który zakończy się właśnie 6 stycznia 2026 r. Spotkanie wolontariuszy, artystów i koordynatorów Orszaku rozpoczęła modlitwa. Koordynator Orszaku Trzech Króli przedstawił tegoroczną trasę Orszaku, który, podobnie jak w roku ubiegłym, rozpocznie się Mszą świętą w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego na ulicy Sienkiewicza, gdzie gościnnie progi świątyni otworzą ojcowie Dominikanie. - W scenariuszu tegorocznego Orszaku zawarte są sceny ukazujące różne ludzkie sytuacje, które obrazują brak nadziei. Będziemy szli widząc wokół nas samotność, depresję, czy Heroda – influencera, zapatrzonego tylko w samego siebie. Można powiedzieć, że Orszak idzie wbrew nadziei! A na zakończenie dochodzimy do żłóbka, w którym jest cała nasza Nadzieja – Jezus Chrystus – tłumaczy ks. Grzegorz Matynia, organizator łódzkiego Orszaku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję