Mój mąż alkoholik przepadł bez śladu. Zostałam sama z dwójką dzieci. Nie ma z nim żadnego kontaktu, nawet nie wiem, czy żyje. Czy w takiej sytuacji mogę uzyskać stwierdzenie nieważności małżeństwa?
Odpowiedź eksperta
Pytanie każe nam skierować uwagę w dwóch kierunkach. Pierwszym z nich jest – jak pisze nasza czytelniczka – ewentualna możliwość stwierdzenia nieważności małżeństwa. Pojawia się jednak problem aktualnego miejsca przebywania małżonka. Jest to wymóg prawny przy redakcji pozwu do sądu kościelnego, zgodnie z którym „powinien (on) wskazywać stałe lub tymczasowe zamieszkanie strony pozwanej”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Co zatem zrobić w sytuacji, gdy strona nie zna miejsca zamieszkania? Przede wszystkim trzeba uczynić wszystko, wykorzystując zarówno instrumenty prawne (dokumenty) kościelne, jak i świeckie. W prawie kanonicznym posługujemy się kategorią zamieszkania, a nie zameldowania, ale to drugie również może być jakąś przesłanką, aby stwierdzić aktualny pobyt drugiej strony. Oczywiście, brak wskazania miejsca zamieszkania strony pozwanej nie jest argumentem za odrzuceniem pozwu, ale należy pamiętać, że odmowa prawa do obrony, które ma strona procesowa, skutkuje nieważnością wyroku. Nie należy więc zatajać czy umyślnie ukrywać miejsca zamieszkania drugiej strony, trzeba natomiast wykorzystać wszystkie godziwe możliwości, aby o tym miejscu się dowiedzieć. Jednym z takich środków jest pytanie skierowane do urzędu gminy (miasta) o wyciąg z rejestru PESEL, gdyż strona podejmująca proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa ma interes prawny w tym, aby takie dane pozyskać. Inną możliwością jest wskazanie adresu rodziców strony pozwanej, gdyż z jakimś prawdopodobieństwem można przyjąć, że rodzice mają jakiś kontakt ze swoim synem lub córką.
Inny kierunek, który wynika z pytania, to ewentualny proces o domniemanej śmierci, który jednak rządzi się określonymi przepisami. W tym przypadku biskup wydaje stwierdzenie domniemanej śmierci, ale najpierw musi uzyskać pewność moralną o śmierci współmałżonka (po przeprowadzeniu odpowiednich dochodzeń, na podstawie zeznań świadków, rozgłosu albo poszlak). Warto podkreślić, że sama nieobecność współmałżonka, nawet długotrwała, nie jest wystarczająca do stwierdzenia domniemanej śmierci. Z danych archiwalnych sądu kościelnego wynika, że takiego rodzaju procesy miały miejsce w czasach powojennych, gdzie dowodowo dało się przeprowadzić odpowiednią argumentację, gdy widziano człowieka na polu bitwy wojennej, która zakończyła się klęską. Takie zaginięcie ma jednak inną moc dowodową niż zniknięcie osoby w dzisiejszych czasach.