Kiedyś, w nie aż tak odległych czasach, Rzeczpospolita Polska nazywała się PRL, co znaczyło - przypominam młodszym, mniej zorientowanym i tym, którzy mają słabą pamięć - Polska Rzeczpospolita
Ludowa, natomiast skrót RP prawie nikomu nic nie mówił. Dziś zapominamy już, może i słusznie, o PRL-u. Nie były to bowiem łatwe ani dobre czasy. Totalitarna władza podporządkowana Moskwie nakazywała
urzędowo miłość do tych, którzy nigdy nie byli naszymi przyjaciółmi i nienawiść do wszystkiego, co nie było sowieckie. Fałszowano historię, obowiązywała cenzura, był "szlaban" na zachodnie filmy
i książki, zakazywano wyjazdów do innych krajów, kontrolowano wszystkie zagraniczne przesyłki, mnożyły się prześladowania. To tylko skromna część ciężarów, jakie stwarzało życie w rządzonym
przez komunistów kraju. Były też i inne, takie jak pustka w sklepach, kilometrowe kolejki, "załatwianie" lepszych towarów, dezinformacja. Ale "dobrotliwy wielki brat" pozostawił nam, Polakom,
państwowy hymn, biało-czerwoną flagę, bez dodatków barwy i orła odartego z korony, przez co zdawał się marny, zabiedzony, podobny do podskubanej kury.
Władcy europejskiej Unii obiecują nam wiele. Tak wiele, że niektórzy poważni nawet ludzie wierzą w to, że wejście Polski do Unii załatwi najcięższe nawet problemy, że będziemy szczęśliwi i bogaci,
że nie będzie w naszym kraju bezdomnych i bezrobotnych, że spłynie na nas w cudowny sposób wszelkie dobro i stanie się to, co przez lata swego panowania obiecywali komuniści.
A był przecież i taki czas, kiedy to nawet za odmawianie pacierza po polsku groziły najcięższe kary. Ktoś powie: "To chyba żarty!". Ale mnie nie do śmiechu, nie do śmiechu...
Pomóż w rozwoju naszego portalu