Nie wiem, jak wyglądała przerażona młoda Żydówka, Maria z Nazaretu, uciekająca spod miecza Heroda. Widziałem kilka zdjęć młodych Żydówek i Polek, chroniących swoje maleństwa przed kulami Hitlera, ale to tylko podniszczone fotografie. Kilka dni temu stanęła przede mną potwornie zmęczona Olena, razem ze swoim synkiem Iwanem. Dwie doby trwała jej ucieczka z Żytomierza; zbiegła razem z koleżanką Galiną, przy niej maleńka Mariana i jeszcze młodszy Vadim, zaledwie dwulatek. Kiedyś to była ucieczka z Betlejem czy ratowanie dzieci przed Oświęcimiem, teraz matki z pociechami przedostają się pośpiesznie z Ukrainy do Polski. Na ich miasta spadają rosyjskie rakiety; ojcowie i mężowie pozostali bronić ojczyzny. Zmieniają się imiona krwawych tyranów: Herod, Hitler, teraz Putin. Tragedie dzieci powracają.
Powitanie
Reklama
Olena z Iwanem, a także dziesiątki innych uciekinierów, dostają na początek w Centrum Powitalnym w Lublinie gorącą kawę czy herbatę, a najmłodsi cukierki. Najpierw trzeba ich wysłuchać, skąd uciekli, co zostawili, jak przedarli się przez granicę, dlatego ponad stu wolontariuszy słucha. Po spotkaniu powitalnym następuje przydział mieszkania albo miejsca w domach gościnnych Polaków. Najwięcej uchodźców chce pozostać w Lublinie. Jeszcze wierzą, że za kilka dni sytuacja się uspokoi i wrócą do siebie. Nie wolno gasić w nich nadziei. A miejsc dla Ukraińców jest coraz więcej, nie tylko w Lublinie. Gdynia chce przyjąć od zaraz 150 osób, Radom 80, Białystok 50.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Otwarte klasztory
W samym Lublinie natychmiast otworzyły się domy zakonne. Siostra Marcjanna Szajkowska oddała klucze do byłego klasztoru nazaretanek; podobnie reagują Franciszkanki Misjonarki Maryi i Dominikanki. Ojciec Damian Cichy zaprasza uchodźców do placówki werbistów, w praktyce realizuje treść swojej książki „Uchodźcy w Kościele”. Pełną parą pracuje Caritas, kwateruje przybyszów zarówno w głównej siedzibie, jak i w ośrodkach w Firleju oraz w Księżomierzy. W Częstoborowicach KSM-owicze oddali Wymarzony Dom Młodych dla ukraińskiego domu dziecka, ewakuowanego z terenów zagrożonych wojną. Duży transport paczek z pomocą charytatywną już pojechał na Ukrainę. W każdej jest 20 kg trwałej żywności, środki czystości i higieny osobistej. Ruszyła zbiórka ofiar przed kościołami w całej diecezji. Jest też wiele spontanicznych akcji, w ramach których lubelskie parafie wysyłają pomoc do tych miejsc na Ukrainie, gdzie pracują księża z Lubelszczyzny. Do Caritas w Drohobyczu pojechały m.in. namioty oraz tzw. żywność funkcjonalna (wzmacniająca organizm). Dotrze do uchodźców stojących w długich kolejkach przy przejściach granicznych z Polską.
Przygarnięci w środku nocy
Dzieci są zawsze najbardziej niewinnymi ofiarami wojen prowadzonych przez dorosłych. Mała Krystyna, w dwie godziny po przybyciu do Centrum Powitalnego w Lublinie, odnalazła w Krzysztofie (wolontariuszu) kogoś podobnego do jej dziadka, który został gdzieś pod Tarnopolem. I śmiało zaproponowała, że będzie jego wnuczką. Dogadali się i ruszyli do zabawy. Inna, oryginalne imię ukraińskie, szybko uwiła sobie spanie na stole. A Iwan, przytulony do żytomierskiej mamy, poziewał chwilę i spokojnie usnął. I jeszcze w środku nocy do drzwi Centrum zapukały trzy młode uciekinierki z Kijowa. „Przyjmiecie nas?”. Jasne, że przyjmiemy. Kościół, tak jak Chrystus, zawsze przygarnia. W środku nocy także.