Reklama

Niedziela Sandomierska

Zwyczaje kolędowe

Nie tak dawno temu w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku w naszych miejscowościach można było spotkać grupy kolędników ludowych, którzy chodzili od domu do domu, niosąc Dobrą Nowinę o narodzinach Jezusa Chrystusa.

Niedziela sandomierska 1/2021, str. IV

[ TEMATY ]

kolędowanie

Archiwum prywatne

Postacie ze zwyczajów związanych z kolędowaniem

Postacie ze zwyczajów związanych z kolędowaniem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kolędowanie było skrzętnie kontynuowaną tradycją związaną z obchodami Bożego Narodzenia. Jak podkreśla Krzysztof Butryn, etnograf i pasjonat janowskich tradycji: – Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku przynależność do grupy kolędniczej była wyróżnieniem, przysparzała kawalerowi powodów do dumy, a w wielu przypadkach było to kultywowanie wielowiekowych tradycji rodzinnych.

Przygotowania do kolędowania rozpoczynano już w Adwencie. – Grupy zwoływały się na wspólne próby, odtwarzano teksty, uczono się nowych ról, przygotowywano i porządkowano stroje. Przede wszystkim planowano, na jakie wioski ruszy konkretna grupa kolędnicza i do jakich domów zawita. Pójście z kolędą w większości przypadków było przywilejem kawalerów. Dlatego najchętniej odwiedzano domy, gdzie były panny na wydaniu – mówi etnograf. Jednak nie brakowało także i grup kolędniczych złożonych z panien i kobiet. – Były to kolędnice, które chodziły po tzw. szczodrakach – dodaje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jak przekazała nam w swoich wspomnieniach Stefania Brodowska z Godziszowa, według miejscowej tradycji panny kolędowały w wigilię Trzech Króli, śpiewając pod oknami domostw kolędy. Jednak one nie wchodziły do domów jak grupy kolędnicze kawalerów. Śpiewały znane kolędy z winszowaniem pomyślności na Nowy Rok. Za taką wizytę, czyli kolędę, obdarowywano je szczodrakami. Były to proste placki z chlebowego ciasta w kształcie rogalika. – Myślę, że dziś mogłyby trafić na listę produktów regionalnych – mówi Krzysztof Butryn.

Ciekawą formą kolędowania, typową dla miejscowości Godziszów i Zdziłowice, było chodzenie „z krakowskim weselem”. Korzenie tego kolędowania sięgają czasów zaborów, kiedy to Kraków kojarzony był i utożsamiany z centrum polskości. Pojawienie się tej formy kolędniczej zapewne wiązało się z elementami patriotyzmu. – Niestety, jest ono zupełnie zapomniane i nigdzie nie jest spisane. Na szczęście w zeszłym roku udało mi się skrzyknąć starszych mężczyzn, którzy jako młodzi chłopcy chodzili z krakowskim weselem, będąc ostatnimi takimi kolędnikami we wsi. Wspólnymi siłami udało się odtworzyć warstwę słowno-muzyczną. Zostały nam jeszcze do wykonania stroje. Niestety, w tym roku się nie udało. Przeszkodziła nam pandemia koronawirusa – mówił Krzysztof Butryn.

Herodowe kolędowanie

Reklama

Najbardziej rozpowszechnione w regionie było tzw. kolędowanie z Herodami. – Było to przedstawienie parateatralne. Grupa kolędnicza składała się z ok. 12 osób i każdy odgrywał osobną rolę. Nie była to typowa opowieść o Bożym Narodzeniu, ale jak sama nazwa wskazuje opowieść o Herodzie, który dowiadując się o narodzinach Mesjasza – Króla postanawia zabić wszystkie dzieci w Betlejem. Kolęda opowiada o perypetiach Heroda, konszachtach z diabłem i smutnym zakończeniu jego srogiego życia. To przedstawienie przetrwało w tradycji kolędowania najdłużej. Grupy kolędników z Herodami spotykane były jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku. Tą tradycję kilka lat temu wraz z żoną Martą oraz znajomymi na nowo reaktywował Krzysztof Butryn.

– Podczas spotkań z osobami, które brały udział w takim kolędowaniu, odtworzyliśmy teksty ról poszczególnych aktorów, poszukaliśmy dawnych strojów i akcesoriów, a brakujące odtworzyliśmy. Zaskoczenie wielu mieszkańców wiosek, które odwiedzaliśmy z kolędą, było olbrzymie. Bardzo chętnie wpuszczano nas do domów. Podczas naszych występów najstarsi mieszkańcy, którzy pamiętali takie kolędowanie, mieli łzy w oczach, bo wracały czasy ich młodości i dzieciństwa. Jeden pan w miejscowości Szklarnia pod Janowem, gdy zaczęliśmy kolędowanie, razem z nami powtarzał zapamiętane w młodości role. Pamiętał prawie każdą. Jak się później okazało, ponad 20 lat chodził z Herodami na kolędę – opowiada pan Butryn.

Reklama

Takie kolędowanie miało swój określony ceremoniał. – Najpierw wchodził anioł, pozdrawiał i pytał mieszkańców: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Czy pozwolicie Państwo Herodów sprezentować?”. Wtedy dopiero wchodził feldmarszałek i zaczynał przedstawienie. „Jak dawniej bywało, tak niechaj teraz będzie. Proszę o krzesło, na którym król Herod zasiądzie”. Spektakl trwał ok. 20 minut. Na zakończenie były życzenia dla mieszkańców i dla panien, będących w tym domu. Życzono im rychłego zamążpójścia, dobrego męża, a gospodarzom urodzaju w polu i obfitości. Myślę, że mimo zmieniającego się świata, te wartości, życzenia są jak najbardziej aktualne – opowiada etnograf.

Chodzenie z kozą

Jednym z ciekawych rodzajów kolędowania było również „chodzenie z kozą”. Najbardziej popularne było na wsiach i miało charakter typowo ludowy. Odwoływało się ono do tradycji gospodarskich. – Myślę, że „chodzenie z kozą” ma bardzo starą tradycję i związane było z „powinszowaniem”, czyli życzeniami składanymi w związku z Nowym Rokiem.

– Okres, w którym można było kolędować, rozciągał się od św. Szczepana, czyli 26 grudnia, i mógł trwać do Trzech Króli, czyli Objawienia Pańskiego. Po tym święcie kolędnicy już nie chodzili. Kolędowanie miało związek z początkiem Nowego Roku, czyli czasem, w którym składano sobie życzenia. Stąd „chodzenie z kozą” jest typem kolędowania z życzeniami, gdzie w tekstach nie ma odwołania do wątków religijnych czy bożonarodzeniowych, a motywem przewodnim jest złożenie życzeń gospodarzowi. Koza jest odniesieniem do szczęścia lub pomyślności w gospodarstwie. Prowadzona przez „dziada” lub „żyda” koza pada, umiera, a potem ożywa, co jest odniesieniem do zmian w przyrodzie. Kolędowanie kończyło się pieśnią z powinszowaniem, czyli życzeniem szczęścia gospodarzowi – opowiada Krzysztof Butryn.

Reklama

Jedną z ciekawych form kolędowania jest również według opowieści etnografa kolędowanie z szopką: – Do tematu „chodzeniu z szopką” powracało się w rodzinie przy okazji niemal każdych świąt Bożego Narodzenia. Powrócił on z większą siłą, gdy w internecie natrafiłem na zdjęcia figurek z takiej szopki w Muzeum Lubelskim, obecnie Muzeum Narodowe w Lublinie. Zacząłem drążyć temat. Tata zawsze wspominał, że taka szopka z figurkami była w jego rodzinnym domu, ale skierował mnie do swojego brata Ryszarda, który chodził z taką szopką. Rzeczywiście stryj opowiedział o tym kolędowaniu, pamiętał jeszcze trochę tekstów. W międzyczasie otrzymałem z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego stypendium artystyczne na odtworzenie tej tradycji, więc nabrałem jeszcze większej inspiracji.

Jak opowiada dalej: – Po odtworzeniu szopki, wykonaniu figurek i przygotowaniu dla nich strojów najtrudniej było odtworzyć całą animację. Połączenie recytacji, śpiewu i poruszanie figurek w szopce. Zaangażowałem w to moją rodzinę. Pomaga mi w tym dwunastoletni syn Aleksander. Podczas przedstawienia swoje role na scenie odgrywają lalki przedstawiające: anioła, diabła, krakowiankę, Żyda, króla Heroda, śmierć, dziada oraz baby z maselniczką. Jest to typowa aranżacja ludowej opowieści o Bożym Narodzeniu i walki dobra ze złem.

– Kolędowanie z szopką zaczynaliśmy od przedstawienia jej dla najbliższych i dalszej rodzinie. Potem prezentowaliśmy ją w szkołach i na różnych przedstawieniach. Jednak największe wrażenie robi występ w prywatnym domu, w kameralnym gronie. Czuje się wtedy, jak odbierają ją poszczególni domownicy. Oczywiście występ z szopką także kończy się powinszowaniem, czyli życzeniami. „Na szczęście, na zdrowie, na ten Nowy Rok. Żeby wom się rodziła pszenica i groch. W każdym kątku po dziesiątku, w polu żyto i pszenica, a na piecu dzieci kopica. Amen” – kończy Krzysztof Butryn.

2020-12-28 16:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świąteczne kolędowanie

Niedziela częstochowska 1/2015, str. 2

[ TEMATY ]

kolędowanie

Anna Buda

Wiktoria Kitala (nagrodzona za 1. miejsce w kategorii najpiękniejsza ozdoba choinkowa) z rodzicami

Wiktoria Kitala (nagrodzona za 1. miejsce w kategorii
najpiękniejsza ozdoba choinkowa) z rodzicami
Popołudnie, godz.16.30. Środek tygodnia. Wydawałoby się, że szkoły o tej porze są pozamykane, a dzieci już dawno są w swoich domach. Jednak to tylko złudzenie, bo jest jedna, wyjątkowa – Szkoła Podstawowa nr 8 im. Haliny Poświatowskiej w Częstochowie – która tętni życiem i zaprasza do włączenia się w świąteczne kolędowanie.
CZYTAJ DALEJ

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
CZYTAJ DALEJ

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania

2025-04-15 10:00

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Grażyna Kołek

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania. On żyje niezależnie od tego, czy ja tego chcę czy nie, czy w to wierzę czy neguję. Kwestia zmartwychwstania nie jest problemem Jezusa, ale naszym problemem. To ja muszę podjąć decyzję, czy w to wierzę czy to odrzucam.

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję