Reklama

Językowe... potworki

Błędy językowe słyszymy w wypowiedziach ludzi z tytułami naukowymi, dziennikarzy pracujących słowem, a także osób piastujących najwyższe urzędy w państwie.

Niedziela Ogólnopolska 18/2021, str. 40-41

Anna Wiśnicka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Media społecznościowe umożliwiły każdemu wypowiedzenie swojego zdania na dowolny temat, zajęcie stanowiska w dowolnej sprawie. Staliśmy się ekspertami od rybek, atomu i zdobywania Kosmosu. Każdy może skomentować każde wydarzenie. Gdyby tak jeszcze za tą egalitarną przestrzenią społeczną szła podstawowa znajomość języka ojczystego...

Ja pobruszę...

Banalizowanie języka można zauważyć nie tylko u maluczkich, którzy komentują na forach internetowych plotkarskie newsy, co jest do wybaczenia – wszak nie każdy poświęcał nauce kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Niestety, błędy językowe słyszy się w wypowiedziach ludzi z tytułami naukowymi, u dziennikarzy pracujących słowem, a także u osób piastujących najwyższe urzędy w państwie. Aż chciałoby się przytoczyć stary dowcip:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Moja żona mówi, mówi, mówi...

– Ale o czym mówi?

– Tego nie mówi...

Język ojczysty to plastyczna materia i jak wszystko podlega rozwojowi, zmianom. Dziś żaden wspierający mąż nie powie do żony po staropolsku: „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”. Nikt nie wymaga od niego, by znał staropolszczyznę, lecz od ludzi pełniących ważne w społeczeństwie profesje, pełniących w mediach masowych rolę ekspertów należy wymagać znajomości posługiwania się pięknym językiem polskim.

Rok 2021

Reklama

Zarezerwowana dla opisu literackiej rzeczywistości „narracja” weszła do kanonu wielu dziedzin naukowych. Już nie mówimy, że ktoś opowiada nam zdarzenie, teraz jest „taka narracja”: polityczna, teologiczna, życzeniowa, lękowa... Cóż jeszcze można wtłoczyć biednej narracji królującej niegdyś w sztuce słowa?

Do języka ojczystego wkradają się też neologizmy nie z tego świata i panoszą się w mowie; są wykorzystywane w środowiskach, których nie podejrzewalibyśmy o stosowanie takich potworków językowych. I tak profesor zwyczajny znanego uniwersytetu swobodnie tłumaczy się w mediach, że jest w „niedoczasie” w wypełnianiu obowiązków.

Kto jeszcze pamięta, że piszemy „w cudzysłowie”, „odnośnie do” czy „w każdym razie”, a żyjemy w „dwa tysiące dwudziestym pierwszym roku”? Czy wiemy, że „w dniu dzisiejszym” to masło maślane?

Zapomniana czułość

By dać odpocząć narzekaniom, trzeba przywołać także ważne słowo, które odgrzebała dla przestrzeni medialnej (bo nie literackiej, w tej zajmowało godne miejsce) w mowie noblowskiej Olga Tokarczuk. Jej „czuły narrator” wszedł do języka wielu dziedzin i kroczy dumnie. Słowo „czułość” zdominowało język debat naukowych, politycznych, społecznych, medycznych, psychologicznych, teologicznych i duszpasterskich, a sprzyjający czułości czas pandemicznych niepokojów uczynił „czułość” królową języka polskiego. To piękne słowo. Ma tylko przyjemne konotacje. Jeżeli w przestrzeni medialnej nie stanie się z nim to, co z ciekawym słowem „narracja”, które spowszedniało do reszty i już nie wiadomo, co oznacza, to można uznać, że będzie jednym z ważniejszych słów ostatnich lat.

Wtrącenia na start

Reklama

Bardzo popularne są wtrącenia. Te przerywniki pozwalają zebrać myśli, podkreślić emocjonalność wypowiedzi i wydać się mądrzejszym, niż naprawdę jesteśmy. „Tak” wypowiedziane na końcu każdego zdania, jest jak tik, nad którym trudno zapanować, a „generalnie” rozpoczynające co drugie zdanie stawia człowieka w pozycji znającego się na rzeczy i niewahającego się zabrać głos. Nie można zapomnieć o uroczym „mianowicie”, które stosuje się z uporem maniaka w różnych konfiguracjach zdań podrzędnie i współrzędnie złożonych. Do tego można dodać „wziąść”, zamiast „wziąć”, czy też osiagające ostatnio szczyt popularności „tak naprawdę”, bez którego przecież nikt nie uwierzy nam na słowo. To nic, że polszczyzna dostarcza wiele ciekawych synonimów, np. „w istocie” – bez zwrotu „tak naprawdę” żadna wypowiedź się nie liczy. Innym potworkiem językowym, który rozplenił się ostatnio we współczesnej polszczyźnie, jest słowo „dedykowany” (dawniej dedykować można było komuś książkę), zamiast zwykłego polskiego „przeznaczony”; ale za to jak mądrze brzmi!

Globalny język

Mało kto uświadamia sobie, że posługuje się rusycyzmami. „Póki co” to przecież melodyjnie brzmiące „paka szto”; „z wielkiej litery” to nic innego, jak „s bolszoj bukwy”; a „jest mi z kimś po drodze” to „po puti”. Językowe kalki opanowały kod internetu. Nie pomogły usilne starania francuskich językoznawców, którzy poszukiwali dla nowinek technicznych własnych nazw. Niewiele z nich się przyjęło – co zrozumiałe. Język angielski zdominował infosferę, a globalizacja sprawiła, że opanował on cały świat. SMS, mail, nick, tweet, hejt weszły do codziennego języka i nikt się nie zastanawia, skąd się wzięły i jaki mają źródłosłów. Ich zadaniem jest funkcjonalność, przekaz informacji i naszych stanów emocjonalnych w czasie rzeczywistym.

Przed maturą

Ze świecą można szukać dziennikarza, który powie: „tę książkę” i „tę trudność”, a przecież o zgodności zaimka z rzeczownikiem uczymy się już w szkole podstawowej. Było coś w tej niegdysiejszej edukacji, że język polski był traktowany jako jedna ze sztuk. Szkoła wymagała posługiwania się poprawną polszczyzną, z jej charakterystycznym akcentem i melodyjnością, a nasze „sz”, „cz”, „ż”, „ź” czy „ć” było słyszalne bez żadnych mikrofonów.

Uwierzyliśmy, że wraz z rozwojem infosfery upadnie sztuka epistolarna. A ona ma się dobrze, a nawet coraz lepiej. Słychać tylko szum klawiatury. Piszemy dużo, coraz więcej. Tak dużo, że mamy za mało czasu na budowanie poprawnych zdań. Stosujemy więc skróty. Mamy opanowane podstawowe infografiki. Sami tworzymy memy i fotograficzne kolaże z komiksowymi dymkami, komentując bogatą w wydarzenia rzeczywistość. Pandemia sprawiła, że w tej artystycznej dziedzinie mamy istny wysyp twórców. Nasze listy i komentarze w sieci wchodzą na inny poziom, ale wciąż są listami, wciąż są zapisem znakowym naszych myśli, przeżyć, opinii, stanów emocjonalnych, doświadczeń i zadziwień, czyli tego, co czyni nas ludźmi. Paradoksalnie czas pandemii, gdy nauka szkolna przeszła do sieci i budzi tyle kontrowersji, może być czasem rozeznawania przestrzeni, w której żyją młodzi ludzie, oraz poszukiwania narzędzi do przekazywania wiedzy. Także sztuki słowa, bo przecież Słowo stoi u podstaw wszechrzeczy.

2021-04-27 12:56

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Władze Poznania chcą postawić osiedle na Wyspie Katedralnej. Naukowcy protestują

2025-08-04 13:24

[ TEMATY ]

protest

Poznań

naukowcy

ogromne osiedle

Wyspa Katedralna

dramatyczny apel

Adobe Stock

Poznań. Ostrów Tumski

Poznań. Ostrów Tumski

Apel do władz Poznania o rezygnację z planów budowy osiedla mieszkaniowego w północnej części Ostrowa Tumskiego wystosowali historycy sztuki zajmujący się naukowo artystycznym i historycznym dziedzictwem. Wskazali, że miasto ma inne, niż Wyspa Katedralna, miejsca na budowę osiedli.

Według projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego przygotowanego przez Miejską Pracownię Urbanistyczną w Poznaniu, w północnej części historycznej wyspy, sąsiadującej z zabytkową zabudową katedralną, w tym z reliktami siedziby pierwszych władców Polski, miałaby powstać dzielnica mieszkaniowa z wielokondygnacyjnymi budynkami i podziemnymi garażami. W tym miejscu warto przypomnieć, że tego typu pomysły forsowane są za rządów Jacka Jaśkowiaka, od 2014 roku prezydenta Poznania, zdeklarowanego ateisty, który w młodości chciał zostać... jezuitą. Powinien więc wiedzieć, jakie jest dziedzictwo miasta, którym przyszło mu przez krótki czas - na tle wielowiekowej historii Poznania - administrować.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jan Maria Vianney

Niedziela legnicka 12/2010

[ TEMATY ]

święty

św. Jan Maria Vianney

KS. SŁAWOMIR MAREK

Urodził się 8 maja 1786 r. we Francji, w miejscowości Dardilly, niedaleko Lionu. Był jednym z siedmiorga dzieci państwa Mateusza i Marii Vianney, prostych rolników, posiadających dwunastohektarowe gospodarstwo. Jan już od wczesnych lat ukochał modlitwę. Przykładem i zachętą byli dla niego rodzice, którzy codziennie wieczorem wraz ze swoimi dziećmi modlili się wspólnie. Po latach powiedział: „W domu rodzinnym byłem bardzo szczęśliwy mogąc paść owce i osiołka. Miałem wtedy czas na modlitwę, rozmyślania i zajmowanie się własną duszą. Podczas przerw w pracy udawałem, że odpoczywam lub śpię jak inni, tymczasem gorąco modliłem się do Boga. Jakież to były piękne czasy i jakiż ja byłem szczęśliwy”. Należy pamiętać, iż lata młodości Jana Vianneya, to okres bardzo trudny w historii Francji. W tym czasie bowiem szalała rewolucja, która w dużej mierze przyczyniła się do pogłębienia kryzysu między duchowieństwem a państwem. Walka z Kościołem sprawiła, że wielu księży odeszło od tradycji, składając przysięgę na Konstytucję Cywilną Kleru. Wzrost laicyzacji i głęboko posunięte antagonizmy to tylko główne problemy ówczesnej francuskiej rzeczywistości. Mimo tak trudnych warunków nie zaprzestano sprawowania sakramentów i katechizacji dzieci. Przygotowania do Pierwszej Komunii trwały 2 lata. Spotkania odbywały się w prywatnych domach, zawsze nocą i jedynie przy świecy. Jan przyjął Pierwszą Komunię w szopie zamienionej na prowizoryczną kaplicę, do której wejście dla ostrożności zasłonięto furą siana. Miał on wówczas 13 lat. Od czasu wybuchu Rewolucji w Dardilly nie było nauczyciela. Z pomocą zarządu gminnego otwarto szkołę, w której uczyły się nie tylko dzieci, ale i starsza młodzież, a wśród niej Jan Maria. Przez dwie zimy uczył się czytać, pisać i poprawnie mówić w ojczystym języku. Stał się bliską osobą miejscowego proboszcza i stopniowo dojrzewało w nim pragnienie zostania księdzem. Ojciec początkowo zdecydowanie sprzeciwiał się, bowiem gospodarstwo potrzebowało silnych rąk do pracy, a poza tym brakowało pieniędzy na opłacenie studiów i utrzymanie młodzieńca. Jednak pod wpływem nalegań syna, ojciec ustąpił.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV: lokalne Kościoły Afryki znakami nadziei dla wszystkich

2025-08-04 14:48

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

lokalne Kościoły Afryki

znaki nadziei

PAP/EPA

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV zachęcił biskupów katolickich w Afryce i na Madagaskarze do wzmocnienia zaangażowania w budowanie lokalnych Kościołów, które są widocznym i konkretnym wyrazem chrześcijańskiej nadziei, jedności i pojednania na kontynencie.

W przesłaniu do kardynała Fridolina Ambongo, przewodniczącego Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru (SECAM), Leon XIV przekazał „serdeczne pozdrowienia” wszystkim zgromadzonym w stolicy Rwandy, Kigali, na XX Zgromadzeniu Plenarnym SECAM, poinformował portal Vatican News 3 sierpnia. W spotkaniu uczestniczy również kardynał Michael Czerny, prefekt watykańskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję