Relacja z nimi często zaczyna się od niezapisanych świadectw, przekazywanych przez przyjaciół i znajomych, dopiero potem sięgamy po pozycje książkowe czy filmy. Zaintrygowani postawą przyjaciela Boga, chcemy dowiedzieć się nie tylko o cudach za jego wstawiennictwem, ale o tym, jaki był, jak radził sobie w codzienności, poznać jego słowa.
Bliski święty
Opowieści o błogosławionym niezwykle bliskim mieszkańcom diecezji toruńskiej – ks. Stefanie Wincentym Frelichowskim – można wymieniać bez liku. To chociażby wspomnienia pani Haliny, jednej z parafianek, którą ks. Wicek przygotowywał do I Komunii św. Żyje do dziś i jest przekonana, że to dzięki jego modlitwom razem z mamą i siostrą przeżyły bombardowanie Warszawy. Inne niezapisane świadectwo to chociażby historia młodej mamy, chorującej na cukrzycę. Kiedy była w stanie błogosławionym i życie jej malca było zagrożone, przyjaciele modlili się za nich właśnie przez wstawiennictwo ks. Stefana. Chłopiec urodził się dokładnie w 80. rocznicę święceń kapłańskich ks. Frelichowskiego – jest zdrów jak ryba i tryska radością jak jego niebiański wstawiennik.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dla tych, którzy dotychczas nie poznali błogosławionego, a mają wrażenie, że nawiązanie przyjaźni od lektury Korespondencji obozowej mogłoby być zbyt trudne, dobrą pozycją będzie najnowsza książka dk. Waldemara Rozynkowskiego Co mi to da dla wieczności?. Ukazała się ona w tym roku nakładem wydawnictwa Bernardinum dokładnie we wspomnienie ks. Stefana.
Przyjaciel w biedzie
Razem z siostrą ks. Wicka, Marcjanną, zaglądamy do domu państwa Frelichowskich w Chełmży i Toruniu, pełnego serdeczności i ciepła. Przeglądamy karty Pamiętnika i poznajemy, co inspirowało nastoletniego harcerza, a potem neoprezbitera.
Ks. Franciszek Jank w superlatywach wyraża się o młodym wikarym, do którego lgnęły dzieci i młodzież. Pochwala jego kazania, ukazujące głębię wiary, czerpanie ze Słowa Bożego, ale też zaangażowanie dla parafian, jak chociażby przygotowywanie ulotek, wyjaśniających zawiłości liturgiczne.
Był to spokój dziwnie pogodny, spokój rozmodlony, spokój płynący ze zjednoczenia z Bogiem.
Wstrząsającym świadectwem o wierze ks. Stefana dzielą się współwięźniowie, którzy razem z nim przeszli szlak obozowy. Niezwykłe były organizowane przez niego tajne Msze św. między pryczami czy spowiedź za ścianą piekarni albo przy wynoszeniu zwłok zmarłych. Ojciec Adam Kozłowiecki, przyszły misjonarz, wspomina: „Uderzył mnie przede wszystkim ten dziwny spokój jego całego zachowania się, spokój tak rzadko widziany w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Był to spokój dziwnie pogodny, spokój rozmodlony, spokój płynący ze zjednoczenia z Bogiem”. Inny przyszły misjonarz, o. Marian Żelazek, opowiada o jego kontakcie z młodymi, dla których – dzięki swojej naturalności i trosce o innych – był autorytetem „w parafii w Dachau”.
W książce nie mogło zabraknąć historii Joanny, dziś karmelitanki bosej w Łasinie, uzdrowionej podczas nowenny do ks. Frelichowskiego ze stwardnienia rozsianego. Autor dzieli się również świadectwem wstawiennictwa błogosławionego wobec własnej rodziny. Może dzięki tej lekturze ks. Wicek stanie się domownikiem także naszych czytelników?
Co mi to da dla wieczności? O błogosławionym ks. Stefanie Wincentym Frelichowskim (1913-1945), dk Waldemar Rozynkowski, wydawnictwo Bernardinum 2021. Książkę można zakupić na stronie wydawnictwa: tiny.pl/r4r6f