TERESA NOWAK: - Wśród licznych cech Prymasa Tysiąclecia wymienia się też jego szczególny kult Matki Bożej. Czy w czasie uwięzienia Kardynała też Ksiądz zauważył to umiłowanie Maryi?
KS. STANISŁAW SKORODECKI: - Sługa Boży miał wielki, szczególny kult dla Matki Bożej. To był człowiek prawdziwie maryjny! To nie była żadna dewocja. To było całkowite zawierzenie Maryi. To była dziecięca droga duchowości maryjnej. Ksiądz Prymas wzrastał od dzieciństwa w takiej atmosferze. Jego ojciec pielgrzymował co roku na Jasną Górę, a matka - do Ostrej Bramy. Kiedy tak wcześnie stracił swoją ziemską Mamę, jego ukochanie Matki Bożej wówczas wyjątkowo wzrosło. Sam swoje życie związał z naszą maryjną stolicą Polski - Jasną Górą, gdzie został wyświęcony na kapłana i odprawił prymicyjną Mszę św. Tam też miała miejsce jego konsekracja biskupia. W więzieniu zrodziła się idea odnowy Ślubów Króla Jana Kazimierza, złożonych Matce Bożej w katedrze lwowskiej - ślubów całego Narodu. Także w czasie internowania powstał pomysł Wielkiej Nowenny, która miała na celu duchowe i moralne odrodzenie Polski przed 1000-leciem chrztu naszej Ojczyzny. Również w czasie odosobnienia Prymasa zrodziła się idea nawiedzenia wszystkich parafii przez Maryję w kopii Jej Cudownego Obrazu, poświęconego przez Papieża. Także w niewoli kard. Wyszyński opracował akt osobistego oddania się w niewolę Maryi każdego Jej czciciela.
- Mówi się, że kard. Wyszyński był kapłanem modlitwy...
- I to wielkiej, żarliwej modlitwy, o czym nawet nie wspomina w swoich Zapiskach więziennych. W czasie internowania były całe godziny przeznaczone na modlitwy. A ile było czuwań nocnych, nierzadko z różańcem w ręku. Modlitwa różańcowa była ulubioną modlitwą Sługi Bożego. On zawsze miał różaniec w ręku. ´Ten różaniec nas stąd wyprowadzi - mówił zdecydowanym głosem. - Módlmy się, aby nasze wyjście, jeśli jest taka wola Boża, miało miejsce w miesiącu Matki Bożej, w dzień Matki Bożej lub w jakiejś Jej święto´. I to wszystko Maryja wysłuchała. Proszę zauważyć, 12 października, w miesiącu różańcowym, przywożą Prymasa do Stoczka Warmińskiego, 6 października, też w miesiącu różańcowym, Kardynał zostaje przewieziony do Prudnika, 27 października Sługa Boży znajduje się w Komańczy i 28 października, w uroczystość Chrystusa Króla i zarazem w święto patronalne św. Tadeusza Judy, patrona spraw beznadziejnych, następuje triumfalny powrót Prymasa Tysiąclecia do Warszawy. Tego nie można nazwać zbiegiem okoliczności. To był efekt Jego żarliwej modlitwy różańcowej i wielkiej ufności w pomoc Maryi, która może zwyciężyć wszystko.
- Często dziś nam brakuje patriotyzmu takiego, jakim odznaczał się kard. Stefan Wyszyński...
- Prymas Wyszyński bardzo kochał swoją Ojczyznę, nie tylko w czasie internowania, lecz do końca swego pracowitego życia. W więzieniu nierzadko mówił nam, tzn. mnie i siostrze zakonnej: ´Kochani, gdy będą Wam mówić, że Prymas działa przeciw Narodowi i własnej Ojczyźnie - nie wierzcie. Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej!´. To był prawdziwy Ojciec Ojczyzny. I nas tej miłości uczył. Ubolewał bardzo nad moralnym upadkiem swoich rodaków. Mówił: ´Polacy muszą zrewidować swoje postępowanie, swoją moralność, zarówno osobistą, jak i tę społeczną, a zwłaszcza rodzinną´. Był ciągle zatroskany o Polskę. We Wskazaniach dla Ojczyzny Prymas pisał: ´Musimy wytrwale żyć dla Ojczyzny, nabrać zaufania do niej i być gotowym do oddania jej wszystkiego z siebie. Trzeba nam w Ojczyźnie potężnej woli organizowania wszystkich sił rodzinnych, ojczystych, by nie oglądać się na prawo i lewo, by nie poddać się pokusie nowej Targowicy´. Nie musze chyba mówić, jak bardzo aktualne są te słowa Prymasa dziś.
- Są czynione starania o beatyfikację tego Maryjnego Prymasa. W tym roku będziemy obchodzić setne urodziny i dwudziestą rocznicę śmierci Prymasa Tysiąclecia. Jest to też Rok Wielkiego Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego, który został jednomyślnie uchwalony przez nasz parlament. Czy Ksiądz Kanonik będąc tak blisko Sługi Bożego ma dziś świadomość, że obcował z kandydatem na ołtarze?
- Z perspektywy ludzkiej chciałbym powiedzieć: z tym świętym Prymasem siedziałem w więzieniu, na tę świętość patrzyłem z bliska przez dwa lata, w dzień i w nocy. Mam moralny obowiązek o tym wszędzie mówić. On głosił Ewangelię i żył Ewangelią. Żył nieustannie w łasce uświęcającej. Jego życie duchowe, moralne i religijne zawsze stanowiło harmonijną całość. Wyróżniał się cnotą heroiczności. Miał nadprzyrodzony dar czynienia dobra innym. Szedł przez swoje długie życie, czyniąc dobrze ludziom i dla Boga. W swoim biskupim zawołaniu miał słowa będące dewizą życia prymasowskiego: ´Soli Deo´. Samemu Bogu. To był naprawdę święty człowiek do ostatniego oddechu, kiedy przyszło mu umierać wpatrzonym w oblicze Zwycięskiej Niepokalanej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu