Łukasz Krzysztofka: Za kilka dni 103. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Twórczość okresu zaborów podtrzymywała polskość w sercach Polaków. Czy pomogła nam także odzyskać niepodległość?
Piotr Kopszak: – Jestem o tym przekonany. Wiemy o wysiłku intelektualistów, pisarzy, zmierzającym do przypomnienia światu o Polsce. To w znaczący sposób przyczyniło się do odzyskania niepodległości. Jednak nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak ważna była rola artystów i sztuk wizualnych właśnie w tym procesie.
A była ona ogromna…
Tak. Mniej więcej tuż po połowie XIX wieku zrodziło się bardzo świadome przekonanie, że o polskość, o Polskę niepodległą można walczyć także będąc artystą. Nie było to tylko przekonanie, które pojawiało się w pismach teoretycznych, ale stało się ono zaczynem przyszłych działań. I te działania były już bardzo konkretne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W czym się przejawiały?
Na przykład w działalności Wojciecha Gersona, który mówił o potrzebie stworzenia sztuki narodowej. Gerson był kluczową postacią dla życia artystycznego w Warszawie, a co za tym idzie w całej Polsce. To co robił oddziaływało na działalność artystyczną praktycznie we wszystkich zaborach. Było to przede wszystkim jego malarstwo. Gerson dekorował nie tylko gmachy publiczne, ale także poświęcił bardzo wiele czasu kwestii dekoracji wnętrz kościelnych. Sam namalował ogromną ilość obrazów przeznaczonych do kościołów w całej Polsce – co ciekawe – będąc ewangelikiem. Przyczynił się też do organizacji stowarzyszenia artystów zajmującego się sztuką religijną.
W jaki sposób sztuka odradzającego się państwa polskiego oddziaływała na Warszawę?
W głównej mierze przez tworzoną w naszym mieście podstawową instytucję – Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, a także Szkołę Gersona. Co znaczące – w czasie kiedy we wszystkich szkołach w wyniku rusyfikacji obowiązywała nauka w języku rosyjskim, to Szkoła Gersona była jedyną, gdzie używano polskiego. W Krakowie taką samą rolę odgrywała Szkoła Matejki. Dla wszystkich było oczywiste, że nie maluje się tylko po to, żeby zostać słynnym artystą, zrobić karierę na Zachodzie, tylko jest się artystą po to, żeby działać na rzecz wolności i niepodległości Polski. To w bardzo ewidentny sposób uwidoczniło się po powstaniu styczniowym.
Reklama
Jaki twórca czasu odzyskiwania niepodległości zasługuje na szczególną uwagę?
Bardzo wielu na nią zasługuje, ale może warto wyróżnić Jacka Malczewskiego. Moment traumy popowstaniowej był czasem narodzin jego talentu i narodzin Jacka Malczewskiego jako malarza europejskiego formatu. Jego pierwszym ważnym sukcesem, który odbił się szerokim echem było wystawienie obrazu Śmierć Ellenai w Warszawie. Dla wszystkich było jasne, że to nie współczesna scena rodzajowa, ale Anhelli u stóp Ellenai. Po powstaniu styczniowym nastąpił kolejny moment przypomnienia sobie o Anhellim Słowackiego – utworze mówiący o zesłańcach syberyjskich po powstaniu listopadowym.
Nagle okazało się, że historia się powtarza – Polacy przechodzą te same cierpienia…
Tak, Malczewski fascynację Słowackim wyniósł z domu, poznał go dzięki swojemu ojcu, a wątek syberyjski był wtedy właściwie dla każdej polskiej rodziny najbardziej bolesnym i istotnym. Pokazanie śmierci Ellenai było momentem, który jakby podsumowywał cierpienia całego narodu. Malczewski kontynuował ten wątek do końca życia, mimo tego, że jego malarstwo się zmieniało. Doświadczenie powstania styczniowego było dla niego cały czas istotne. Oczywiście ukazywali je też inni artyści, – m.in. Jan Matejko, który wprost oświadczył że będzie walczył pędzlem, Artur Grottger, Maksymilian Gierymski, Józef Brandt, Stanisław Witkiewicz, Antoni Piotrowski czy mniej znani jak Ludomir Benedyktowicz. Było ich wielu.
Skoro jesteśmy przy nazwiskach wielkich mistrzów to, przeskakując już do współczesnej epoki – jaki aspekt twórczości ks. Janusza Pasierba, którego był Pan uczniem jest dla Pana najbardziej inspirujący?
Ksiądz Pasierb zajmował się sztuką renesansu i kulturą współczesną. O obu tematach pisał w fascynujący sposób. Bardzo ważne jest to, co pisał o religijności sztuki renesansu, który w uproszczonym widzeniu postrzegamy jako okres, kiedy rodzi się pewna świecka kultura czy odchodzi się od religijności.
Reklama
Ksiądz Pasierb uważał, że jest to widzenie nieprawdziwe?
Zbyt powierzchowne. Kwestie duchowości i religijności były nadal istotne w tym czasie. Widzenie jakiegoś jednoznacznego przełomu jest zbyt dużym uproszczeniem. Również to, co pisał o kulturze współczesnej jest niezwykle inspirujące i myślę, że warto nieustannie do tego wracać.
Co planuje MAW w najbliższym czasie?
Po zamknięciu wystawy poświęconej bł. kard. Stefanowi Wyszyńskiemu, którą zwiedzać można do 21 listopada będziemy prezentować ekspozycję autorstwa Jacka Chromego pt. Iskra z Polski. Wystawa będzie poświęcona ważnym dla naszej duchowości postaciom działającym w dwudziestoleciu międzywojennym. Mamy w planach także wystawę Łukasza Kossowskiego, który zaprezentuje swój własny wybór obrazów malarzy polskich od XIX wieku do dzisiaj. Będzie to wystawa, w której obrazy będą łączyły się z ich poetyckimi interpretacjami. Chcemy stworzyć przestrzeń audiowizualną, w której obrazom będą towarzyszyć ich poetyckie interpretacje.
A w przyszłym roku?
Planujemy wystawę poświęconą etosowi rycerskiemu. Przygotowujemy ją wspólnie z Instytutem Studiów Franciszkańskich w Krakowie. To będzie w wakacje. A jesienią mam nadzieję, że uda nam się zorganizować wystawę obrazów Jacka Malczewskiego.
Dr Piotr Kopszak – historyk sztuki. Zajmuje się dziewiętnastowieczną krytyką artystyczną i malarstwem polskim. Był kustoszem dyplomowanym w Zbiorach Sztuki Polskiej Muzeum Narodowego w Warszawie. Od czerwca jest dyrektorem Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.