W przeznaczonym na tę niedzielę fragmencie Ewangelii kilkakrotnie pojawia się słowo "świat". Spośród innych autorów biblijnych, św. Jan używa go ze szczególnym upodobaniem, nadając mu różnorodne,
czasem wręcz sprzeczne, znaczenia. Według niego świat jest "ukochany" (J 3, 16) przez Boga, lecz nie przez uczniów Jezusa, dla których miłość do świata oznacza zdradę miłości Bożej (1J 2,15).
Czytając te teksty czujemy jak budzi się w nas instynktowna nieufność do świata, wobec którego lepiej zachować dystans, wyglądając jedynie przez dobrze zakratowane okna chrześcijańskiej twierdzy.
W jaki zatem sposób mamy traktować świat? Czy uznać go za wroga i zasilić szeregi Bożej krucjaty przeciw "światowości"? Czy świat ogłosić miejscem przeklętym, wyspą wygnania, z której
uwalnia dopiero dobroczynna śmierć? Czy możemy sobie pozwolić na radość w tym świecie, który jawi się nam jako wrogi żywioł.
A jednak ten pozornie rozdarty i niezrozumiały świat ziemski, daje się złożyć w obdarzoną sensem całość. Potwierdzenie tego odnaleźć można już w Starym Testamencie. Ta sama Boża ręka,
która wymierza światu surowe wyroki (Tb, 3, 2; Ps 9, 9; 98, 9) z dyskretną mocą podtrzymuje go przy istnieniu (Ps 89, 12; 93, 1). Jakże Ten, który założył fundamenty świata, może nie kochać swego
dzieła?
Świat, ukochany przez Boga, pomyślany przezeń od początku jako harmonijna całość i sługa Jego zamysłów (Rdz), został w pewnym momencie okaleczony i pozbawiony chwały. Stało się to za sprawą
grzechu, który zeszpecił oblicze świata, poddał go sile niszczycielskich potęg, które działać będą do końca czasów. Okaleczony świat nie przestał być jednak "ukochanym dzieckiem" Boga, Stwórca nie odwrócił
się od niego z pogardą zdegustowanego estety.
Godną litości sytuację świata doskonale odczytywali autorzy biblijni, przedstawiając go jako żebraka, oczekującego w ciemności na światło Bożego Prawa (Mdr 17,19), czy bezsilną postać wypatrującą
wybawicielskiej ręki (Iz 24, 4). Bóg nie poprzestał na litościwym wpatrywaniu się w rany świata, postanowił je opatrzyć, wydając bezlitosną walkę panoszącemu się wewnątrz niego złu. Pod adresem świata
Bóg kieruje najostrzejsze słowa o karze i sądzie, które mają oczyścić świat, przywrócić mu dawne piękno (Iz 13, 11). Jezus mówi o sobie jak o dobrym Lekarzu: "Albowiem Bóg nie posłał
swego Syna po to, aby świat potępił, lecz by świat został przez Niego zbawiony" (J 3, 17).
Nie bądźmy jednak naiwni. Świat, oddany we władanie niszczycielskich potęg (1J 5, 19) nie jest już tym samym przyjaznym ogrodem Eden, nie jest bezpieczny. Przelewa krew proroków i tych,
którzy w imieniu Boga niosą mu światło wyzwalającej Prawdy, bo bardziej umiłował ciemność. Świat reaguje nienawiścią na Jezusa (J 7, 7), której kulminacją jest krzyż. Świat wzdraga się przed
przyjęciem Ducha Prawdy, nie chce słuchać niewygodnej prawdy o swym grzechu (J 16, 8).
Jeśli jednak przyszłoby nam, chrześcijanom, za cenę życiowej stabilizacji opowiedzieć się po stronie świata, posłuchajmy słów Pana: "Nie lękajcie się! Jam zwyciężył świat" (J 16, 33). Nie
lokujcie swego życia w instytucji, która jest bankrutem. Moc świata została definitywnie złamana, a jego władca strącony i osądzony (J 12, 31; 16, 11). Chociaż z zewnątrz jego
królestwo wydaje się jeszcze przeżywać swą prosperity, to wewnątrz, od korzeni, przebiegają go już potężne dreszcze, zapowiadające eksplozję nowej rzeczywistości, oczyszczającej Miłości.
Na czym więc ma polegać nasza obecność na tym świecie, rodzącym się w bólach do nowego życia? Jeśli, według słów Jezusa, jest on rolą uprawną (por. Mt 13, 38), my jesteśmy rękami i ustami
Siewcy, przyspieszającymi wzrost Królestwa Bożego. Jesteśmy miastem położonym na górze i światłością dla pogrążonych w ciemności (Mt 5, 14). Nie możemy zdradzać ich przez upodobnienie się
do ich stylu życia (Rz 12, 2), mamy być nowi, pachnący korzenną przyprawą Ewangelii. Nie otrzymaliśmy bowiem ducha świata, ducha przejmującego smutku i drżenia pustki (2 Kor 7, 10), lecz Ducha Zmartwychwstałego,
moc i chwałę, pieczęć wieczności i radość (2 Kor 2, 12). Nie porzucajmy zatem "złego świata", który potrzebuje dobrego zaczynu, nie zamykajmy oczu, planując w myślach drogę ucieczki w zaświaty.
Świat to nasza misja. Misja ludzi zadomowionych w doczesności i zdążających do domu Boga, tak jak drzewa zakorzenione w ziemi wyciągają swe konary ku niebu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu