Tego, co przeżyłem leżąc w szpitalu przeznaczonym dla chorych na COVID-19, nie życzę nikomu. Nigdy wcześniej nie myślałem, że mogę być taki niesamowicie samotny i bezradny – mówi pan Jan, jeden z pierwszych opuszczający zamknięty oddział słubickiego szpitala powiatowego.
Brak kontaktu z najbliższymi to dodatkowe obciążenie psychiczne leżących na oddziałach zakaźnych. Jednak mimo separacji, braku kontaktu ze światem zewnętrznym spotkałem wielu pracowników służby zdrowia oddanych całym sercem dla chorych, krzątających się przy pacjentach w białych kombinezonach, starających się ze wszystkich sił ratować nasze zdrowie i życie. Pośród nich spotkałem kapłanów i siostry niosących pomoc duchową oraz wsparcie nas w tych ciężkich chwilach. Dopiero tutaj dotarło do mnie, jak ciężko jest bez możliwości przyjęcia sakramentów. Dopiero tutaj na oddziale można poczuć, co to znaczy nawet krótki czas kontaktu z osobą duchowną. Chorzy z utęsknieniem czekają na udzielenie im sakramentów – relacjonuje ks. Marcin Majewski, który posługuje w słubickiej lecznicy. Skąd mam odwagę? Dużo jej uzyskuję od chorych, w których cierpiących oczach widzę łzy, ale i nadzieję oraz wdzięczność, że ktoś o nich pamięta.
Obchód po oddziałach zajmuje mi trzy godziny. W posłudze pomagają mi dwie siostry zakonne: s. Elżbieta Nowicka SM i s. Małgorzata Bochenek SM – szarytki, pracujące na co dzień w szpitalu jako pielęgniarki. Mimo ich codziennej pracy przy pacjentach znajdują czas na wsparcie duchowe. Siostry przeddzień obchodu informują chorych o możliwości skorzystania z sakramentów świętych. I wtedy, jak relacjonują, widać, jak chorzy nie mogą doczekać się wizyty księdza, nie śpiąc całą noc z niecierpliwością i utęsknieniem wpatrując się w drzwi sali szpitalnej, by w końcu zobaczyć postać w białym kombinezonie, nie rozpoznając twarzy, czują, że to przyszła nadzieja i miłość, przyszła chwila miłosierdzia. Tak wygląda w skrócie posługa duszpasterska w słubickim szpitalu, niosąca ulgę duchową, możliwość spotkania z Panem Jezusem w Komunii św., sakramencie namaszczenia chorych, spowiedzi świętej, ale także w krótkim kontakcie i rozmowie.
W genomie i morfologii wirusa SARS-CoV-2 znajdują się partie aminokwasów, które naturalnie nie występują w takiej konfiguracji.
Kiedy w marcu 2020 r. rozpocząłem cytowanie – pochodzących z renomowanych kalifornijskich i nowojorskich laboratoriów – badań mówiących o tym, że istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, aby wirus SARS-CoV-2 powstał na drodze naturalnej ewolucji z nietoperzy jaskiniowych na człowieka, spotkała mnie za to fala deprecjonowania i szyderstw. Obowiązywała wszak wtedy teza – lansowana wprost przez Chińską Partię Komunistyczną – że światowa pandemia zaczęła się przypadkiem, z końcem 2019 r., na tzw. mokrym targu w Wuhan, a powodem wybuchu zarazy był zwyczaj jedzenia przez Chińczyków tzw. zupek z nietoperzy. Na nic zdały się świadectwa naukowców i badania, które cytowałem, na nic były także proste pytania, jak to możliwe, aby koronawirus z nietoperzy tak szybko przeniósł się na bardziej wyspecjalizowany układ oddechowy człowieka.
Skandal w Sądzie! Sędzia Wojciech Jankowski ze Starogardu Gdańskiego skazał matkę, która odmówiła aborcji na swoim synku i ostrzegła inne kobiety przed aborterem. Pani Weronika, mama trojga dzieci, została skazana na 4 miesiące prac społecznych. Ma też zapłacić 1812 złotych kosztów sądowych dla oskarżyciela ginekologa Piotra A. Dodatkowo ma zamieścić przeprosiny w mediach. Wyrok jest nieprawomocny.
Sprawa toczyła się przez ponad 2 lata. Zaczęła po tym, jak Pani Weronika odpowiedziała w Internecie na pytanie jednej z kobiet w ciąży. Pytanie było o lekarza do prowadzenia trudnej ciąży w Starogardzie Gdańskim, ktoś zasugerował właśnie Piotra A. W odpowiedzi Weronika odradziła i przytoczyła historię swojego synka. Kilka lat wcześniej A. zdiagnozował u chłopca zespół Downa i nachalnie proponował aborcję. Morderstwo na dziecku miałoby się odbyć w gabinecie A., co samo w sobie byłoby złamaniem prawa – wykonywanie aborcji poza szpitalem jest karalne. Weronika odmówiła. Dziecko urodziło się bez wady genetycznej, choć stres z okresu ciąży miał złe skutki i pewne problemy zdrowotne ciągną się u dziecka do dziś.
„Popatrzmy na wojnę w Ukrainie, zagrożenie pokoju także i w naszej Ojczyźnie, Europie i świecie, w świetle objawień fatimskich. Matka Boża apelowała o nawrócenie świata, ostrzegając, że jeśli to nie nastąpi, spadnie na ludzkość straszliwa kara” - mówił podczas Mszy św. biskup ełcki Jerzy Mazur.
W poniedziałek 24 lutego w katedrze ełckiej wierni zgromadzili się na Mszy św. w intencji pokoju, w Ukrainie. Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił biskup ełcki. Mówił: „Ludzie, którzy czynią pokój są nazwani błogosławionymi. Dzisiaj mijają już trzy lata od wybuchu wojny w Ukrainie. Trzy lata wielkiej tragedii. Tysiące młodych ludzi, którzy po obu stronach zginęło. Wielki ból rodzin. Miliony ludzi, którzy opuścili kraj, szukając schronienia w naszej Ojczyźnie i w innych krajach Europy”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.