Zdziwienie, zniecierpliwienie i wrogie pomrukiwanie ludzi w zatrzymanych autobusach, złośliwe uśmieszki mężczyzn kiwających się na skraju chodnika na "wczorajszych" nogach, ale i pełne godności postawy
tych, którzy przypadkiem znaleźli się na trasie przemarszu Chrystusa. Obserwuję, jak młody mężczyzna, który w pośpiechu opuścił zablokowany autobus, przyklęka i czyni znak krzyża przed spostrzeżoną Monstrancją.
Za jego przykładem idzie następny, i jeszcze jeden, i kolejny.
W Niedzielę Miłosierdzia Bożego, 27 kwietnia br., wierni parafii archikatedralnej pw. Świętej Rodziny zgromadzili się na modlitwie rozpoczynającej nową tradycję wspólnoty. O godz. 15.00 z Kaplicy
Bożego Miłosierdzia na ulice parafii wyruszył w Monstrancji Chrystus rozlewający łaski miłosierdzia. Ulicą Krakowską - główną arterią parafii - podążyli za Nim w procesji wierni, a wśród nich Arcybractwo
Świętej Rodziny, Gwardia Archikatedralna, dzieci, młodzi wraz ze scholą młodzieżową i starsi. W czasie procesji modlono się Koronką do Bożego Miłosierdzia. Po przystankach przy Krakowskiej 32, 43, 56
i na skrzyżowaniu z ul. Małą - podczas których odczytywane były fragmenty Ewangelii i słuchano rozważań - rozpoczynały się kolejne dziesiątki Koronki. Jestem zagubioną owcą; każdy z nas jest synem marnotrawnym;
czy stać mnie na to, by być Samarytaninem; jeśli jesteś bez winy, pierwszy rzuć kamień - płynęły rozważania głoszone przez Księdza Proboszcza, zakończone przy krzyżu misyjnym przy Krakowskiej 80. Po odczytaniu
Ewangelii o śmierci krzyżowej Chrystusa i rozważaniu dotyczącym tej tajemnicy, ks. prał. Marian Duda wskazał na symbolikę miejsca, na którym zakończyła się procesja. To miejsce jest "bramą" parafii, gdzie
w listopadzie wierni archikatedry powitają obraz Chrystusa Miłosiernego, ale w jej pobliżu znajduje się zakład "Elanex", który niedawno upadł. Nawiązując do tego wydarzenia, Ksiądz Proboszcz z goryczą
dzielił się ze wszystkimi swą refleksją, że z dzielnicy położonej wokół pierwszego kościoła archidiecezji chce się uczynić getto biedy, gdzie wielu ludzi żyje jak w XIX w. - bez ciepła, światła, ale -
co najgorsze - bez nadziei. Raz jeszcze apelując do władz miasta o miejsca pracy i pomoc dla najbiedniejszych, wołał ks. prał. Marian Duda o niepozostawianie człowieka bez nadziei.
W kontekście tych słów i na tym miejscu jakże szczerze zabrzmiało ostatnie wezwanie zgromadzonych na procesji wiernych - Jezu, ufam Tobie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu