Reklama

Zygmunta bije dzwon

Pięć wieków temu na wawelskiej wieży zawieszono wielki dzwon, który po latach stał się dla Polaków jednym z najważniejszych narodowych symboli.

Niedziela Ogólnopolska 27/2021, str. 62-63

Muzeum Narodowe w Warszawie

Zawieszenie dzwonu Zygmunta na wieży katedry w Krakowie w 1521 r., Jan Matejko, 1874

Zawieszenie dzwonu Zygmunta na wieży katedry w Krakowie w 1521 r., Jan Matejko, 1874

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rok 1520 nie był łatwy dla Polski. Od wschodu groziło jej niebezpieczeństwo moskiewskie, na kresach południowo-wschodnich nękały ją napady Tatarów, Turków i Wołochów, a na północy od ponad roku trwała wojna z zakonem krzyżackim. Potrzeba było uzbrojenia, a król Zygmunt I, nazwany później Starym, zamiast armat rozkazał odlać wielki dzwon, poświęcając temu wiele uwagi i 3 tys. polskich złotych. Być może był to wyraz wdzięczności za błogosławiony stan młodej królowej Bony Sforzy i spodziewanych narodzin następcy tronu.

Gdziekolwiek głos tego dzwonu dojdzie...

Wykonania dzwonu podjął się Johannes Behem z Norymbergi, znany już w Europie specjalista w odlewaniu luf armatnich. Miał on pracownię w murach Krakowa, w pobliżu Bramy Floriańskiej, na terenie dzisiejszego kościoła i kolegium zakonu pijarów – tam właśnie został odlany wielki dzwon dla króla.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z jego powieszeniem na specjalnie przygotowanej na Wawelu wieży trzeba było poczekać do powrotu króla z wojny. Wreszcie, w końcu czerwca 1521 r., dzwon został uroczyście obmyty wodą święconą i namaszczony olejami przez biskupa, który błogosławiąc go, powiedział: „Gdziekolwiek głos tego dzwonu dojdzie, niech daleko odstąpi moc nieprzyjaciół, cień widm, uderzenie piorunów, siła grzmotów, klęska burz i wszelki duch huraganów”. Po przewiezieniu na Wawel, w obecności króla, królowej i całego dworu, a także niezliczonych tłumów mieszczan krakowskich, 9 lipca wciągnięto dzwon na wieżę. Według kronikarza, uczyniono to w ciągu godziny, korzystając ze skrzyń wypełnionych kamieniami jako przeciwwagi oraz przemyślnego systemu walców i kołowrotów. W izbie dzwonowej przymocowano go do wielkiej dębowej belki osadzonej na łożyskach i w końcu wewnątrz dzwonu zawieszono na pasie z byczej skóry żelazne serce.

Pierwszy raz nowy dzwon, od imienia fundatora nazywany Zygmuntem, zabrzmiał w sobotę 13 lipca – w święto św. Małgorzaty, a 2 dni później – w rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Od tej pory nie tylko pełnił posługę liturgiczną, ale włączał się w służbę narodu oraz państwa, obwieszczając narodziny i zgony królewskie, koronacje, sukcesy militarne, chwile triumfu i żałoby, a tym samym stając się świadkiem dziejów.

Od wielkiego dzwonu...

Żeby poruszyć ogromny dzwon, potrzeba było siły dwunastu krzepkich mężczyzn. Początkowo wykorzystywano do tego celu chłopów z podkrakowskich wsi kościelnych. Wkrótce okazało się, że przekracza to ich możliwości, mimo że „Zygmunt” był wykorzystywany nie tak często jak pozostałe wawelskie dzwony. Wielki dzwon bił ok. 120 razy w roku, nie licząc sytuacji nadzwyczajnych, co było na tyle rzadkie, że stało się synonimem wyjątkowego wydarzenia.

Reklama

Sprawę uregulowano w 1525 r., kiedy to Zygmunt Stary zawarł kontrakt z mistrzami cechów ciesielskich Krakowa, Kazimierza i Kleparza na obsługę królewskiego dzwonu. Ściśle określono dni, w których miał dzwonić, i wynagrodzenie dla dzwonników. Kontrakt wygasł po rozbiorach. Do dzwonienia zatrudniano wówczas przypadkowe osoby: studentów, a nawet żołnierzy, którzy czasem nie byli w stanie rozkołysać dzwonu. Dziś „Zygmunta” obsługują ludzie należący do krakowskiej elity intelektualnej, którzy tworzą Bractwo Dzwonników Wawelskich. Dzwonią wprawdzie tylko 25 razy w roku, ale ich praca wymaga dużych umiejętności. Chwilę nieuwagi można przypłacić nawet życiem. Zdarzyło się podobno, że dzwon wyciągnął dzwonnika przez okno na zewnątrz i wciągnął z powrotem. Może z tego powodu po wojnie zamontowano w oknach kraty. Na co dzień blokuje się także serce dzwonu, odkąd – na początku lat 70. – pewna zagraniczna wycieczka chwyciła za liny i „Zygmunt” zabrzmiał ponadplanowo.

Legenda „Zygmunta”

Po utracie niepodległości „Zygmunt” często przypominał minioną wielkość. Bił, kiedy zmarł Adam Mickiewicz, Zygmunt Krasiński, w czasie pogrzebu księcia Stanisława Augusta Poniatowskiego i naczelnika Tadeusza Kościuszki, w 800. rocznicę męczeństwa św. Stanisława, a od 1891 r. – w każdą rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja.

Odwiedzający wtedy starą stolicę Polacy z innych zaborów pozostawali pod wrażeniem „doniosłego”, „miłego”, „wspaniałego”, „majestatycznego” głosu dzwonu „Zygmunt”. Pisali o tym w pamiętnikach, przekazywali znajomym. Jego sława zaczęła rosnąć. Pojawiły się legendy powtarzane ku pokrzepieniu serc przez krakowskich przewodników. Mówiono, że dzwon został odlany z armat zdobytych w czasie walki z Moskalami pod Orszą, że do wrzącego spiżu król dorzucił swój srebrny pancerz, hetman Jan Tarnowski – buławę, hetman Konstanty Ostrogski – miecz, a królewski muzyk Valentin Bekwark – srebrną strunę z lutni.

Inna z legend głosi, że na dźwięk „Zygmunta” w Boże Narodzenie, Wielkanoc i noc świętojańską budzą się polscy królowie, którzy w podziemiach Wawelu radzą nad losami narodu i państwa. Na głos wielkiego dzwonu budzą się także rycerze śpiący w Tatrach i pędzą konno do Krakowa na Wawel, gdzie bramę otwiera im Bolesław Chrobry, mówiąc: „Nie, bracia, rycerze moi, jeszcze nie czas”.

Reklama

Dzwon pojawiał się jako symbol utraconej narodowej wielkości w wierszach Wincentego Pola, Teofila Lenartowicza, Marii Konopnickiej i Stanisława Wyspiańskiego. Malował go Jan Matejko. Ogromne wrażenie zrobiło trzykrotne pęknięcie jego żelaznego serca, łączone z narodowymi tragediami. „Zygmunt” zyskał własne miejsce w mitologii narodowej.

Komu bije dzwon

Pod koniec XIX wieku czterech krakowskich gimnazjalistów wdrapało się niepostrzeżenie na wieżę i nie mogąc poruszyć samego dzwonu, rozkołysało jego serce oraz uderzyło kilka razy. Doprowadzeni przed oblicze bp. Albina Dunajewskiego, zaniepokojonego nieoczekiwanym biciem „Zygmunta”, przyznali się, że chcieli, żeby zadzwonił on specjalnie dla nich. Biskup stwierdził, że „dzwon Zygmunta bije tylko dla znakomitych mężów”. Chłopcy postarali się na to zasłużyć. Jeden z nich został później znanym malarzem, drugi – kompozytorem, trzeci – rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, a prowodyrowi całego zajścia – Stanisławowi Wyspiańskiemu – rzeczywiście „Zygmunt” dzwonił w czasie pogrzebu.

W 1918 r. wielki dzwon obwieścił odzyskanie niepodległości, ale także jej utratę w 1939 r. Bił w czasie pogrzebu Juliusza Słowackiego, Józefa Piłsudskiego, kard. Adama Sapiehy, Jana Pawła II, Marii i Lecha Kaczyńskich.

Znaczenie „Zygmunta” dla Polaków docenili Włosi, którzy w 2002 r. dźwiękami miniatury dzwonu Zygmunt rozpoczęli posiedzenie parlamentu, pierwszego w historii z udziałem papieża – Jana Pawła II.

Więcej na ten temat: Mieczysław Rokosz, Dzwon Zygmunta. Dzwony i wieże królewskiej katedry na Wawelu, Kraków 2021

2021-06-29 13:49

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pies we wrocławskim oknie życia. Jak to skomentować?

2024-12-28 19:43

[ TEMATY ]

okno życia

TOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu

O sprawie poinformowało w mediach społecznościowych Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu. "Zawsze mówimy, że nic nas już nie zdziwi, ale dzisiejsza interwencja z ok. 21:00 jednak nas zdziwiła" - napisali w komunikacie.

W piątek wieczorem we wrocławskim oknie życia prowadzonym przez fundację Evangelium Vitae i siostry boromeuszki rozległ się alarm. Zamiast dziecka oczom sióstr ukazał się pies.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: W poszukiwaniu Tego, który szuka

2024-12-27 21:31

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

flickr.com/archidiecezjakrakow

Bardzo lubię wymyślne wysiłki egzegetów, mające na celu wygładzenie rzekomych chropowatości Biblii. Na przykład taką próbę usprawiedliwienia nieuwagi Maryi i Józefa, którzy zagubili Jezusa w świątyni: „przypuszczać należy, że kobiety maszerują dużo wolniej niż mężczyźni, stąd na pewno Maryja wyruszyła w drogę powrotną z Jerozolimy wcześniej niż Józef, a ten podążył za Nią dopiero kilka godzin później. Ona myślała, że Jezus jest z Józefem, on – że pozostał z Maryją”.

Misternie zbudowana konstrukcja nie bardzo jednak przystaje do opowiadania Łukasza, który stwierdza jedynie, że rodzice nie zauważyli, iż ich dwunastoletni Syn pozostał w Świętym Mieście.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: nigdy nie uwierzę w to, że Jezus chciał podzielonego Kościoła!

2024-12-29 22:05

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

– Nigdy nie uwierzę w to, że Jezus chciał podzielonego Kościoła. Wszyscy wyznajemy wiarę, że Kościół jest jeden. Przeszliśmy możliwie najkrótszą fizycznie drogę pomiędzy dwoma kościołami w Łodzi i bardzo długą duchową drogę, liczącą 500 lat, ale jubileusz jest po to, byśmy wykonywali taki powrót do aktu, w którym Jezus Chrystus stwarzał Kościół we wszystkich wymiarach – mówił kard. Grzegorz Ryś na rozpoczęcie Roku Jubileuszowego 2025 w archidiecezji łódzkiej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję