Kręgów Domowego Kościoła działa przy parafii Nawiedzenia NMP na Nowym Mieście 12. To sprawia, że Domowy Kościół jest najliczniejszą z grup, współtworzących wspólnotę parafialną. Co więcej, grupą chętną do działania.
– Na Domowy Kościół zawsze mogę liczyć. Służy wielką pomocą w życiu parafii, w wielu działaniach i w podejmowaniu różnych inicjatyw – podkreśla ks. prał. Stefan Kotwiński, proboszcz parafii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tam, gdzie nie dotrze ksiądz
Jednym z małżeństw formujących się w tej wspólnocie są Joanna i Arkadiusz Jasińscy. Ich droga szlakiem wyznaczonym przez sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego rozpoczęła się w czasach studenckich w latach 80. w Ruchu Światło-Życie. Charyzma, osobowość i niezwykła duchowość jego założyciela oddziałują na nich po dziś dzień.
– Inspiruje mnie poszukiwanie dróg dojścia z Ewangelią do środowisk, w których żyjemy i pracujemy. To sprawa kluczowa i najważniejsza. Ewangelia mimo upływu czasu nie traci nic ze swej atrakcyjności i ważne jest, abyśmy byli jej autentycznymi i przekonującymi świadkami – mówi Joanna Jasińska.
Duchowość Domowego Kościoła wyznacza rytm ich życia. – Staramy się być wierni temu, czego uczył nas ks. Blachnicki. W naszej rodzinie podejmujemy codzienną lekturę Pisma Świętego, wspólną modlitwę, dialog małżeński, różne postanowienia. Po to, aby umocnić nasza wiarę i wzajemną miłość – dodaje.
Niełatwy teren
Reklama
12-tysięczną parafię Nawiedzenia NMP tworzą w większości osoby starsze. Z Kościołem utożsamia się około 4-5 tys. jej mieszkańców.
– Na terenie parafii mieszkają osoby, które były bardzo mocno związane z nomenklaturą poprzedniego systemu. Oni w pierwszym rzędzie tutaj dostawali mieszkania. Wielu z nich nie czuje się związanych z Kościołem. Widać to szczególnie po kolędzie, gdy księdza przyjmuje ok. 20% mieszkańców – wskazuje ks. Kotwiński i dodaje, że dotąd w swojej 13-letniej pracy w tej parafii nie spotkał nikogo, kto byłby jej rdzennym mieszkańcem z czasów przedwojennych. Wszyscy osiedlili się tam po wojnie.
Troską proboszcza jest także to, że w parafii mało jest młodzieży. Specyfika położenia kościoła sprawia, że na niedzielnych Mszach św. połowę uczestniczących w liturgii stanowią wierni goście spoza parafii.
Ks. Kotwiński stawia na duszpasterstwo dzieci. W zeszłym roku w czasie obostrzeń pandemicznych miał 30 maleńkich grup dzieci pierwszokomunijnych. – Było to przeżycie niesamowite dla dzieci, a także ich rodziców. Zupełnie inaczej niż w wielkich grupach. Wszyscy bardzo to odczuli – wspomina proboszcz.
Pandemia, jak w większości parafii, odcisnęła swój ślad na wiernych także parafii na Przyrynku. Jest ich zauważalnie mniej. Ks. Kotwiński patrzy jednak w przyszłość z nadzieją. – Kocham moich parafian za to, że po prostu są. Nie dlatego, że coś zrobili, w czymś mi pomogli, ale cieszę się, że możemy razem się modlić, uczestniczyć w nabożeństwach. Bo kocha się nie za coś, ale pomimo wszystko – podkreśla proboszcz nowomiejskiej parafii.