- Jest młodzież, rodzice z dziećmi, to najcudowniejszy moment w moim życiu, kiedy widzę, jak ten marsz się rozrósł – mówiła wzruszona pani Zdzisława, która uczestniczyła we wszystkich 13 Marszach, również tym pierwszym, w którym zaczynało kilkadziesiąt osób.
- Żywot katolika ma taką samą wartość, jak żywot ateisty. Ale wiara nas mocno motywuje – podkrślał Duszan, który niósł flagę słowacką. Z grupą rodaków przyjechał z Koszyc, by tworzyć wspólnotę obrońców życia i podziękować szczecinianom za ich udział w Narodowym Marszu Życia na Słowacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- To są wartości, które przekazywaali mi rodzice, ale wydaje się oczywiste, że należy walczyć i stawać w obronie słabszych. To naturalne dla mnie – nie kryła Marysia z Bractwa Małych Stópek (BMS).
BMS to w tej chwili grupa ponad 2,5 tys. ludzi, którzy deklarują działania na rzecz obrony życia przez cały rok i zachęcają nowe osoby, które maszerują co roku ulicami Szczecina. Obok Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana" to właśnie ci ludzie przez cały rok przygotowują ten marsz.
- W dzisiejszych czasach życie jest coraz cześciej atakowane i m.in. media pokazują, że życie jest czymś, o czym człowiek może sobie decydować sam i dlatego należy pokazać, że za nasze życie odpowiada Bóg, a nie my sami – tłumaczyła Ania, która przyszła na marsz z mężem.
Marsz zakończył się ok. godz. 17 Mszą św. w katedrze, której przewodniczył abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. Organizatorzy wręczyli uczestniczkom pochodu cztery i pół tysiąca białych róż. To symbol walki kanadyjskiej działaczki pro-life Mary Wagner, która walczy o obronie życia w swoim kraju, rozmawiając przy klinikach aborcyjnych z kobietami i wręczając im białe róże. W tej chwili przebywa w areszcie i czeka na wyrok.