W panoramę renesansowego Lublina wpisują się bardzo wyraźnie kościół i klasztor Karmelitów Bosych pod wezwaniem św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Budynki należały do karmelitanek bosych, które w 1630 r. odkupiły od wojewody lubelskiego, kalwina Rafała Leszczyńskiego, należące doń grunty, na których była już rozpoczęta budowa dworu. W dalszej kolejności miał tu powstać następny w Lublinie zbór kalwiński.
Św. Józef „od innowierców”
Budowla, jako że zaplanowana poza murami miasta, miała być obronna, stąd przyszły dwór otoczony był czterema narożnymi basztami. Prace budowlano-adaptacyjne, które miały dostosować budynek do potrzeb klasztoru, oraz budowa kościoła zostały zakończone w 1640 r. W 1644 r. świątynię konsekrował biskup Łucka na Wołyniu – Andrzej Gembicki, otrzymała ona podwójny tytuł: św. Józefa i św. Teresy od Jezusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wcześniej, w 1621 r., karmelici bosi, którzy mieli klasztor w innej części miasta, przejęli od wojewody Leszczyńskiego istniejący już zbór kalwiński, by zamienić go na kaplicę pod patronatem tych samych świętych – całemu przedsięwzięciu mieli patronować właśnie św. Józef i św. Teresa od Jezusa. Im dziękowano za ustąpienie „innowierców” – jak kiedyś określano wyznawców innych niż katolicki Kościołów i członków wspólnot eklezjalnych – z Lublina. Po zajęciu kościoła oraz klasztoru w 1807 r. przez karmelitów bosych świątynia nosiła nadal imiona wcześniejszych patronów. Później dedykowana była już tylko św. Józefowi Oblubieńcowi Najświętszej Maryi Panny.
Przedłużenie rąk Boga
Kościół jest zbudowany w stylu tzw. renesansu lubelskiego. Na przedłużeniu trzyprzęsłowej nawy głównej znajduje się prezbiterium. Według najstarszych informacji, pochodzących z końca lat 30. XIX wieku, centralnym elementem ołtarza głównego był namalowany na ścianie wizerunek św. Józefa. Dzieło to nie miało walorów artystycznych. Najcenniejsza była wszakże – jak mówiono i pisano – „dawność wykonania”. Prace konserwatorskie, prowadzone w latach 90. XX wieku, potwierdziły istnienie obrazu namalowanego na ścianie, która „zamykała” prezbiterium. Widniejący obecnie w ołtarzu głównym obraz św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus (nieznanego artysty) datowany jest na pierwszą tercję XVIII wieku.
Reklama
Obraz z lubelskiego kościoła Karmelitów Bosych został wykonany według powszechnego wzorca, który ukazuje tego świętego trzymającego Dzieciątko Jezus na lewej ręce. Jezus opiera się o ramię św. Józefa, który przytrzymuje Go dłonią. Lewa dłoń wydaje się – na zasadzie złudzenia optycznego – większa od prawej, w której św. Józef trzyma lilię. Może to zrodzić skojarzenie (co nie musiało być przecież intencją malarza) z dłonią kogoś innego niż Józef – „dłonią” Boga Ojca. Co więcej, dłonie mają różny kolor. Ta podtrzymująca Jezusa wygląda, jakby była rozżarzona ogniem. To na pewno wizualny efekt spowodowany czerwonym materiałem okrywającym część ciała Jezusa nad dłonią Józefa. Nie będzie nadinterpretacją stwierdzenie, że Bóg Ojciec „podtrzymuje” Syna Bożego, jest oparciem dla swojego Syna, a ręce Józefa stanowią jedynie przedłużenie Bożych rąk...
Szata Józefa w kolorze grafitowym, szarym (ta kolorystyka mówi o „prochu ziemi”, o szarej codzienności) przepasana jest rodzajem pasa, co w symbolologii zawsze oznacza dyscyplinę duchową, ascezę, wyrzeczenie, ale też dyspozycyjność do podejmowania dzieł „zleconych” przez Boga oraz gotowość wyruszenia w drogę. Poniżej bioder świętego udrapowany jest dodatkowy materiał koloru brązowego (brąz to symbol ziemi, przemijania, doczesności, trudu ludzkiej pracy), będący integralną częścią szaty. Materiał ten opada od prawego biodra św. Józefa aż do jego stóp, by dalej wznieść się aż do Jezusa. Dzieciątko Jezus lewą rączką podtrzymuje opartą na Jego nóżkach kulę ziemską, zwieńczoną krzyżem. Prawa rączka uniesiona jest w geście błogosławieństwa.
„Wstępowanie” do nieba
Postać św. Józefa ukazana jest na tle nieba. W czasie kontemplowania obrazu nieodparcie rodzi się skojarzenie o wstępowaniu tego świętego do nieba – życie opiekuna Jezusa było wszak nieustannym wysiłkiem „wstępowania” do nieba.
Reklama
Na wysokości ramion św. Józefa oraz powyżej jego głowy i główki Dzieciątka Jezus niebo na obrazie zdaje się skłębione, a chmury nabierają ciemnej barwy, właściwej dla pogody deszczowej, burzowej. Na tym ciemnym tle jaśnieją bardzo mocno aureole św. Józefa oraz Jezusa. Wyglądają one właściwie jak część nieba. Może się też wydawać, że za głowami świętych postaci promieniuje słońce (liturgia określa Jezusa Chrystusa jako słońce sprawiedliwości, odnosząc doń słowa z Ml 3, 20). Ciemne chmury są przez tę jasność pokonane.
Kunszt życia duchowego
Obraz lubelski św. Józefa niesie niejedno przesłanie. Wskazuje na spełnienie ewangelicznej prawdy: „kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 14, 11). Przecież umieszczenie obrazu w prezbiterium, gdzie sprawowana jest codziennie ofiara Mszy św., stanowi wywyższenie, niejako intronizację pokornego świętego. Obraz ten wskazuje również na osłonięcie, ochronę Bożego człowieka opieką samego Boga, o czym „mówi” niebo jako tło. Zbierające się nad głowami Józefa i Jezusa ciemne chmury – trudnego losu, ciężkich chwil doświadczeń egzystencjalnych, sytuacji granicznych czy nawet okoliczności wydających się „bez wyjścia” – zostają w końcu rozpromienione przez życiodajne promienie Bożej łaski.
Święty Józef z Lublina przypomina, że Panem losu jest Jezus, a nie ślepe, irracjonalne siły czy tym bardziej moce zła. Lilia trzymana przez opiekuna Jezusa w prawej dłoni mówi – tak jak na każdym obrazie – o jego prawości charakteru. Wskazuje na świętość, czystość, duchowe piękno osoby Józefa. Obraz nie reprezentuje wysokiego kunsztu artystycznego, wyraża natomiast wyjątkowy „kunszt” życia duchowego. Wzięcie Jezusa na ręce symbolizuje powierzenie wszystkich spraw swojego życia, wszystkich dzieł rąk i myśli Bogu, który jest ich Władcą.
„Władza” św. Józefa
Reklama
Były przeor lubelskiego klasztoru karmelitańskiego i rektor kościoła św. Józefa – o. Szczepan T. Praśkiewicz, karmelita bosy, wspominając czas swojej pracy duszpasterskiej w Lublinie, wyznaje, że zauważył, jak mieszkańcy Lublina i podlubelskich wiosek garnęli się nie tylko do Matki Bożej, czczonej w koronowanym wizerunku w katedrze, na którym 3 lipca 1949 r. pojawiły się łzy, ale i do Jej oblubieńca – św. Józefa, wysłuchującego próśb wiernych właśnie w kościele karmelitańskim. Podkreśla, że wsłuchując się w prośby i podziękowania, które przybywający składali i które były odczytywane przed śpiewem Litanii do św. Józefa, coraz bardziej się przekonywał, jak słuszne jest stwierdzenie św. Teresy od Jezusa, iż „chwalebnemu św. Józefowi Pan Bóg dał władzę wspomagania nas we wszystkim”. Uczestnicy nabożeństw mówili o. Praśkiewiczowi, że św. Józef wysłuchuje modlitw w najrozmaitszych potrzebach, bardzo więc sobie go cenią i dziękują za łaski wypraszane u Boga za jego przyczyną, dotyczące zdrowia, potrzeb materialnych, ale częściej jeszcze łaski związane z życiem rodzinnym, jak np. uproszenie potomstwa, uratowanie małżeństwa przed rozwodem, doprowadzenie do pojednania między krewnymi, powrót małżonków lub dzieci do życia sakramentalnego. To także prośby i podziękowania związane z różnymi sytuacjami życiowymi, takimi jak praca, dobre wyniki w nauce, sprawiedliwe wyroki sądowe. Pewnego dnia – opowiada o. Praśkiewicz – ktoś prosił o: „zdanie egzaminu na prawo jazdy”. Za kilka dni złożona już była kartka pisana tą samą ręką: „Dziękuję Ci, św. Józefie, za zdanie egzaminu na prawo jazdy”. Wszelki komentarz jest tu zbyteczny...
Przechadzki po „posiadłości”
Święty Józef u karmelitów bosych w Lublinie „obecny” jest nie tylko w swoim obrazie w ołtarzu głównym świątyni. Jego postać widnieje na fasadzie kościoła wraz z przedstawieniami: Matki Bożej Szkaplerznej, św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa. Wyobrażenia tych świętych – z 1950 r. – wykonane zostały techniką sgraffito. W tym miejscu podobizny świętych patronów zakonu karmelitańskiego widniały już wcześniej, bo w połowie XIX wieku.
We wschodniej stronie klasztoru – konwentu również św. Józefa – usytuowany jest niewielki wirydarz. Znajdowała się tam w środku studnia, w której miejscu, po jej zasypaniu, w 1958 r. ustawiona została figura św. Józefa. A zatem święty ten niejako przechadza się po swojej karmelitańskiej „posiadłości”…