Reklama

Aspekty

Będziemy o nich pamiętać

Kilka tygodni temu do domu Ojca odeszli bp Antoni Stankiewicz i bp Adam Dyczkowski. Obaj na trwałe zapisali się w historii naszej diecezji, ale najbardziej w ludzkich sercach i pamięci. Jak wspominają ich nasi duchowni i świeccy? Poprosiliśmy kilku z nich, by podzielili się swoimi wspomnieniami o obu biskupach.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 5/2021, str. IV

[ TEMATY ]

bp Adam Dyczkowski

bp Antoni Stankiewicz

Archiwum Aspektów

Śp. bp Adam Dyczkowski

Śp. bp Adam Dyczkowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Brodzik, redaktor naczelny Młodzieżowej Agencji Informacyjnej MAIKA:

Wspominając bp. Adama Dyczkowskiego, mam przed oczami człowieka pogodnego, odważnego, a przede wszystkim pamiętam go jako wielkiego przyjaciela młodzieży. To on reaktywował Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży w naszej diecezji i jako pierwszy w Polsce powołał diecezjalną Akcję Katolicką. Wielu księży i świeckich było przez niego inspirowanych i zachęcanych do powoływania oddziałów tych dwóch organizacji i myślę, że bez jego wsparcia i zaangażowania budowanie apostolstwa świeckich w naszej diecezji nie byłoby możliwe w takim wymiarze. Po latach widać to dobrze, jak jego decyzje były poparte wizją tego, co przez wiele lat przynosi apostolskie owoce.

Podczas wielu spotkań biskup Adam zachęcał młodych do zaangażowania i podejmowania w swoim życiu konkretnej misji. Mówił, że jest to dobry sposób na znużenie, marudzenie i smutek. „Wartości chrześcijańskie są receptą na pięknie przeżytą młodość” – mawiał ksiądz biskup. Zawsze także podkreślał i było dla niego ważne, że katolicy powinni angażować się w życie społeczne, ale również i polityczne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pamiętam, jak przy okazji spotkań w szerszym gronie, za każdym razem dopytywał nas o to, jak radzi sobie KSM, co słychać w duszpasterstwie młodzieży, jakie dzieła są obecnie prowadzone. Był młody duchem i widać było również, jak czerpie radość z przebywania z młodzieżą. Takim będziemy go pamiętać.

Ks. Dariusz Gronowski, postulator w procesie beatyfikacyjnym sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty:

Poznałem ks. Antoniego Stankiewicza w czasie studiów w Rzymie, zanim jeszcze został Dziekanem Roty Rzymskiej i biskupem. Był wyjątkowo skromnym, wręcz niepozornym człowiekiem. Trzeba było dopiero zacząć z nim merytoryczną rozmowę...

Częściej zaś spotykałem go w Rzymie wiele lat później, już jako biskupa, kiedy mi eszkał na Watykanie. Pomagał bowiem wydatnie w pracach związanych z procesem beatyfikacyjnym sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty, którego jestem postulatorem. Pomagał po pierwsze finansowo, z własnej inicjatywy, opłacając mój kurs w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i kolejne niemałe opłaty w fazie rzymskiej procesu. Pomagał też swoją radą, podpowiedzią, do kogo zwrócić się w jakiej sprawie czy nawet wyjaśnieniem, jak przetłumaczyć na język włoski niektóre wyjątkowo skomplikowane zwroty. Zawsze czynił to z uśmiechem i prostotą. Jestem mu bardzo wdzięczny za pomoc i Bogu wdzięczny za to, że mogłem z bliska poznać tak wyjątkowego człowieka.

Reklama

Bp Paweł Socha:

Szczególnie przeżyłem święcenia biskupie ks. Antoniego Stankiewicza w 2006 r. oraz jego późniejszy przyjazd do Polski i wizytę w rodzinnej parafii w Łagowie Lubuskim. Pamiętam, że przy tej okazji bp Stankiewicz udzielał sakramentu bierzmowania, a ksiądz proboszcz zorganizował spotkanie z wiernymi. Przybyli na nie przedstawiciele należących do parafii miejscowości, a szczególnie tej, z której pochodził bp Stankiewicz. Wówczas wspominano czasy jego dzieciństwa i młodości, kiedy był uczniem, a później klerykiem, co wywołało u niego wzruszenie. Natomiast wierni nie kryli radości, że ich rodak jest nie tylko tak wysoko postawionym urzędnikiem w Rocie Rzymskiej, ale że pełni już także tę funkcję jako biskup. Przeżyłem to jako taką świadomość bliskości z Kościołem w Polsce, ale przede wszystkim z naszą diecezją, gdyż największa więź łączyła go z nią właśnie przez pochodzenie.

Leszek Masklak, członek zarządu Zielonogórskiego Obwodu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej:

Pamiętam, że jako młody harcerz uczyłem się historii harcerstwa i znalazłem informację z wykazem osób, które podpisały się pod apelem o odnowę harcerstwa w Polsce i jego powrót do korzeni. I z lekkim zdumieniem zaobserwowałem, że jedną z podpisanych osób jest hm. Adam Dyczkowski, który jest naszym lubuskim biskupem ordynariuszem. I mimo że nie znałem wtedy biskupa Adama osobiście, to całkowicie, jako osoba oddana idei harcerskiej wiedziałem, że to jeszcze bardziej mój biskup. W kolejnych latach miałem okazję wiele razy spotykać się z nim i były to spotkania, podczas których biskup Adam wyciągał gitarę i śpiewał z nami harcerskie piosenki. Co więcej, miał na sobie mundur harcerski i jasno deklarował się jako osoba, której życie jest życiem harcerza. Gdy raz byliśmy jego gośćmi, opowiadając mu o jednej z naszych inicjatyw, zapytał, czego nam jeszcze potrzeba. Gdy odpowiedzieliśmy, że w zasadzie kończymy zbierać fundusze, wyciągnął portfel, wyjął z niego pieniądze i powiedział: tyle mogę dać. Zawsze będąc w jego obecności, czuliśmy jako harcerze, że to jeden z nas. A on mam, nadzieję, zawsze czuł, że tak właśnie go odbieramy.

Reklama

Ryszard Furtak, prezes Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej:

W osobie zmarłego, naszego umiłowanego bp. Adama Dyczkowskiego podziwiałem jego miłość do Kościoła i ludzi, bez względu na ich wiek i wykształcenie. Biskup Adam jako pierwszy biskup w powojennej Polsce powołał struktury diecezjalne Akcji Katolickiej, a stało się to 27 listopada 1994 r. Jesteśmy z tego faktu bardzo dumni na spotkaniach krajowych AK, że nasz pasterz pierwszy w Polsce posłuchał wezwania św. Jana Pawła II. Na pewno ta odpowiedź na wezwanie papieża wynikała ze zrozumienia, że należy przez formację świeckich przygotowywać ich do bycia bardziej odpowiedzialnymi za Kościół. Miłość biskupa Adama do ludzi przejawiała się w różnych sytuacjach. Pamiętam na spotkaniu opłatkowym w Gorzowie Wlkp., jak ksiądz biskup w przerwie grania na gitarze zwrócił się do ponad 70-letniego uczestnika spotkania tymi słowami: A ty, młody człowieku, co chciałbyś, abyśmy jeszcze zaśpiewali? Na zawodach wędkarskich, organizowanych przez AK uczestniczyli często wędkarze, którzy nie byli blisko Kościoła. Biskup Adam potrafił przez serdeczną rozmowę i zainteresowanie wędkowaniem przybliżyć te osoby do Pana Boga. Wydaje się, że osoba biskupa Adama przyciągała w kolejnych latach coraz większą liczbę chętnych do uczestnictwa w zawodach. Akcja Katolicka zapraszała też zmarłego pasterza na finał Konkursu „Ojczyzno Ma” w Muzeum Ziemi Lubuskiej. Biskup Adam był zafascynowany odpowiedziami młodych uczestników konkursu. Zawsze serdecznie im gratulował, że tak dużo wiedzą. Wiedział, że każda inicjatywa powoduje zbliżenie ludzi, tych młodych i starszych, do Kościoła i Pana Boga. Szczerze zawsze gratulował władzom AK tych inicjatyw i zaangażowania. Nasz kochany biskup Adam na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Będzie brakować nam jego poczucia humoru i gotowości bycia wśród świeckich.

Reklama

Ks. Rafał Szwaja, proboszcz parafii Matki Bożej Ostrobramskiej w Zielonej Górze:

Biskupa Antoniego poznałem w roku 2002/2003 w Rzymie w czasie moich studiów z prawa kanonicznego, które odbywałem na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Ksiądz biskup wykładał w tamtym czasie na Gregorianie prawo rzymskie. W związku z tym, że wykładana materia pełna była łacińskich zwrotów, żartowaliśmy sobie w gronie studentów, że ksiądz biskup mógłby swoje wykłady w całości robić po łacinie, bez zbędnych włoskojęzycznych wstawek (wykłady odbywały się, rzecz jasna, po włosku). W rzeczywistości nie byliśmy dalecy od prawdy, gdyż biskup Antoni jako audytor Roty Rzymskiej pisał wyroki rotalne w całości po łacinie. I były to wyroki nie byle jakie – wykładowcy z różnych części świata prowadzący zajęcia studium jurysprudencji matrymonialnej na Uniwersytecie Gregoriańskim mówili nam – studentom, że jeśli chcemy zacytować jakiś dobry wyrok czy powołać się na zdrową wykładnię jurysprudencji rotalnej, najbezpieczniej i najpewniej możemy to zrobić, cytując wyrok coram Stankiewicz.

Jako człowiek biskup Antoni był niezwykle skromny i delikatny. Nie tworzył też dystansu wobec swojego rozmówcy. Niejednokrotnie więc w czasie przerwy w zajęciach schodziliśmy z biskupem Antonim do uniwersyteckiej kafeterii na dobre włoskie cappuccino czy espresso i rozmawialiśmy – nie tylko o trudnych kazusach prawnych, ale też o rzeczach zwyczajnych – o aktualnych wydarzeniach czy o… futbolu, którego biskup Antoni był wielkim fanem.

2021-01-27 09:45

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspominamy osobę bp. Adama Dyczkowskiego

[ TEMATY ]

bp Adam Dyczkowski

Archiwum Aspektów

bp Adam Dyczkowski

bp Adam Dyczkowski

Wspominamy osobę zmarłego w niedzielę 10 stycznia rano śp. bp. Adama Dyczkowskiego. Zapraszamy do oglądnięcia zdjęć z naszego redakcyjnego archiwum!

CZYTAJ DALEJ

Szkaplerz „kołem ratunkowym”

Szkaplerz to najpopularniejsza obok Różańca świętego forma pobożności maryjnej. Historia szkaplerza sięga góry Karmel w Ziemi Świętej, kiedy to duchowi synowie proroka Eliasza prowadzili tam życie modlitewne. Było to w XII wieku. Z powodu prześladowań ze strony Saracenów bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przenieśli się do Europy i dali początek zakonowi zwanemu karmelitańskim.
W południowej Anglii w Cambridge mieszkał pewien bogobojny człowiek - Szymon Stock, generał zakonu, który dostrzegając grożące zakonowi niebezpieczeństwa, modlił się gorliwie i błagał Maryję, Najświętszą Dziewicę, o pomoc. Pewnej nocy, z 15 na 16 lipca 1251 r., ukazała mu się Najświętsza Panienka w otoczeniu aniołów. Szymon otrzymał od Maryi brązowy szkaplerz i usłyszał słowa: „Przyjmij, Synu najmilszy, szkaplerz Twego zakonu jako znak mego braterstwa, przywilej dla Ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Od tamtej pory karmelici noszą szkaplerz, czyli dwa prostokątne skrawki wełnianego sukna z naszytymi wyobrażeniami Matki Bożej Szkaplerznej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, połączone tasiemkami. Słowo „szkaplerz” pochodzi od łacińskiego słowa „scapulae” (plecy, barki) i oznacza szatę, która okrywa plecy i piersi. Papież Pius X w 1910 r. zezwolił na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.
Do wielkiej Rodziny Karmelitańskiej chcieli przynależeć wielcy tego świata - królowie, książęta, możnowładcy, ale i zwykli, prości ludzie. Dzięki papieżowi Janowi XXII - temu samemu, który wprowadził święto Trójcy Świętej i wyraził zgodę na koronację Władysława Łokietka - szkaplerz stał się powszechny. Papież miał objawienia. Matka Boża przyrzekła szczególne łaski noszącym pobożnie szkaplerz karmelitański. A Ojciec Święty ogłosił te łaski światu chrześcijańskiemu bullą „Sabbatina” z dnia 3 marca 1322 r. Bulla mówiła o tzw. przywileju sobotnim. Szczególne prawo do pomocy ze strony Maryi w życiu, śmierci i po śmierci mają ci, którzy noszą szkaplerz. Jest to niejako suknia Maryi, czyli znak i nieomylne zapewnienie macierzyńskiej opieki Matki Bożej. Kto nosi szkaplerz karmelitański, ten otrzymuje obietnicę, że dusza jego wkrótce po śmierci będzie wyzwolona z czyśćca. Stanie się to w pierwszą sobotę miesiąca po śmierci. Oczywiście, pod warunkiem, że ta osoba nosiła szkaplerz w należytym duchu i żyła prawdziwie po chrześcijańsku, zachowała czystość według stanu i modliła się modlitwą Kościoła.
Jan Paweł II pisał do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel, że w znaku szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. „Szkaplerz w istocie jest «habitem» - podkreślał Ojciec Święty. - Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła. Ten, kto przywdziewa szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2, 7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości” (por. Formuła nałożenia szkaplerza).
Papież Polak od wczesnych lat młodości nosił ten znak Maryi. I zawsze zaznaczał, jak ważny w jego życiu był czas, gdy uczęszczał do kościoła na Górce (Karmelitów) w Wadowicach. Szkaplerz przyjęty z rąk o. Sylwestra nosił do końca życia. (Szkaplerz św. Jana Pawła II znajduje się w klasztorze Karmelitów w Wadowicach.) W orędziu z okazji jubileuszu 750-lecia szkaplerza karmelitańskiego pisał, że szkaplerz „staje się znakiem przymierza i wzajemnej komunii między Maryją i wiernymi, a w rezultacie konkretnym sposobem zrozumienia słów Jezusa na krzyżu do Jana, któremu powierzył swą Matkę i naszą duchową Matkę”.
Matka Boża, kończąc swe objawienia w Lourdes i w Fatimie, ukazała się w szatach karmelitańskich jako Matka Boża Szkaplerzna. Wszystkie osoby noszące szkaplerz karmelitański mają udział w duchowych dobrach zakonu karmelitańskiego. Ten, kto go przyjmuje, zostaje na mocy jego przyjęcia związany mniej lub bardziej ściśle z zakonem karmelitańskim. Rodzinę Karmelu tworzą następujące kręgi osób: zakonnicy i zakonnice, Karmelitańskie Instytuty Życia Konsekrowanego, Świecki Zakon Karmelitów Bosych (dawniej zwany Trzecim Zakonem), Bractwa Szkaplerzne (erygowane), osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością w różnych formach zrzeszania się (wspólnoty lub grupy szkaplerzne) oraz osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością, ale bez żadnej formy zrzeszania się. Do obowiązków należących do Bractwa Szkaplerznego należy: przyjąć szkaplerz karmelitański z rąk kapłana; wpisać się do księgi Bractwa Szkaplerznego; w dzień i w nocy nosić na sobie szkaplerz; odmawiać codziennie modlitwę zaznaczoną w dniu przyjęcia do Bractwa; naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć.

Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej

O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego! Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalne ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja.
Jeśli Ty mnie nie wysłuchasz, do kogóż mam się udać?
Wiem, o dobra Matko, że Serce Twoje wzruszy się moim błaganiem i wysłuchasz mnie w moich potrzebach, gdyż Wszechmoc Boża spoczywa w Twoich rękach, a użyć jej możesz według upodobania.
Od wieków tak czczona, najszlachetniejsza Pocieszycielko utrapionych, powstań i swą potężną mocą rozprosz cierpienie, ulecz, uspokój mą zbolałą duszę, o Matko pełna litości! Ja wdzięcznym sercem wielbić Cię będę aż do śmierci. Na twoją chwałę w Szkaplerzu świętym żyć i umierać pragnę. Amen.

CZYTAJ DALEJ

Diecezja bydgoska: Dekret o obowiązkach wobec zmarłych kapłanów

2024-07-17 10:07

[ TEMATY ]

dekret

kapłaństwo

Magdalena Niebudek

Ordynariusz diecezji bydgoskiej – bp Krzysztof Włodarczyk – wydał 4 lipca 2024 roku dekret o obowiązkach wobec zmarłych kapłanów.

Dekret obowiązuje od dnia promulgacji na stronie internetowej diecezji bydgoskiej.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję