Jezus Chrystus daje nam odpowiedź. Trzeba postępować w mądrości Bożej i umieć tak żyć, by w tym świecie być człowiekiem po ludzku uczciwym, ale po Bożemu świętym. – Chrystus pokazuje, że nie można się tylko przejąć światem, doczesnością, ale że trzeba pamiętać, że do Boga zdążamy. W tym naszym codziennym postępowaniu o Bogu nie wolno zapomnieć – powiedział w swoim rozważaniu dzierżoniowski wikariusz.
Po co dyspensa?
Ksiądz Dominik poruszył aktualny temat udzielania dyspens przez biskupów: – Jesteśmy świadkami trudnej sytuacji związanej z trwającą na świecie pandemią. Są dyskusje nad tym, czy dobrze, czy źle, że są udzielane takie czy inne dyspensy, zwolnienia. Ale to podejmowanie decyzji odnośnie bycia przy Bogu i realizowania drogi wiary we wspólnocie Kościoła nie odbywa się na poziomie jakiejś tam dyspensy, ale na poziomie mojej wewnętrznej relacji z Panem Bogiem. Ktoś powiedział, że udzielona dyspensa nie oznacza, że nie mam iść do kościoła. Jest to znak, że dla ludzi, którzy mogą być zagrożeni, Kościół w trosce i w miłości przyzwala na pewne rzeczy. Ale rozeznanie tego, czy faktycznie zagrożenie mnie dotyka, dokonuje się w moim sercu – powiedział kapłan. Jeden z polskich biskupów w komentarzu do udzielonej dyspensy napisał, że nie dotyczy ona tych, którzy w tygodniu normalnie pracują i realizują swoje obowiązki w świecie. Dlaczego? Bo w tygodniu nie boją się tego, że mogą się zarazić koronawirusem. W odpowiedzialności za świat, podejmują swoje obowiązki, troszczą się o to, co doczesne i nie przeszkadza im rzeczywistość niebezpieczeństwa. Kiedy przychodzi moment walki o to, co Boże, wycofują się, a właściwie usprawiedliwiają.
Przyspieszona laicyzacja
– Ludzie, którzy obserwują dzisiejszą rzeczywistość, mówią, że pandemia przyczyniła się do tego, że laicyzacja, czyli do odrzucanie przez ludzi Boga, przyspieszyła o 10 lat. To nie wirus wygonił ludzi z kościoła. Nie wolno nam zapomnieć, że jesteśmy ludźmi wiary – zaapelował ks. Wargacki i zachęcił, aby ci, którzy czują się zagrożeni, w których jest wielka obawa, w inny sposób dokonali wyboru opowiedzenia się po stronie Pana Boga. Jeżeli faktycznie jest zagrożenie, można wybrać taki dzień w tygodniu, kiedy jest mniej osób w kościele i przyjść na Eucharystię, by nie tracić tego kontaktu z Bogiem. – Obostrzeń trzeba przestrzegać, bo to jest nasza wzajemna troska o siebie, ale nie może dojść do takiej sytuacji, gdzie cała rzeczywistość, w której żyjemy, stanie się dla nas bożkiem. Bo dziwne to czasy, kiedy człowiek dostrzega nieszczęście, a do Boga się nie ucieka – zauważył homileta, który przywołał przysłowie: „Jak trwoga, to do Boga”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu