Przez długi okres PRL-owski karmiono opinię publiczną tezą,
że "po zbudowaniu socjalizmu nastąpi dobrobyt". W miarę tej "budowy
socjalizmu" okazywało się wszakże, że z roku na rok dzieje się coraz
gorzej, aż wreszcie, u schyłku lat 70., zaczął w Polsce powszechnie
krążyć dowcip: "Kiedy będzie lepiej? Lepiej już było...".
Nadzieje, że poprzez "socjalizm" da się zbudować choćby
namiastkę dobrobytu rozwiały się bezpowrotnie... Czy jednak naprawdę
- bezpowrotnie?
Z ust entuzjastów Unii Europejskiej słyszymy ostatnio,
że los polskich rolników poprawi się, "gdy przystąpimy do Unii Europejskiej"
. Warto więc zauważyć, że rolnictwo Unii Europejskiej jest niemal
w całości dotowane przez podatnika, więc jest rolnictwem eursocjalistycznym,
w nowej wersji (łagodnej) ale ciągle - socjalizmu. Kraje UE są jeszcze
wystarczająco zamożne, by z podatków dotować rolnictwo, ale już 5
silnych krajów UE zapowiedziało, że " podejmie działania by do 2002
r. zlikwidować dopłaty bezpośrednie do rolnictwa". A przecież na
te opłaty liczyły i liczą kolejne rządy w Polsce obiecując rolnikom,
że "po przystąpieniu do UE polskiemu rolnictwu polepszy się".
Jak na razie - to właśnie spełnianie przez Polskę kolejnych "
warunków dostosowawczych" do UE jest powodem złej kondycji polskiego
rolnictwa: te warunki bowiem sprowadzaja się w konsekwencji do wzrostu
kosztów pracy i produkcji w Polsce, tak, aby te koszty wyrównały
się do poziomu kosztów w krajach UE. Tylko pod tym zasadniczym i
głównym warunkiem UE rozszerzy się o Polskę i inne kraje, gdyż wówczas
- gdy te koszty już wyrównają się - nasza produkcja (także rolnicza)
przestanie być konkurencyjna (bo tańsza) od produkcji krajów UE.
Niedawno 15 dyplomatów krajów UE oswiadczyło zgodnie,
że przyjęcie Polski do UE będzie możliwe nie wcześniej, niż w 2005
r., więc za 4 lata. No cóż - przez cztery lata wiele może się zdarzyć.
Już szczyt w Nicei pokazał, że w UE nie ma zgody co do jej rozszerzenia...
Jest bardzo prowdopodobne, że w 2005 roku UE nie tylko
nie będzie dysponowała tak dużymi jak obecnie kwotami na dotowanie
własnego rolnictwa, ale i samo rozszerzenie jej będzie jeszcze bardziej
problematyczne, niż obecnie. W tej sytuacji dobrze byłoby posiadać
jakiś wariant alternatywny wobec nadziei i związanych z unijnymi
pieniędzmi i unijną przychylnością, która wyraźnie wyziębia się.
Takim wariantem alternatywnym, wprost narzucającym się, jest postulowana
coraz częściej i głośniej obniżka podatków w Polsce - jako kolejny (
po prywatyzacji) bodziec dla gospodarki. Jednak podatki w kraju rosną...
- co sprawia, że stary dowcip "kiedy będzie lepiej..." zwolna nabiera
aktualności. Przynajmniej na wsi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu