Reklama

Adoratorki na Ukrainie i Białorusi

Marzeniem, które zrodziło się jeszcze w sercu Marii De Mattias, było szerzenie czci Najdroższej Krwi Zbawiciela nie tylko na terenie Italii, ale także poza jej granicami. Pod wpływem rosyjskiej księżnej Zinajdy Wołkońskiej, pragnęła ona posłać adoratorki aż do Rosji. Rosja w czasach jej współczesnych obejmowała także tereny dzisiejszej Ukrainy. Siostry Adoratorki Krwi Chrystusa z prowincji polskiej, znając pragnienie swojej Założycielki, marzyły, aby kiedyś mogło się ono spełnić. Stało się to dopiero możliwe pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, kiedy pozwolono na wjazd kapłanów i sióstr zakonnych na tereny byłego ZSRR.

Niedziela legnicka 20/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ukraina

Pierwsze adoratorki wyjechały na Ukrainę 16 lipca 1991 r., do Snitkowa, małej wioski w województwie Winnica. Od samego początku siostry rozpoczęły pracę z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi, przygotowując ich do sakramentów. Szybko też poznawały wiernych, którzy przychodzili do kościoła. Nie było ich zbyt wielu. Rozmawiając z nimi, dowiedziały się, ile ludzie ci musieli wycierpieć, aby zachować swoją wiarę. historia każdego z nich jest niepowtarzalną powieścią. Oni jednak opowiadali swoje przeżycia jako coś zwyczajnego. Wierzyć - znaczyło cierpieć i być gotowym na wszystko.
Wiktoria z mężem i dziećmi pokonywała co niedzielę odległość 15 kilometrów, by dotrzeć do kościoła. "Teraz to jest dobrze - mówiła - można iść drogą i nikt ci nie przeszkadza. Kiedyś trzeba było ukrywać się i iść przez pola, nadkładało się wówczas do pięciu kilometrów. Najgorzej było w błocie albo w śniegu".
Alosza, dwunastoletni chłopiec, opowiada: "Kiedyś nauczyciel gimnastyki zobaczył na mojej szyi krzyżyk. Przez całą szkołę ciągnął mnie za łańcuszek do dyrektora. Na tym się nie skończyło. Wezwano rodziców, którzy przy całej mojej klasie zostali wyśmiani za reakcyjność i zganieni za wywrotowe poglądy". Dwie kobiety (rodzone siostry) wspominały czasy, kiedy księży wywieziono na Syberię. Wtedy one zamieszkały w kościele, broniąc go przed dewastacją lub zamianą na kino. Co niedzielę gromadzili się tam wierni. One kładły ornat na ołtarzu i z książeczek "czytały Mszę św." W wielkie święta urządzały również procesję wokół kościoła. Tym ludziom, umocnionym cierpieniem, adoratorki nie musiały przekazywać wiary. Oni gotowi byli oddać za nią życie.
Ale na Słowo Boże czekała cała Ukraina, a szczególnie wschodnia jej część. W grudniu tego samego roku jedna z sióstr wyjechała do Mikołajewa na zaproszenie księży chrystusowców. Mikołajów to miasto wojewódzkie, położone nad Morzem Czarnym, we wschodniej części Ukrainy. Parafia, gdzie rozpoczęły pracę siostry adoratorki, obejmuje całe województwo tzn. 24 600 km2, na których mieszka 1 309 900 mieszkańców.
W samym Mikołajowie jest ok. 200 parafian. Są to w przeważającej mierze ludzie, którzy wcześniej nie mieli żadnego kontaktu z Kościołem. W każde jednak większe święto, po odprawieniu sakramentu pokuty nowi ludzie przystępują do I Komunii św., przyjmują sakrament chrztu św. lub zawierają sakramentalne związki małżeńskie. Są oni przygotowywani poprzez katechezy indywidualne. Katechezy te prowadzą zarówno księża, jak i siostry. Po wielu latach planowanego ateizmu i obojętności wobec wartości religijnych, uwikłania w magię i okultyzm nie jest im łatwo podjąć decyzję przyjęcia wiary i przemiany swojego życia.
Prowadzona jest również katecheza dla dzieci i młodzieży. Spotkania odbywają się w niedzielę przed lub po Mszy św., ze względu na to, że jest to niekiedy jedyny dzień wolny od pracy, a także dlatego, że wielu z tych młodych ludzi przyjeżdża do kościoła, pokonując wiele kilometrów. Idąc śladami swojej Założycielki Marii De Mattias, siostry podjęły wysiłek włączenia swojego charyzmatu w potrzeby tutejszego środowiska, aby pomóc bliźniemu, a ich główną troską stała się młodzież, w szczególności dziewczęta.
Sytuacja ekonomiczna, która zaistniała w tym kraju po odzyskaniu wolności, jest tragiczna. Ludzie nie mają pracy, a ci, którzy ją mają, nie otrzymują za nią wynagrodzenia. Kradzieże i pijaństwo, a co za tym idzie rozkład rodziny i bezdomne dzieci są na porządku dziennym. Często młodzież nie może uczyć się, gdyż nie ma ku temu środków. Nie ma ona również pracy. A zatem najważniejszy okres życia marnuje, włócząc się po ulicach, pijąc i zawierając przygodne znajomości, czego efektem jest to, że dziewczęta 13-15 letnie mają za sobą już po kilka aborcji. W rozmowie z młodzieżą można szybko się zorientować, że nie mają oni pojęcia, co to znaczy założyć rodzinę, być w niej szczęśliwym i obdarzać swoją miłością współmałżonka. Boją się zawierać małżeństwa, boją się wiązać z kimś na całe życie. Nie wierzą sobie wzajemnie i nie wierzą, że ktoś może rzeczywiście ich pokochać.
Współpracując z miejscową ludnością, przejawiającą zainteresowanie Kościołem, siostry adoratorki zaczęły wchodzić w środowiska młodzieżowe, organizując spotkania najpierw dla dziewcząt, a z czasem swoją działalnością objęły większą liczbę młodzieży szkolnej, począwszy od najmłodszych, ukazując im miłość Boga, sens i wartość ich życia, rodziny oraz każdego poczętego życia.

Białoruś

Najmłodszą wspólnotą na Wschodzie jest wspólnota Adoratorek Krwi Chrystusa na Białorusi w Dokszycach, w województwie witebskim. Siostry przybyły tutaj 27 sierpnia 1999 r. Dokszyce liczą około 8 tys. mieszkańców, z czego katolików prawie 2 tys. Sytuacja, z jaką spotkały się tutaj siostry, była podobna jak na terenach całego byłego ZSRR, z tym że w mniejszym wymiarze, gdyż komunizm objął te tereny dopiero po II wojnie światowej. Siostry rozpoczęły swój trud apostolski od katechezy dzieci i młodzieży, a poprzez nich docierały do rodzin. W pierwszym okresie dzieci przychodzących na katechezę było bardzo mało, ale szybko liczba ich zaczęła wzrastać. Wielką troską sióstr było także dotarcie do wiernych zamieszkujących w odległych wioskach, gdzie Msza św. była odprawiana z różną częstotliwością, w zależności od możliwości kapłana.
W 2001 r. siostrom zaproponowano katechezę w Domu Dziecka w Biagomlu, miejscowości oddalonej od Dokszyc ok. 30 km. Było to dla sióstr wielkim zaszczytem. Wejście do instytucji państwowych osób duchownych należy tutaj do rzadkości. Większość dzieci przebywająca w tym domu jest upośledzona umysłowo. Początkowo katechezą zostały objęte tylko 2 grupy, dzisiaj tych grup jest już 10. Poprzez katechizację dzieci dociera się również do ich wychowawców, co sprzyja pogłębianiu się wzajemnych relacji między nimi.
Również i pokolenie ludzi starszych potrzebuje ze strony sióstr większego zainteresowania, gdyż jak mówią: "wstydzą się przychodzić do kościoła, ponieważ nic nie wiedzą na temat wiary i nie umieją zachować się w kościele". Za każdy gest, za każde serdeczne słowo skierowane do nich potrafią być bardzo wdzięczni.
Siostry adoratorki starają się wejść ze swoim charyzmatem w każdą sytuację tutejszego środowiska, by pomóc każdemu, za którego Chrystus przelał Swoją Najdroższą Krew. Praca apostolska, choć nie jest łatwa, to jednak daje wiele radości. Siostry zdają sobie sprawę, że owoce ich trudu będzie można oglądać dopiero w przyszłym pokoleniu. Każdy jednak nowy członek Kościoła i ten najmłodszy, i w podeszłym wieku, stanowi motyw wewnętrznej radości w Chrystusie, wielkiej wdzięczności Bogu za okazane Miłosierdzie. On jest także nagrodą i siłą do podejmowania kolejnego trudu.

O duchowości Zgromadzenie napiszemy przy relacji z kanonizacji bł. Marii De Mattias.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapliczki pełne modlitwy

2024-05-01 09:18

Ola Fedunik

Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Przejeżdzając majowymi dniami przez różne miejscowości popołudniową porą, można spotkać wiele osób modlących się przy kapliczkach i krzyżach. Śpiewają Litanię Loretańską, a duszpasterze pomagają w tym, aby tradycja była podtrzymywana. Wśród kapłanów modlących się przy kapliczkach i zachęcający do tego swoich wiernych jest ks. Grzegorz Tabaka, proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Głuszynie.

Z jednej strony nabożeństwa majowe w mojej parafii będą odbywać się w kościele przy wystawionym Najświętszym Sakramencie i taka formuła będzie od poniedziałku do soboty. Natomiast niedziela jest takim szczególnym dniem, kiedy jako wspólnota będziemy chcieli pójść pod nasze kapliczki maryjne– zaznacza ks. Tabaka, dodając: - Mamy je dwie w Głuszynie i na przemian w każdą niedzielę maja będziemy się tam gromadzili na wspólnej modlitwie. Oprócz podtrzymania tej pięknej staropolskiej tradycji, chcemy też podkreślić, że mamy takie miejsca kultu w naszej parafii, które są i o nie należy dbać.

CZYTAJ DALEJ

Trudny patron

O tym, że św. Zygmunt jest trudnym patronem, wiedzą najlepiej kaznodzieje, którzy głoszą kazania ku jego czci. Jak bowiem stawiać za wzór - co przecież jest naturalne w przypadku świętych - człowieka, ogarniętego tak wielką żądzą władzy, że dla jej realizacji nie zawahał się zabić własnego syna? Niektórzy pomijają ten fakt milczeniem, przywołując za to chrześcijańskie cnoty króla Burgundów, których był przykładem. Inni koncentrują się na męczeńskiej śmierci, nie wspominając, że rozkaz królewski stał się przyczyną śmierci młodego Sigeryka.

Lęk o władzę

CZYTAJ DALEJ

W intencji Ojczyzny

2024-05-02 09:41

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Ponad 120 mężczyzn pielgrzymowało z janowa Lubelskiego do Kocudzy w IV Pielgrzymce Mężczyzn do św. Józefa. Główną intencję była modlitwa za Ojczyznę.

- Każdego roku coraz więcej mężczyzn podejmuje wspólny wysiłek i dołącza do modlitwy jaką podejmujemy w pielgrzymce do św. Józefa do Kocudzy. W tym roku podjęliśmy jako naszą główną intencję modlitwę za Ojczyznę, o to były w niej stanowione prawa zgodne z Ewangelią, o ochronę życia oraz bezpieczeństwo naszego kraju. To wspólna troska i wyraz duchowego patriotyzmu. Cieszy to, że z roku na rok przybywa chętnych mężczyzn, ojców z synami a także młodzieńców, którzy wyruszają na pielgrzymkę do św. Józefa, swojego patrona – podkreślał ks. Tomasz Lis, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję