Reklama

Papież Rodzin (7)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzyk sowy
"...wędrowaliśmy wówczas po górach,
towarzystwo było bardzo liczne i bardzo z sobą zżyte,
bardziej chyba niż po koleżeńsku".
Biskup Wojtyła postanowił wprowadzić do dramatu o małżeństwie dawne przeżycia w Bieszczadach. Z tamtej wyprawy mieli wiele wspomnień - czasem dramatycznych, a czasem humorystycznych. Kiedyś schodzili nocą z Chryszczatej - umęczeni do granic wytrzymałości - potykali się co chwila o korzenie. "To ci prorok z tego Zdzisia" - uśmiechnął się Wojtyła, przypominając sobie słowa jednego z uczestników wycieczki: "Jak kiedyś Wujek zostanie papieżem, to za takie wędrówki odpustów będzie udzielał". Ale samemu Wujkowi nie to najbardziej utkwiło w pamięci. Gdy już zeszli w okolice Jeziorek Duszatyńskich, w leśnej ciszy rozległ się przeraźliwy głos. Coś jakby wołanie o pomoc. Kilka osób ruszyło w tamtym kierunku. "Może to człowiek woła?" - myśleli. W końcu okazało się, że to tylko wołanie sowy. Ale ten krzyk został im w uszach. W dramacie Wojtyły miał on też do odegrania swoją rolę. Biskup postanowił osnuć opowieść na zestawieniu historii trzech małżeństw: Teresy i Andrzeja, Stefana i Anny oraz Moniki i Krzysztofa - dzieci z pierwszej i drugiej rodziny. Zaczął od Teresy i Andrzeja, a historia z krzykiem sowy miała tu niebagatelne znaczenie:
"Nie było wiadomo, czy woła człowiek,
czy też zawodzi spóźniony ptak.
Ten sam głos powtórzył się raz jeszcze,
wówczas chłopcy zdecydowali się odkrzyknąć.
Przez cichy, uśpiony las,
przez noc bieszczadzką szedł sygnał.
Jeśli to człowiek - mógł go usłyszeć.
Jednakże tamten głos nie odezwał się więcej."
"Jeśli to człowiek..." - zastanowił się biskup. Wiedział dobrze, że ludzie też dają sobie sygnały. Dostrzegał je, gdy rodziły się miłości w "rodzinkowej" grupie. Widział, jak te uczucia rozwijają się i stają się coraz dojrzalsze. Teresa i Andrzej mieli przedstawiać obraz takiej właśnie miłości. Jej symbolem stały się obrączki kupione w sklepie jubilera:
"Oto jesteśmy oboje, wyrastamy z tylu dziwnych chwil,
jakby z głębiny faktów, zwyczajnych przecież i prostych.
Oto jesteśmy razem. Potajemnie zrastamy się w jedno
za sprawą tych dwóch obrączek".
Z Anną i Stefanem było inaczej. Ich uczucie nie rozwinęło się. Wręcz przeciwnie - nie było pielęgnowane i umarło. Dla nich obrączki były raczej bolesnym wyrzutem aniżeli symbolem jedności. "Anna cierpi i to cierpienie popycha ją w przepaść" - pomyślał Wojtyła i pisał dalej:
"...od czasu,
gdy pęknięcie naszej miłości stało się faktem,
patrzyłam nieraz na złote obrączki
- symbole ludzkiej miłości i wiary małżeńskiej.
Pamiętam, jak ongiś przemawiał ów symbol,
kiedy miłość była czymś bezspornym,
jakąś pieśnią śpiewaną wszystkimi
strunami serc.
Potem struny zaczynały głuchnąć
i nikt z nas temu nie umiał zaradzić".
Ileż takich małżeństw było tu, w Krakowie, ile w całej Polsce. Nieszczęśliwi ludzie, którzy zapomnieli o tym, że miłość trzeba pielęgnować jeszcze bardziej po ślubie niż przed nim. "Czy my naprawdę o tym przypominamy?" - zastanawiał się biskup. Księża wciąż byli przeświadczeni, że wystarczy ludziom mówić, że rozwód to grzech. Ale to już od dawna nie wystarczało. A poza tym było takie ubogie. Wojtyła zdawał sobie sprawę, że straszeniem nie popchnie się ludzi naprzód, nie zachęci do walki o rozwój miłości. Z podziwem patrzył na Ciesielskich, którzy swoje małżeństwo traktowali jako wielki podarunek od Boga. Ale to były wyjątki. Wojtyła miał wrażenie, że tylu ludzi znajduje się w jakimś letargu. Gdy się z niego budzą, jest już za późno. Widzą przed sobą dzielącą ich ścianę. Nie każdy ma siłę zabrać się do jej burzenia. Większość wybiera łatwiejsze wyjście - rozwód.
Wrócił do pisania. Usiłował wyobrazić sobie tę kobietę, która pojawiła się na kartach rękopisu. Anna cierpiała - to pewne, i musiała szukać pocieszenia:
"Przystanęłam i wzrok utkwiłam w modelu, w szybie, w człowieku. Pamiętam, jak Stefan mówił: Kochana, kiedyś kupię samochód, będziemy sunąć w nieznane, piękni, wytworni. Mężczyzna spojrzał. Podeszłam. Opuścił niżej szybę. Głos miał niski i ciepły, gdy przemówił: czy pani pozwoli?".
"Samotność - sprzymierzeniec cierpienia" - pomyślał Wojtyła. Kto przyjdzie ci z pomocą, Anno?

Cdn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matko, co Jasnej bronisz Częstochowy, módl się za nami...

2024-05-24 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Oto stajemy w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Pochodzenie obrazu i data jego powstania nie są znane. Jak mówi legenda ikona ta jest jedną z siedemdziesięciu namalowanych przez świętego Łukasza Ewangelistę na fragmentach stołu, przy którym posiłki spożywała Święta Rodzina.

Rozważanie 25

CZYTAJ DALEJ

Dziś uroczystość Najświętszej Trójcy

[ TEMATY ]

Trójca Święta

Adobe.Stock

Tradycyjnie w niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego przypada jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich – uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Jej źródła sięgają IV i V wieku, kiedy to trwały spory teologiczne dotyczące bóstwa i pochodzenia Chrystusa, a na soborach formułowano ortodoksyjne definicje tej doktryny i Credo. Liturgiczne święto powstało dopiero w XI w., a w całym Kościele wprowadził je papież Jan XXII w 1334 r.

Św. Rupert, opat z Ottobeuren (zmarł ok. 1180) tłumaczy, dlaczego święto Najświętszej Trójcy umieszczono w kalendarzu liturgicznym w najbliższą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego: "Albowiem wkrótce po Zstąpieniu Ducha Świętego prawda Chrystusowa i chrzest przez Niego nakazany w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego były udzielane po całym świecie. Tak przeto uroczystość dzisiejsza jest najpiękniejszym zamknięciem cyklu zbawienia".

CZYTAJ DALEJ

„Jesteś nadzieją” - częstochowski Marsz dla Życia i Rodziny dotarł na Jasną Górę

2024-05-26 18:41

[ TEMATY ]

Częstochowa

marsz dla życia i rodziny

Biuro Prasowe Jasnej Góry

Na Jasnej Górze zakończył się częstochowski Marsz dla Życia i Rodziny, zorganizowany w tym roku pod hasłem „Jesteś nadzieją”. Tradycyjnie ubrani na biało jego uczestnicy przeszli Alejami Najświętszej Maryi Panny na Błonia Jasnogórskie, gdzie pod figurą Maryi Niepokalanej został złożony hołd z kwiatów.

- Przejście ulicami Częstochowy, to okazja do promocji życia i rodziny wśród młodzieży, a także dorosłych. Maszerujemy po to, by świętować, cieszyć się i pokazywać radość z naszych rodzin i każdego życia. Nawet, jeśli niektóre rodziny doświadczone są kryzysami, chorobami, to życie zawsze jest na pierwszym planie. Tym się chcemy radować, tym się chcemy dzielić - powiedział Grzegorz Nienartowicz, prezes Fundacji „Ku pełni życia”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję