Reklama

Rodzina

Sprawy rodzinne

Rozwód nie przekreśla sakramentu

Czy rozwód zawsze jest równoważny z rozstaniem na zawsze? A jeśli jest szansa na powrót...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przecież przysięgałeś... – z rozpaczą wydusiła z siebie Iwona, kiedy Marek oznajmił jej, że się wyprowadza.

– To było dawno i nie pamiętam – odburknął Marek i dodał: – Otrzymasz pozew o rozwód.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Są jednak tacy, którzy mówią, że nie pamiętają, ale po jakimś czasie coś sobie przypominają...

Pierwsze rozmowy po rozstaniu

Ryszard wyprowadził się od Magdy po ich obustronnych zdradach. A jednak... – Wczoraj spotkałam się z mężem na rozmowę – podzieliła się ze mną Magda. – Nie prosił o powrót, nie poruszaliśmy tego tematu. Mówił o swoich uczuciach, że jest mu ciężko, że sobie nie radzi. W pracy coraz gorzej z zarobkami, a obowiązków więcej. Powiedział, że nie chciał tego zrobić dziecku i mnie. Bardzo ciężko mu z tym żyć. Nie potrafił się do mnie zbliżyć, walczyć, bo najgorsze w tym wszystkim było to, że zdrada przyszła mu z łatwością, ponieważ brakowało mu mojej bliskości. Ja zajęłam się dzieckiem i szkołą, a on jakby już przestał dla mnie istnieć... Poza tym przeczytał kiedyś moje rozmowy na komórce z tą osobą, z którą ja romansowałam... I wtedy nie potrafił powiedzieć, jak bardzo go to bolało.

Reklama

Wkrótce potem doszło do drugiej ich rozmowy. Magda napisała po niej: „No i zapadła decyzja: wracamy do siebie! Wiem, że dużo przed nami, ale najważniejsze się staje. Wspomniałam mu o Spotkaniach Małżeńskich. Mąż powiedział, że myślał o tym i od tego trzeba by było zacząć...”.

Kilka tygodni po uczestniczeniu w Spotkaniach Małżeńskich Magda napisała: „To było bardzo trudne doświadczenie. Chwilami zaczynałam tracić nadzieję. Ale im ja bardziej traciłam nadzieję, tym on więcej zaczął wierzyć. Rozmowy były długie, szczere aż do bólu. Ale patrząc na to wtedy czy dziś, po kilku tygodniach, wiemy, że były nam one bardzo potrzebne. Nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać, poznajemy siebie od nowa. Nie wypominamy, nie obwiniamy, lecz rozmawiamy o przyczynach, uczuciach, staramy się zrozumieć”.

„Bardzo dużo czasu zajęło mi pozbycie się wstrętu i nienawiści” – napisała do nas z kolei Ewa po ponownym zejściu się z Michałem. „Chyba aż rok to trwało, ale teraz mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że kocham męża (...). Teraz jestem trochę inna, bardziej stanowcza i pewna siebie, nie tak nadskakująca jak kiedyś (...). Wybaczyłam mu, chociaż miałam żal, że nie próbował rozmawiać ze mną o tym, co mu nie pasowało. Nie chciał być ze mną. Po prostu odszedł i nie wyjaśnił do dzisiaj z jakiego powodu. Nadal tego nie rozumiem, ale staram się już o tym nie myśleć. Bóg zwrócił mi męża takiego, o jakim zawsze marzyłam i jakiego zawsze pragnęłam. Teraz rzeczywiście czuję się kochana i szczęśliwa”.

A napisała te słowa kilka lat po ich ponownym zamieszkaniu razem. List nie był więc tylko wyrazem chwilowej euforii.

Nie będę się żenił po raz drugi

Reklama

Agnieszkę i Pawła znałem długo przed ich rozwodem. Pobrali się, jak tylko Agnieszka skończyła 18 lat. Ona – żywa, dynamiczna, emocjonalna, lubiąca kontakty z ludźmi; on – znacznie od niej starszy, jowialny pan, domator. Pamiętam, że kiedyś mi powiedział, iż jak żona prosi o pomoc w jakichś zajęciach, to trzeba jej tak pomóc, żeby więcej nie poprosiła, i ma się wtedy spokój. Jakoś wytrzymali ze sobą, dopóki dzieci były w domu, ale jak się usamodzielniły, to Agnieszka zatęskniła za młodością. Odnalazła „miłość swego życia”, rozwiodła się z Pawłem i cywilnie związała z kimś innym. Dzieci w tym nowym związku już nie mieli. Jej cywilny partner zmarł kilka lat później. Agnieszka wróciła do Pawła. Oboje byli wierzący. Ich związek był sakramentalny. Miłość, wierność i uczciwość, choć wystawione na ciężką próbę, w końcu zwyciężyły. Nie znam ich przeżyć duchowych, ale Pan Bóg jakoś sobie z nimi poradził. Kochał ich może w sposób szczególny, bo Paweł był wysokiej rangi oficerem Wojska Polskiego i mimo to za komuny chodził do kościoła. A po rozwodzie z Agnieszką powiedział mi: „Nie będę się żenił po raz drugi”.

Decyzja dojrzewała kilka miesięcy

Marta nie była zamężna, a Andrzej był już po rozwodzie z Jolą. Marta nie widziała nic złego w związku z Andrzejem, w którym zakochała się ze wzajemnością. Zamieszkali razem. Mają dwoje dzieci. Ochrzcili oboje. Starsze miało właśnie przystąpić do I Komunii św. Trochę z ciekawości zaczęli przychodzić na spotkania przygotowawcze dla rodziców dzieci pierwszokomunijnych w parafii. – Ksiądz prowadzący te spotkania w bardzo łagodny, ale przekonywający sposób mówił o wartości komunii z Bogiem nie tylko dla dziecka, ale i dla jego rodziców – dzieliła się Marta. – Dotarło do nas wtedy, że nie będziemy mogli przystąpić do Komunii św. razem z synkiem. Coś wytłumaczyliśmy dziecku, które pytało dlaczego. Ale sprawa zaczęła nas gryźć. Powiedziałam Andrzejowi, że chciałabym przystępować do Komunii św.

Reklama

– Zaczęły wtedy do mnie wracać wspomnienia mojego sakramentalnego małżeństwa. Zacząłem rozumieć swoje błędy w relacjach z Jolą. Dziś przypuszczam, że dogadalibyśmy się. Wtedy nie mogłem z nią wytrzymać. Teraz wracały do mnie tamte słowa, że ślubuję miłość, wierność i uczciwość... Odnalazłem komórkę do Joli. Minęło kilka tygodni, zanim zdecydowałem się zadzwonić. Była zaskoczona, ale rozmawialiśmy przyjaźnie, choć z wyraźnym dystansem i rezerwą. Ona też założyła nową rodzinę. Ma dwoje dzieci, tak jak ja. Mieszka w innym mieście. Przyznała, że wtedy też nie potrafiła ze mną rozmawiać. Zgodziliśmy się, że nie możemy wrócić do siebie, bo byłoby to z krzywdą dla naszych dzieci. W kolejnej rozmowie uznaliśmy, że najlepsze, co możemy zrobić, to sobie szczerze wybaczyć i nie rozdrapywać ran. Powiedziałem też Joli, że mam świadomość, iż nasze sakramentalne małżeństwo trwa. Chyba życzliwie to przyjęła. Ale ja zostałem z problemem Marty, która chciała przystępować do Komunii św. Mnie też zaczęło tego brakować. Coraz bardziej docierało do mnie, że trwanie sakramentalnego związku z Jolą nie może być tylko deklaracją. Zacząłem o tym rozmawiać z Martą. Nadspodziewanie łatwo zgodziła się na bycie nadal rodzicami naszych dzieci bez współżycia seksualnego. Nasza decyzja dojrzewała przez kilka miesięcy. Dla mnie było to bardzo trudne. Ale od dwóch lat przystępujemy razem z Martą do Komunii św.

Jest wiele dróg nawrócenia

Na zakończenie jeszcze historia Justyny i Edwarda. Justyna nie wyszła za mąż po raz drugi. Wiele lat po rozwodzie przychodziła do szpitala pielęgnować Edwarda na zmianę z jego drugą, cywilną żoną. Obie panie dogadały się w tej kwestii. Justyna i Edward na łożu śmierci przebaczyli sobie. I tak dla Justyny spełniły się słowa, że „cię nie opuszczę aż do śmierci”. A ich przebaczenie objęło także niedopełnienie tej przysięgi przez Edwarda.

Podzieliłem się tylko kilkoma przykładami, a jest wiele różnych dróg nawrócenia osób, które rozpoznają brak miłości w swoim dotychczasowym życiu małżeńskim. Niektóre drogi są po ludzku zaskakujące, ale dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Jego ścieżki nie są ścieżkami naszymi. Łaska sakramentu małżeństwa jest Jego łaską, a nie naszą. Najważniejsze w takich sytuacjach jest wsłuchiwanie się w głos wewnętrzny, w ów niepokój sumienia, który może prowadzić do rozpoznania na nowo miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej oraz przeżycia na nowo, że „cię nie opuszczę aż do śmierci”. Nie warto tłumić tego głosu, ale należy rozeznawać, co on oznacza i do czego zachęca.

Najbliższe rekolekcje dla powtórnych związków po rozwodzie, prowadzone przez Spotkania Małżeńskie, odbędą się w dniach 1-3 października w Anielinie k. Warszawy. Więcej informacji na: www.spotkaniamalzenskie.pl .

2021-08-17 13:39

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozwodnicy w Kościele

Coraz częściej bolesny problem rozwodów dotyczy także osób wierzących. Niektóre z nich wchodzą w nowe związki. Jaka jest ich sytuacja w Kościele? Co mogą, a czego nie mogą czynić we wspólnocie wierzących?

Rozważmy przede wszystkim możliwość przystępowania przez takie osoby do Komunii św., ale także uczestniczenie w innych formach życia w Kościele.
CZYTAJ DALEJ

Radość z obecności Boga

2024-12-10 12:35

Niedziela Ogólnopolska 50/2024, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

To już trzecia niedziela Adwentu. Liturgia codziennych czytań będzie nas teraz wprowadzać bezpośrednio w czas świąt Narodzenia Pańskiego. Wszystko dokoła przypomina nam o świętach, ale niekoniecznie o Bożym Narodzeniu. Przygotowujemy dekoracje, stroimy domy, szykujemy potrawy świąteczne – ale co z Solenizantem, którego urodziny tuż-tuż? Codzienne Roraty, w których być może uczestniczymy, przygotowują nas na to wyjątkowe wyczekiwanie: najpierw na powtórne przyjście Chrystusa, a teraz także na święta Bożego Narodzenia. Dzisiejsze czytania i liturgia, a właściwie cała niedziela uwrażliwiają nas na potrzebę radości. Radości nie wymuszonej, ale płynącej z głębi naszego serca. Radości uobecniającej przychodzącego i jednocześnie będącego wśród nas Pana. Boga, który napełnia nas swoim miłosierdziem, płynącym z przebaczenia grzechów, co pozwala nam jednocześnie odnieść triumf nad naszym nieprzyjacielem, którym jest szatan. Radość płynie z obecności Boga i naszego dzięki Niemu zwycięstwa. Radość ta zabiera lęk i strach. Człowiek radosny w Panu nie ma w sobie niepewności. Bóg napełnia jego serce pokojem. Taki człowiek z podniesionym czołem staje do duchowej walki, wiedząc, Kto za nim stoi. Walka ta nie jest mozołem czy jakimkolwiek utrudzeniem. Do tego zmagania stajemy z radością, a nawet – jak pisze prorok Sofoniasz – z weselem. Bóg mnie kocha. To nie jest pusty slogan, ale rzeczywistość każdego dnia, zwłaszcza czasu adwentowego, pełnego pokoju i wyczekiwania. Wyczekiwania w miłości i na Miłość. Z sercem otwartym i radosnym. „Każdy święty chodzi uśmiechnięty” – to nie jest gołosłowny tekst dziecięcego zespołu religijnego, ale to uzewnętrznienie Boga w moim sercu. Boża radość ma rozpierać nie tylko mój umysł czy moje serce, ale całego mnie, także w wymiarze cielesnym. Nasze przebywanie wśród bliźnich musi promieniować obecnością Chrystusa. Do radości, o której czytamy w dzisiejszych pierwszym i drugim czytaniu, św. Paweł dodaje jeszcze „wyrozumiałą łagodność”. Nasze „promieniowanie Chrystusem” ma i tę cechę. Idziemy w obecności Boga Miłosierdzia, doświadczywszy łaski przebaczenia przez sakrament pokuty i pojednania, i czynimy podobnie. Święty Paweł zapewnia nas, że gdy będziemy mieli takie usposobienie, Chrystus będzie strzegł naszego serca i umysłu, by zapanował w nas jakże upragniony pokój. Pokój, o którym śpiewają aniołowie w grocie betlejemskiej i który przynosi przerażonym Apostołom w Wieczerniku Chrystus Zmartwychwstały.
CZYTAJ DALEJ

Papież zaprosił bezdomnych na cappuccino i rogalika

Papież zaprosił bezdomnych do swego domu na cappuccino i rogalika. Spotkanie miało miejsce dziś rano, przed podróżą na Korsykę. Bezdomnych przyprowadził kard. Konrad Krajewski „To jest właśnie Niedziela Radości, którą obchodzimy dziś w Kościele” – powiedział serwisowi Vatican News kard. Krajewski.

„Ubodzy i bezdomni przed wyjazdem w podróże apostolskie żegnają Ojca Świętego. Tak jest od 12 lat. Dziś o 6.30 byli to nasi przyjaciele spod kolumnady Placu św. Piotra, którzy tam śpią ze swego wyboru, ponieważ nie chcą iść do noclegowni. Zostali zaproszeni do Domu Papieża. Ojciec Święty z każdym porozmawiał przez chwilę i zaprosił ich na dobre cappuccino papieskie i rogaliki, które Ojciec Święty im ofiarował z radością” – zrelacjonował spotkanie dla Vatican News kard. Krajewski.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję