Odpowiedź brzmi:... na sądzie ostatecznym, przy końcu świata, ale także... zaraz po naszej śmierci, gdy trzeba będzie przed Bogiem zdać sprawę z naszego życia. Będzie to musiał uczynić także ten, kto twierdzi, że Boga nie ma. Bóg będzie wymagał zdania relacji z daru czasu, zdolności, możliwości, jakie każdy z nas miał w swoim życiu. Boży sąd będzie sprawiedliwy i powszechny, obejmie wszystkich ludzi wszystkich czasów. Według Biblii, Chrystus będzie nas sądził dwa razy. Najpierw będziemy sądzeni indywidualnie, a potem, na końcu czasu, odbędzie się sąd powszechny nad całym światem. Pierwszy z nich – szczegółowy, dotyczy poszczególnych osób i odbywa się w chwili śmierci; drugi natomiast – sąd ostateczny, dotyczy wszystkich ludzi i nastąpi w momencie powtórnego przyjścia Chrystusa oraz zmartwychwstania ciał, co dokona się na końcu świata.
O istnieniu sądu szczegółowego mówi Pismo Święte. W przypowieści o ubogim Łazarzu Chrystus jednoznacznie mówi o szybkiej nagrodzie lub karze za czyny popełnione w ziemskim życiu (por. Łk 16, 19-31). Mówi też o tym scena, która rozegrała się podczas ukrzyżowania. Obok Jezusa ukrzyżowano dwóch łotrów. Gdy jeden z nich (dobry łotr) głośno wyznaje swe winy i prosi Chrystusa o wstawiennictwo, słyszy z Jego ust: „Zapewniam cię: Dzisiaj ze Mną będziesz w raju” (Łk 23, 43).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
„Każdy człowiek – czytamy w Katechizmie – w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednio wejście do szczęścia nieba, albo stanowi bezpośrednio potępienie na wieki” (n. 1022). W chwili sądu Pan „rozjaśni to, co ukryte w ciemności, i ujawni zamysły serc” (1 Kor 4, 5). Wszystko więc, co ukrywaliśmy, a zatem nasze myśli, których nigdy nie wyjawiliśmy przed innymi, to, o czym wiedzieliśmy tylko my sami – zostanie odsłonięte w chwili sądu. Nikt nie zdoła nic ukryć, wszystko stanie się jawne i zostanie osądzone. Ludzie fałszywi i zakłamani nie zdołają niczego ukryć przed Bogiem, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
Znacznie częściej niż o sądzie szczegółowym Biblia wspomina o sądzie ostatecznym. Jezus sam mówi, że wraz z aniołami będzie sądził całą ludzkość: „Wówczas zgromadzą się przed Nim wszystkie narody. A On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów” (Mt 25, 32). Na sądzie ostatecznym wszyscy zmarli odbiorą swoją zapłatę: nagrodę lub karę. Sąd ostateczny wiąże się z całkowitym końcem, z definitywnym zamknięciem historii ludzkości, i wreszcie z ostatecznym pokonaniem zła. Szatan nie będzie mógł już nikomu wyrządzić krzywdy. Wraz z jego upadkiem znikną wszelkie formy zła.
Sąd ostateczny nie powinien nas przerażać, przeciwnie – powinien napawać nadzieją i optymizmem. „Obraz sądu ostatecznego – wyjaśnia Benedykt XVI – nie jest obrazem przerażającym, ale obrazem nadziei”. Drzwi piekła zostaną zatrzaśnięte i panowanie zła zostanie zakończone na zawsze, nastąpi Boża sprawiedliwość. Z tego płyną dla nas pociecha i nadzieja. Czy oby na pewno?
Niewątpliwie temat Boskiego sądu pozostaje czymś bardzo odległym, zamierzchłym. To trochę tak, jak przewidywanie, co nas może spotkać za 100 lat, gdy nas już prawdopodobnie nie będzie. Po co więc o tym mówić, po co o tym myśleć? Zbyt łatwo zapominamy, że sąd dokonuje się już teraz, w czasie ziemskiego życia, w naszej codzienności. Przez swoje codzienne życiowe wybory i decyzje człowiek przeprowadza sąd nad sobą. Kiedy stanie on przed Bogiem, zostanie osądzony własnymi czynami. Jest to jednak sąd dokonujący się w obliczu Boga, który jest sprawiedliwym Sędzią, a jednocześnie miłosiernym Ojcem. „Sąd Boży – zapewnia Benedykt XVI – zawsze pozostanie nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską”.