„Czyż jestem stróżem mojego brata?” (Rdz 4,9). Słowa wypowiedziane przez Kaina po zabójstwie swego brata Abla, jak echo powracają na przestrzeni dziejów ludzkości. Następcy Kaina, nie tylko zadawali śmierć, ale starali się ukryć swoje zbrodnie. Zaś obojętność i przyzwalające milczenie otoczenia rozzuchwalały zabójców.
Jakże wymowna jest cisza tej zbiorowej mogiły w lesie, pośród dorodnych drzew. Kryje ona w sobie doczesne szczątki ponad 150 tys. ofiar komunizmu różnych narodowości. Spoczywa w niej także około 3,5 tys. Polaków z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Mieli oni swoje plany, marzenia, pragnienie powrotu do wolnej Polski. W jednej chwili to wszystko zostało zniweczone. Oprawcy chcieli nie tylko zabić, ale unicestwić polskich bohaterów; zabić nie tylko ciało, ale także podeptać ich godność i skazać na wieczne zapomnienie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przez dziesiątki lat ten las był synonimem opuszczenia i zapomnienia. Milczał ówczesny świat. Nakazano także milczenie świadkom zbrodni katyńskiej. Wielkie mocarstwa prawdę o zamordowaniu ponad 20 tys. wybitnych synów polskiego narodu złożyły na ołtarzu bieżącej polityki i doraźnych interesów. Ówcześni przywódcy wydali surowy zakaz pisania o tym, że mordu katyńskiego dokonali oprawcy z czerwoną gwiazdą na wojskowych czapkach.
Reklama
Rodziny szukające zaginionych podczas zawieruchy wojennej spotykały się z obojętnością. W samotności opłakiwały stratę najbliższych. W ich usta można włożyć słowa skargi bohatera odczytanego fragmentu z Ewangelii św. Jana: „Nie mam człowieka” (J 7,5). Nie mam przyjaciół, którzy by ujawnili prawdę o masowych morderstwach oraz wskazali grób ojca, syna lub brata. Nie mam człowieka, który by mnie pocieszył w bólu i samotności, pomógł osuszyć łzy i odzyskać utraconą nadzieję. Nawet w Norymberdze międzynarodowy trybunał, osądzając winnych ludobójstwa, przykrył milczeniem zbrodnię katyńską. Przez wiele lat prawda o tym, co się tutaj wydarzyło, przebijała się z trudem. Podejmowano wiele starań, aby w tym miejscu upamiętnić ofiary stalinowskiego systemu. Ostatecznie dopiero 21 września 2012 roku nastąpiło uroczyste otwarcie i poświęcenie Polskiego Cmentarza Wojennego w Bykowni. Przy pomniku po raz pierwszy została odprawiona Msza św. żałobna za pomordowanych.
Dzisiaj jesteśmy ponownie na tym miejscu uświęconym krwią naszych braci. Pamiętamy i modlimy się za nich. Ale to nie wystarczy. Trzeba zrobić krok w stronę zrozumienia, dlaczego doszło do takiej zbrodni? Dlaczego świat milczał, gdy niewinni byli deportowani, torturowani i bestialsko zabijani? Ważne są wzruszenie i współczucie, jednak istotniejsze jest, co zrobimy z naszym życiem odchodząc z tego miejsca. Czy będziemy stali mocno na fundamencie niezmiennych praw Boskich, jakimi są bez wątpienia przykazania dekalogu? Czy mamy świadomość tego, że podeptanie praw Boskich w konsekwencji prowadzi do podeptania podstawowych praw człowieka, w tym prawa do życia, wolności sumienia i wyznania? Ta zbiorowa mogiła jest tego potwierdzeniem.
W Poniedziałek Wielkanocny, podczas modlitwy południowej, Papież Franciszek, który wielokrotnie wzywał do pokoju i pojednania, tym razem apelował o konkretną pomoc w obronie wyznawców Chrystusa, „prześladowanych, wypędzonych, zabijanych, ścinanych, tylko z tego powodu, że są chrześcijanami”. Prosił też: „Niech wspólnota międzynarodowa nie będzie niemym i obojętnym świadkiem w obliczu tej niedopuszczalnej zbrodni, stanowiącej niepokojące odejście od najbardziej podstawowych praw człowieka. Ogromnie pragnę, aby wspólnota międzynarodowa nie odwracała spojrzenia w inną stronę”.
Reklama
Na świecie wciąż dokonuje się wielu masowych zbrodni. Leje się krew niewinnych osób. Nie porównuję wartości ludzkiej krwi. Nie ważę dramatów. Nie oceniam ludzkich tragedii. Ale bezwzględnie porównuję ciszę świadków ludobójstwa. Krytykujemy tamtą ciszę cza¬sów wojny i wielu lat po jej zakończeniu. Słusznie oburzamy się na takie postawy. Ale powinniśmy uznać, że następne pokolenia będą miały prawo do krytykowania naszego milczenia i bezczynności. Za kilkadziesiąt lat przy odkrytych dołach śmierci i nowych cmentarzach wojennych, podobnie jak my dzisiaj, będą płakać oraz wypominać nam brak reakcji. I będą mieli rację. Przy zachowaniu biernej postawy, zło się rozzuchwala a kaci są zdolni do zadawania coraz okrutniejszych ran.
W czasie tej Mszy św. polecając miłosiernemu Bogu naszych pomordowanych braci, usilnie błagajmy o pokój, szczególnie tu – na ukraińskiej ziemi. Módlmy się o wzajemne przebaczenie oraz pojednanie ludów i narodów.
Jednocześnie prośmy dobrego Boga, aby nasze serca stały się wrażliwe na cudze cierpienie. Byśmy zawsze usłyszeli głos pokrzywdzonych i pospieszyli im z pomocą.