Uroczysty wjazd do Jerozolimy pozwolił „policzyć się” zwolennikom Jezusa.
Było ich wielu. Gdzieś w tle jednak wciąż działali Jego zaprzysięgli wrogowie. Śledzili Go i byli pewni, że Jego dni się kończą... Mistrz miał świadomość, co czeka Go w najbliższym czasie. W takim to momencie chcą Go zobaczyć jacyś Grecy. Nie ma już czasu na spotkanie i rozmowę... Ale muszą paść te słowa najwyższej wagi: „Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy”. O bliskim uwielbieniu i chwale powie Jezus jeszcze wyraźniej w Wieczerniku: „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy” (J 13, 31-32). Powrócić do Ojca, wejść ponownie w Boski sposób istnienia po czasie kenozy, wpisanej w tajemnicę Wcielenia i Męki – to najradośniejszy moment w życiu Jezusa. Nie sama radość jednak wypełniała serce Zbawiciela. Osaczały Pana także dojmujący lęk, wielka trwoga, która w Ogrójcu wywoła krwawy pot. Świadomy tego, co się dzieje w Nim i wokół Niego, Jezus wyjawia stan swej duszy i retorycznie pyta: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nieocenioną usługą Jezusa jest jasne i łagodne oswajanie nas, ludzi – śmiertelnych i doznających lęków – z tak powszechnym i nieuchronnym procesem obumierania i śmierci. On wie na pewno, że za progiem śmierci wybuchnie nowe życie – w Bogu – inne, wspaniałe, chwalebne. Los ziarna wrzucanego w rolę znakomicie obrazuje to, co przez całe życie dzieje się z nami. „Biedne” i zda się na niechybną śmierć skazane ziarno mogłoby się wzdrygać i opierać. A jednak i rolnik, i Jezus wiedzą więcej – o ziarnie i człowieku! Stąd ta łagodna perswazja: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity”. Tak, można ciężko wzdychać i zanosić gorące prośby i błagania do Tego, który może wybawić od śmierci (por. Hbr 5, 7), ale i tak strumień czasu unosi Jezusa i nas, codziennie i w każdej chwili, do krytycznego momentu, którym jest śmierć! Wszyscy o tym niby dobrze wiemy, jednak na ogół przez kilka dekad życia (za) rzadko o tym myślimy.
Zdani na samych siebie unikamy myśli o śmierci, pewnie głównie dlatego, że widzimy w niej nie tyle fascynującą „godzinę uwielbienia”, ile raczej bolesne ogołocenie, dezintegrację osoby i początek rozkładu ciała. To jasne, my tak tę rzeczywistość postrzegamy i przeżywamy. Ale blisko, pośród nas i z nami, jest Bóg Człowiek. On sam, stając na progu śmierci i wytęsknionego uwielbienia, odsłania nam to, co jest dla nas ukryte. Mówi jasno, że za porażającymi procesami obumierania wzbiera życie, nowe i przemienione, wieczne (por. J 17, 2). „W domu Ojca jest mieszkań wiele” (J 14, 2).