Słowa proroka Jeremiasza są w naszych czasach bodaj bardziej aktualne niż kiedykolwiek dotąd. Nigdy wiara w Boga i religia nie zostały postawione wobec tak dramatycznych wyzwań, jakie niosą bezbożna propaganda i powszechnie narzucany zdeprawowany styl życia. Przedmiotem nienawistnych ataków stało się dobro jako takie, co skutkuje jego relatywizacją i szyderstwami z ludzi, którzy go pragną i nim żyją. W atmosferze narastającego zamętu i niepewności nietrudno o osłabienie, a nawet utratę wiary w Boga. Miejsce Boga i Jego praw zajmują sztucznie kreowane „autorytety”, promujące bezwstyd i rozpustę, pozbawione wszelkich zasad moralnych; tzw. media społecznościowe stały się bagnem, w którym znajdują ujście najniższe instynkty i najgorsze dewiacje. Cel jest jeden: zepsuć ludzi i zawłaszczając ich sumienia, przejąć nad nimi władzę. Podejmując wezwanie Jeremiasza, trzeba więc głośno wołać: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruję swą siłę, a od Pana odwraca swe serce”.
Osiem błogosławieństw, które w Ewangelii według św. Mateusza stanowią fragment Kazania na górze, ma odpowiednik w Ewangelii według św. Łukasza, gdzie jest mowa o tym, że „Jezus zszedł z Dwunastoma na dół i zatrzymał się na równinie”. Dwie relacje, które się nawzajem uzupełniają, to dowód na to, że w ciągu trzech lat publicznej działalności Jezus powracał do tych samych wątków swego nauczania i w nowych okolicznościach rozwijał je w nowy sposób. Mateusz zachował pamięć o błogosławieństwach, a Łukasz utrwalił fakt, że w innym miejscu Jezus uwypuklił wartość błogosławieństw, zestawiając je z groźbami zaczynającymi się od słowa „biada”. Jedno nie tylko nie wyklucza drugiego, lecz obie perspektywy nawzajem siebie potrzebują. Ci, którzy biorą sobie do serca przesłanie Ewangelii, zyskują pewność wiecznej nagrody. Ci, którzy łamią przykazania i mnożą aroganckie występki, muszą wiedzieć, że ich wybór nie pozostanie bez kary. Nie będą mogli tłumaczyć się niewiedzą ani tym, że nie zostali w porę ostrzeżeni. Bóg jest cierpliwy, ale nie pozwala, żeby bezkarnie z Niego szydzono.
Święty Paweł Apostoł podejmuje temat, który przesądza o wiarygodności prawdy o Zmartwychwstaniu, a tym samym nadziei na wieczną nagrodę i karę. Wszystkie współczesne odmiany kontestacji i sprzeciwu wobec chrześcijaństwa biorą się przede wszystkim z podważania i odrzucania tej prawdy. To zwątpienie przenika nawet do Kościoła, skutkując wypaczonymi naukami i nowinkami, które mącą w głowach i sumieniach wierzących. Podstawę wiary w nasze zmartwychwstanie stanowi zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i jedno jest absolutnie nierozłączne od drugiego. Apostoł Narodów stawia sprawę jasno: „A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w waszych grzechach”. Warto, aby te słowa dobrze zapamiętali teologowie i duszpasterze podatni na podszepty, które ze zdrowym chrześcijaństwem nie mają nic wspólnego. Trzeba uczynić wszystko, by prawdzie o „rzeczach ostatecznych” oraz słowom takim jak: „sąd Boży”, „życie wieczne”, „niebo” i „piekło”, przywrócić należne im miejsce w naszej wierze i pobożności. Tylko wtedy wymagania moralne zyskują podstawę, która, wykraczając poza doczesne i doraźne uzasadnienia, ukierunkowuje nas ku zawierzeniu Bogu i życiu z Bogiem – teraz i w wieczności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu