Reklama
Ks. Zbigniew Suchy: Chcemy w cykliczny sposób przyglądać się temu, jak realizowane jest tegoroczne hasło roku duszpasterskiego: „Posłani w pokoju Chrystusa”. Dzięki posłudze Radia Fara możemy śledzić aktywny udział Księdza Arcybiskupa w życiu diecezji. Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega realizację tego hasła duszpasterskiego?
Abp Adam Szal: Realizacja hasła „Posłani w pokoju Chrystusa” jest pewnym wyzwaniem dla nas wszystkich i myślę, że dobrze byłoby popatrzeć, jak poszczególne osoby, które spotykamy na drodze naszego życia, realizują swoje powołanie, którego elementem jest także życie w pokoju Chrystusa. Święty Józef Sebastian Pelczar w książce pt. „Doskonałość chrześcijańska” porównuje postępowanie człowieka do igły magnetycznej. Znamy kompas i wiemy, że ta igła jest w ciągłym ruchu. Szuka nieustannie właściwego kierunku i właściwie jest niespokojna dopóki nie znajdzie północnego kierunku i wskaże północ. Święty Józef Sebastian Pelczar w oparciu o ten przykład mówił, że powołaniem człowieka jest dążenie do źródła pokoju, którym jest nie kto inny, jak Pan Bóg. To wezwanie, jakim jest rok duszpasterski „Posłani w pokoju Chrystusa”, powinno polegać moim zdaniem na tym, żeby szukać źródła tego pokoju, którym jest sam Pan Bóg, bo też odwołując się do św. Józefa Sebastiana Pelczara, świat proponuje różne zaspokojenia człowieka i różny ten pokój, nieraz oparty na sile, na uleganiu pokusom, na życiu bez Pana Boga. Ale jak mówił św. Augustyn „serce człowieka jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Panu”, dopóki nie ma pokoju. Naszym zadaniem zatem będzie odnalezienie tego źródła pokoju, którym jest sam Pan Bóg, Jego sakramenty, zwłaszcza sakrament Eucharystii. Trzeba także, do czego zachęca nas program duszpasterski, uczynić krok dalej, żeby żyć tym pokojem i nieść go innym. Tu się zaczynają pewne trudności, bo wyobrażamy sobie, że iść w pokoju to znaczy głosić płomienne kazania czy nauczać o wierze słowem, ale bardziej chodzi o to, żeby nasz wewnętrzny pokój przemieniał nasze otoczenie, nas samych, nasze życie. Żebyśmy byli ludźmi pokoju. Tutaj też pojawia się niebezpieczeństwo, żeby się oddzielić od wszystkich problemów, od wszystkich trudności, których jest wiele, żeby być takim abnegatem w życiu społecznym, politycznym czy religijnym. Chodzi o to, żeby przemieniać ten świat, opromieniać go tym pokojem, który jest w nas. Źródłem pokoju dla rodziny będzie na pewno ojciec, matka, którzy będą wiarę wyznawać i według niej żyć. Ojcem pokoju będzie ktoś, kto kieruje zakładem pracy czy wspólnotą parafialną, czy diecezją, żeby ten pokój z nas emanował.
W pierwszym punkcie wskazań synodalnych mowa jest o wspólnej drodze i padają tam słowa, że mamy iść ramię w ramię. Żeby tak iść trzeba mieć jakieś oparcie i wspólnotę. Chciałbym zapytać w związku z tym o rozwój wspólnot. Tych, którzy będą się wspierać, ramię w ramię będą budować tę wspólnotę, która będzie ewangelizacyjna.
W ostatnich miesiącach, w ostatnich latach obserwujemy dynamiczny rozwój różnych wspólnot, które pojawiają się w życiu Kościoła w Polsce. Są wśród nich te, które są wypróbowane przez wieki, przez lata, ale są też takie, które bardzo nas zaskakują. Spośród tych ostatnich chciałbym wymienić Męski Różaniec, czyli grupę mężczyzn, którzy gromadzą się każdego miesiąca po to, aby w pierwszą sobotę miesiąca rozważać tajemnicę Różańca, modlić się, żeby też się formować przeżywając różne spotkania. Są inne jeszcze wspólnoty, które próbują zainteresować sobą ludzi. Oczywiście tutaj zadaniem Kościoła jest to, aby sprawdzić czy te wspólnoty są rzeczywiście eklezjalne, wypływające z ducha Kościoła, czy służą dobru Kościoła, czy służą dobru ludzi, czy też są czymś ulotnym, czymś efemerycznym. Tutaj, wydaje mi się, trzeba popatrzeć na radę, której udzielił Gamaliel przy okazji przesłuchiwania pierwszych chrześcijan, żeby popatrzeć tak z dystansu czasowego ze spokojem i odpowiedzieć na pytanie czy to jest dzieło Boże czy ludzkie. Jeżeli jest dzieło Boże to przetrwa nawet trudności, a ludzkie się rozpadnie. Tutaj mogę wskazać bardzo wyraźny przykład, jakim jest Ruch Światło-Życie, który napotkał w swoich początkach wiele trudności i to też z różnych stron. Także biskupi zastanawiali się nad tym ruchem, ale ja przekonany jestem, że jest to dzieło Boże. Ten ruch trwa już kilkadziesiąt lat i przynosi bardzo piękne owoce dla tych, którzy się formują w tym ruchu. Zapewne nie wolno nam zapomnieć o wspólnotach wypróbowanych, które zdały egzamin czasu. Podczas wizytacji kanonicznych, które przeprowadzam w parafiach, jest okazja do pochylenia się nad grupami duszpasterskimi, jest okazja do podziękowania tym grupom. W sposób szczególny zawsze podkreślam rolę Żywego Różańca czy też Akcji Katolickiej, czy też innych, także dziecięcych czy młodzieżowych wspólnot. Widać, że te ruchy istnieją. Na pewno teraz nie jest im łatwo, bo czas pandemii spowodował, że spotkania są rzadsze, w niektórych przypadkach zostały zawieszone, ale wydaje mi się, że one powinny trwać, nawet w tym trudnym czasie, żeby ludzie mieli ze sobą kontakt, tak, by żyli także duchowością tego ruchu. Wracając do róż Żywego Różańca, łatwo oszacować, że tych, którzy modlą się na różańcu jest kilkadziesiąt tysięcy. To jest potężna armia i to jest to wspólne kroczenie.
Owocem tego pójścia ramię w ramię, kroczenia razem, są święci. Chciałbym prosić o krótką refleksję i powód pobytu Księdza Arcybiskupa w Krakowie.
Staraniem sióstr Sercanek w Krakowie zostały zorganizowane uroczystości związane z 625. rocznicą wydziału teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale także ze 180. rocznicą urodzin św. Józefa Sebastiana Pelczara. Przy tej okazji w Krakowie, w kościele św. Floriana zostało odsłonięte i poświęcone tondo, czyli epitafium, tablica pamiątkowa zawierająca portret św. Józefa Sebastiana Pelczara – to wszystko upamiętnia postać biskupa przemyskiego, który przez 22 lata przebywał w Krakowie i tam był profesorem wydziału teologicznego, był także dziekanem, prodziekanem i nawet przez jedną kadencję był rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tak się pięknie złożyło, że nawet ktoś ze świeckich zwrócił uwagę siostrom, że na ścianach tej szacownej świątyni są podobizny różnych wybitnych ludzi związanych z uniwersytetem, a nie ma podobizny św. Józefa Sebastiana Pelczara, stąd też ta podobizna. Ta uroczystość była piękna, bo zgromadziła przedstawicieli Uniwersytetu Jagiellońskiego, także przedstawicieli, którzy są następcami wydziału teologicznego, czyli Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, i też oczywiście było wiele sióstr zakonnych. To upamiętnianie przez tablicę ma sens, bo przypomina przechodniom i wzbudza ciekawość: kim był ten człowiek i jakie były jego zasługi dla państwa, dla Kościoła. Trzeba się cieszyć; myślę, że cała diecezja się cieszy z tego, że spośród ponad 60 biskupów diecezjalnych bp Józef Sebastian Pelczar jest chlubą episkopatu przemyskiego i naszej archidiecezji oraz Kościoła w Polsce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu