Pytanie czytelnika:
Czy naprawdę Panu Bogu starość się nie udała?
Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (tamże 1, 26) – czytamy w opisie stworzenia świata i człowieka. Autor Księgi Rodzaju dodaje w końcu: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1, 31). Starość zatem też? Ktoś mógłby teraz szybko zareagować, że przecież to było przed grzechem Adama i Ewy, zatem wszystko było piękne, zdrowe i niestarzejące się. W opisie stworzenia człowieka nie ma też nic o byciu niesamodzielnym z powodu dzieciństwa. Według Księgi Rodzaju, pierwsi ludzie nie byli biologicznie dziećmi, więc nie potrzebowali czyjegoś zaangażowania, aby przetrwać. Czy niemowlę może być samowystarczalne? A może dzieciństwo też się Panu Bogu nie udało?
Dwa bieguny doczesnego życia – początek i koniec – charakteryzują się tym, że człowiekowi trudno być samowystarczalnym. Wyobrażmy sobie: co się dzieje z dopiero co narodzonym dzieckiem, o którym rodzice tak po prostu zapominają, zostawiają je same w domu i wyjeżdżają na wakacje? Co się dzieje z człowiekiem starszym, który potrzebuje obok siebie drugiego, bo sam nie jest w stanie niczego zjeść, ani nawet zwilżyć ust kilkoma kroplami wody? Cierpienie jest tam, gdzie brak miłości. Brak miłości z kolei tam, gdzie są pycha i egoizm.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Między dwoma biegunami życia doczesnego są siła i potęga ludzkiego ciała. Wielu młodych ludzi chciałoby być samowystarczalnymi. Po co się kogoś prosić o pomoc? Jeśli ktoś mi będzie pomagał, to później upomni się o swoje. Po co budować relacje z innymi? One przecież zawsze coś kosztują. Po co się z kimś dzielić?! Sam ciężko zapracowałem na to, co mam, więc teraz będę używał życia. Obrazek troszkę przejaskrawiony, ale tak może wyglądać życie człowieka, który jest zawieszony na chwilę między dzieciństwem a starością. Ta „chwila” przecież może być wypełniona miłością. Człowiek pragnie być kochany i pragnie kochać.
Jezus Chrystus najwięcej zrobił dla człowieka wtedy, kiedy całym sobą był przytwierdzony do krzyża. Miał przybite nogi do niego i nie mógł już do nikogo pójść. Miał również przybite ręce i nie mógł dla nikogo już nic zrobić. A przecież unieruchomiony Jezus na krzyżu zrobił dla człowieka tak wiele. Męka Jezusa była częścią planu Boga wobec człowieka i trudno stwierdzić, że było w tym coś nieudanego.
Starość nastawia ludzi pozytywnie do wiary i religii. Dzieje się tak w życiu nawet tych, którzy wcześniej mało myśleli o Bogu albo wcale. Kiedyś byli silni, zdrowi, młodzi i właśnie może samowystarczalni. Starość skłania do poczucia zależności – nie tylko od drugiego człowieka, ale od Pana życia i śmierci. W starości bowiem żyje się nie tylko wspomnieniami ze swojego życia, ale również pogłębioną refleksją nad tajemnicą przemijania. To z kolei prowadzi do życia pokornego, oddanego Bogu i drugiemu człowiekowi.
Pytania do teologa prosimy przesyłać na adres: teolog@niedziela.pl .