Weronika, parafia św. Pawła Apostoła w Bochni
W moim domu odmawiana była Koronka do Bożego Miłosierdzia. Zdarzyło się kiedyś, że w kuchni, gdzie zazwyczaj modliła się moja mama, pnącza kwiatka zaplątały się we wskazówki zegara i zatrzymały dokładnie na godzinie 15, czyli godzinie miłosierdzia. Zinterpretowałam to tak, że Bóg daje nam tę modlitwę na trudne czasy… Tak to się zaczęło.
Na studiach trafiłam do wspólnoty Przymierze Miłosierdzia, gdzie temat samego miłosierdzia stał mi się jeszcze bliższy. Niektórzy myślą, że do wspólnot chodzą sami święci ludzie, ale oczywiście tak nie jest. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i popełniamy błędy. W tej grupie doświadczyłam prawdziwej akceptacji, zrozumienia i przytulenia. Kiedy miałam problemy czy rozterki, zawsze ktoś ze mną porozmawiał, wysłuchał mnie, miałam poczucie, że jestem w miejscu, w którym nikt nikogo nie ocenia i nie potępia. Tam wszyscy mieli świadomość, że jesteśmy dziećmi tego samego Boga – dziećmi, które czasem błądzą w życiu, ale wciąż mają pragnienie miłości Ojca, powrotu do Niego. To tam doświadczyłam, czym jest Boże Miłosierdzie…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kasia, parafia św. Jana Chrzciciela w Łącku
Reklama
Nawróciłam się podczas kursu Alpha w 2013 r. Wtedy doświadczyłam ogromnej miłości Boga, która dała mi siłę, energię, pasję do życia w radości i dziękczynieniu. Chodziłam z tym doświadczeniem wiele miesięcy, aż do momentu, kiedy zrobiłam coś, co uważałam, że jako osoba nawrócona i kochająca Boga nie mogłaby zrobić.
Sytuacja miała miejsce w 2017 r. w pracy, kiedy wspólnie realizowaliśmy trudne zadania, wiedząc, jak ważna jest współpraca i koordynacja działań. W czasie nieobecności jednego z naszych pracowników zatrudniono dziewczynę do naszego zespołu. Okazało się, że nie chciała z nami współpracować, a wykonywała swoje zadania w pojedynkę, co było dla nas uciążliwe. Po kilkudziesięciu dniach i różnych konfliktach nasz stary zespół postanowił powiadomić o sytuacji przełożonych. Niestety, efektem było zwolnienie tej dziewczyny, czego się w ogóle nie spodziewałam. Nie sądziłam, że nasze skargi przyniosą taki efekt. Czułam się winna, bo myślałam, że jako nawrócony człowiek nie powinnam dopuścić do zwolnienia kogokolwiek – i z tym okropnym poczuciem winy tkwiłam wiele tygodni.
Podczas pewnej konferencji usłyszałam historię św. Piotra i jego 3-krotne wyparcie się Jezusa. Słuchając tego, czułam się dokładnie jak Piotr i byłam zaskoczona, że historia zapisana na kartach Biblii też mnie dotyka. Wtedy płacząc, doświadczyłam, jak Jezus daje mi miłosierdzie, którego sama nie potrafiłam sobie okazać. To było dla mnie wielkie przeżycie.
Magdalena, parafia św. Bartłomieja Apostoła w Szczurowej
Pytanie o moje szczególne spotkanie z Bożym Miłosierdziem wprowadza mnie w pewne zakłopotanie. Nie mam mocnego świadectwa, pełnego emocji i zwrotów akcji. Bożego Miłosierdzia doświadczam… każdego dnia. Właśnie wtedy, gdy żyję zupełnie zwyczajnym, nudnym życiem, gdy upadam po raz kolejny pod ciężarem moich nawyków, złośliwości, bezsilności… Wtedy doświadczam Bożego Miłosierdzia. Mogę się Panu Bogu wypłakać, oddać moje słabości, błagać Go o wybaczenie i miłosierdzie w sakramencie pokuty. To jest dla mnie cud Bożego Miłosierdzia. To, że każdy poranek to szansa na nawrócenie i że każdy upadek może być nowym początkiem…