To sporo, zważywszy, że – także według GUS – w 2018 r. takich powrotów było 85 tys., a w 2019 r. – tylko ok. 40 tys. To jednak wciąż niewiele, skoro na czasowej emigracji, powyżej 3 miesięcy, przebywało w końcu ubiegłego roku ponad 2,2 mln Polaków.
Większe epizody powrotu migrantów do kraju już się zdarzały. W latach 2008-09 np. ich liczba zmniejszyła się łącznie o 280 tys. Był to efekt spadku bezrobocia w Polsce i kryzysu finansowego na Zachodzie. Ilu Polaków wróci w tym roku – trudno ocenić; swoje role mogą odegrać rosnąca inflacja, pandemia COVID-19 i niepokoje na Wschodzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trzeci z kolei
W raporcie „Informacja o rozmiarach i kierunkach czasowej emigracji z Polski w latach 2004-2020” GUS szacuje, że w Europie przebywało ok. 1,97 mln osób z Polski (o ok. 160 tys. mniej niż w 2019 r.), większość z nich – ok. 1,43 mln – w krajach UE.
O zmniejszeniu się liczby emigrantów przesądza głównie wynik dla Wielkiej Brytanii. Rok 2020 był trzecim z kolei, w którym odnotowano tam zmniejszenie się liczby Polaków – o ok. 164 tys. (24%). Spadek był znacznie większy niż w 2019 r., kiedy to szacowano go na 17 tys. (2%).
Więcej Polaków odnotowano w Holandii i Norwegii – odpowiednio o 10 tys. (wzrost o 8%) i 9 tys. (10%). Niewielki wzrost – w Irlandii i Niemczech (w obydwu państwach wzrost liczby Polaków o 2 tys. w porównaniu z 2019 r.).
Obowiązki na odległość
Reklama
Powodów pojawienia się fali reemigracji jest sporo – uważa dr hab. Piotr Szukalski, prof. UŁ, demograf i socjolog. – Odzwierciedla ona nowe uwarunkowania związane z brexitem, ale także poprawiającą się sytuację ekonomiczną w Polsce – mówi i dodaje: – Nie można też zapominać o nabyciu minimalnych uprawnień emerytalnych. Ci, którzy wypracowali minimalny staż pracy w kraju emigracji, czyli 10-15 lat, mogą się czuć komfortowo, liczyć na minimalne gwarantowane świadczenie emerytalne z tego kraju. Znam osoby, które mówią, że czekają z powrotem do momentu, kiedy uzyskają prawo do brytyjskiej emerytury.
Są też tacy, którzy widzą w Polsce przyszłość, której wcześniej nie widzieli. Dostrzegają możliwości związane z pieniędzmi, które już zarobili, albo z pracą, którą łatwiej znaleźć.
– Albo przerastają ich możliwości wypełniania obowiązków rodzinnych na odległość – dopowiada dr Szukalski. Mówimy przecież o ludziach, którzy zostawili w kraju starszych rodziców; trzeba się nimi opiekować.
Coca-Cola od Helmuta
Tekst o Polakach reemigrantach na jednym z portali wywołał ożywioną dyskusję. „Wróciłem, bo namówiła mnie żona” – napisał Reemigrant. „Czuję się jak obcokrajowiec mówiący po polsku. Mentalność współobywateli jest nie do zniesienia...”.
„Ja siedzę w UK z rodziną od 11 lat i nawet przez myśl nam nie przychodzi, żeby wracać. (...) W UK nadal jest bardzo dobrze, bezpiecznie, ludzie są mili i czujemy się jak w domu! Czasem trafi się jakiś troglodyta nacjonalista czy inny burak, ale tacy są w każdym kraju” – napisał jj.
„Ktoś nie czuje się związany z Polską (...), ale już wie, że pojedzie do innego kraju, w którym nigdy nie był, i co? Poczuje się związany od pierwszego dnia?” – zastanawiał się Marek, który „pół życia spędził za granicą”.
„W Niemczech pracowałem dla Helmuta za najniższą stawkę, a jak postawił Coca-Colę, to myślał, że go po rękach będę całować. I ta tęsknota za krajem...” – napisał Polo.
Wielka strata
Reklama
Czy te 176 tys. osób, które wróciły, to liczba istotna z punktu widzenia demografa? – Istotna. Gdy mówimy o członkostwie Polski w UE, która przyjęła najważniejszy strumień migracji, i wspominamy o bilansie naszej przynależności, odwołujemy się do bilansu czysto ekonomicznego – mówi dr Szukalski. – Ile wpłaciliśmy składek, ile byłby wart nasz rynek dla firm spoza Unii, ile otrzymaliśmy z funduszy unijnych. Zapominamy, że nasze członkostwo w UE ma również koszty demograficzne.
Oto 2 mln naszych rodaków zamieszkało w krajach UE i tam realizowało swoje plany rodzinne i prokreacyjne. – Przez lata rodziło się po 40 tys. dzieci mających matkę Polkę. To pokazuje, jaką wielką stratę demograficzną ponieśliśmy pośrednio na skutek emigracji – zwraca uwagę dr Szukalski.
Powrót w ostatnich latach Polaków z zagranicy – kilkadziesiąt do stu kilkudziesięciu tysięcy osób – to niewiele. – Część z nich na pewno nie wróci. Pytanie, jaka część: 50, 60 czy 70%? W tych granicach – zaznacza demograf.
Kierunek: Polska
Polskie Radio w cyklu Kierunek: Polska regularnie rozmawia z Polakami wracającymi z emigracji. – Syn skończył w tym roku 5 lat, chcieliśmy, żeby od razu poszedł do polskiej szkoły. Postanowiliśmy nie mieszać mu w głowie – mówi Szymon Kręcidło, Polak z Londynu.
Kręcidłowie planowli pracę za granicą, która pozwoli im na samodzielność finansową w kraju. Nie wracają w ciemno, choć robią to na raty; wcześniej kupili w Polsce dom. Najpierw wróciła żona Szymona z dziećmi. On sam wróci, jak uspokoi się sytuacja gospodarcza po pandemii.
Reklama
Aleksandrze Fedorskiej powrót po latach z Niemiec udał się za drugim razem. – Podjęłam próbę powrotu do kraju w 2007 lub 2008 r. Zaczęłam od poszukiwania pracy w Polsce, ale wówczas mi się to nie udało. Dziś Polska jest już innym krajem. Warunki materialne, bytowe czy organizacyjne nie odbiegają tu od innych europejskich krajów – ocenia.
Z polskiej perspektywy
Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego uważa, że – z polskiej perspektywy – spora liczba wracających z zagranicy to istotna zmiana. – Każda forma poprawy dopływu nowych osób, które mogłyby zasilić rynek pracy, czy odzyskanie tych osób, które wyjechały z kraju, są kluczowe w kontekście wyzwań demograficznych – uważa. Co roku z polskiego rynku pracy ubywa 250-300 tys. osób z czysto demograficznych przyczyn. Dlatego powroty są istotne z perspektywy gospodarczej – podkreśla Kubisiak. Inna sprawa, czy wracający będą zadowoleni z oferowanej im pracy... Ale zdobyli za granicą kompetencje i doświadczenie i jeśli będą chcieli prowadzić biznes w kraju, przyczynią się do rozwoju przedsiębiorczości.
Im lepsza sytuacja gospodarcza w Polsce, w im większym stopniu będziemy postrzegani jako kraj mniej niż kiedyś różniący się od kraju emigracji, tym większych należy oczekiwać powrotów – przewiduje dr Szukalski. – Pewna część z tych, którzy wyjechali, pozawierała związki mieszane. Myślenie w takim przypadku o powrotach jest podwójnie trudne; prawdopodobieństwo powrotu drastycznie się obniża – ocenia (wniosek: lepiej związać się z Polką lub Polakiem – przyp. w.d.).
Choroby emigrantów
Co radzić osobom, które decydują się na powrót do kraju? Trzeba złapać dystans do Polski ze wspomnień, także sprzed 20 czy 10 lat. Warto poznawać Polskę taką, jaka jest, bo wspomnienia są złudne – radzi słuchaczom Polskiego Radia Aleksandra Fedorska. Takie podejście zapobiega rozczarowaniom. Dobrze też zmierzyć się z realiami przed przyjazdem, popytać, poszukać pracy, mieszkania, z kimś się zaprzyjaźnić.
Co radzić tym, którzy zastanawiają się, czy wyjechać? Pewnie to, żeby... nie wyjeżdżali. A jeśli chcą – to by szybko wracali. „Tam” może czekać na nich tęsknota, którą Julia Gospo, blogerka, nazywa „nieuleczalną chorobą emigrantów”. U niej pojawiła się szybko, a nasiliła się, gdy po roku kręcenia się po świecie kobieta osiadła w Australii. Sprawdzonych sposobów na tęsknotę emigranta nie ma. – Mogę jedynie doradzić, czego robić nie wolno, gdy przychodzą słabsze dni – powiedziała Polskiemu Radiu. – Nie słuchać polskiej muzyki od rana, nie gotować polskich potraw, nie wspominać, bo to najprostsza droga do katastrofy emocjonalnej.