Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Kierunek Honduras

Bielszczanka Ania Olma z parafii św. Małgorzaty w Kamienicy na 14 miesięcy jedzie na misje do Tegucigalpy, stolicy Hondurasu. Jako wolontariuszka zasili swymi siłami wspólnotę Domu Serca im. św. Marii Goretti.

Niedziela bielsko-żywiecka 41/2020, str. IV

[ TEMATY ]

misje

Archiwum prywatne

Ania animuje na pl. Chrobrego w Bielsku-Białej

Ania animuje na pl. Chrobrego w Bielsku-Białej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ania postanowiła dać coś z siebie innym już na pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach. Jej wybór padł na bezdomnych. Było gotowanie zupy, rozmowy, rozdawanie gazet, krzyżówek i wspólne modlitwy. I tak przez całe studia, które w tym roku zwieńczyła tytułem magistra. W międzyczasie brała udział w przetransponowaniu tej idei na bielski grunt. Nie tylko zresztą w tym. W salwatoriańskiej parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata w Cygańskim Lesie była jedną z liderek Salwatoriańskiego Duszpasterstwa „Bagno”. Do tego widać ją było na pieszych pielgrzymkach z Hałcnowa na Jasną Górę, czy na autostopowym szlaku do sanktuarium maryjnego w Medjugorje w Bośni i Hercegowinie. Niosła również pomoc na szpitalnych oddziałach, gdy epidemia koronawirusa była w szczytowym stadium.

W dobie covidu, gdzieś w okolicach lutego zetknęłam się na Facebooku z wolontariatem misyjnym Domy Serca. Chodzi o posłanie do ludzi żyjących w ubóstwie, do zbliżenia się do nich przez modlitwę, posługę i niedostatek – mówi 23-letnia Anna Olma. Później nastąpiła cała sekwencja zdarzeń, które potoczyły się na zasadzie efektu domina. Ktoś tam wypadł z listy zgłoszonych na pierwsze spotkanie informacyjne, a na wolne miejsce wskoczyła Ania i lawina ruszyła. Były spotkania formacyjne, gdzie mogła odkryć charyzmat placówki. Dostała czas, by podjąć decyzję. Istotnym elementem stała się wizyta w Radomiu. – Pojechałam tam do znajomego księdza Daniela Glibowskiego, założyciela ogólnopolskiej grupy „Przyjaciele bezdomnych”. Wieczorem wraz z nim wybraliśmy się rowerami do jego podopiecznych. I wtedy jeden z nich, pan Józef spytał się, czy nie myślę o pomocy innym. I to nie tutaj w Polsce, lecz gdzieś hen, daleko. On nie mógł wiedzieć, że się nad tym mocno zastanawiam. W jego słowach odnalazłam potwierdzenie dla najgłębszego pragnienia mego serca i to przeważyło – wyjawia Ania. Zgłoszenie uczestnictwa w projekcie misyjnym bielszczanka nadała 31 lipca, a wiadomość zwrotną otrzymała niespełna dwa tygodnie później. Wraz z nią pojawił się przydział do Hondurasu. – Co będzie córko, gdy cię porwą? Jak ci wtedy pomożemy? Skąd mamy wziąć pieniądze na okup? – martwiła się mama Ani. Nieco spokoju w matczyne serce wlały informacje od Amadeusza z Warszawy, który w pierwszej połowie sierpnia wrócił z Tegucigalpy. Według niego wolontariusze Domów Serca ze względu na swoją posługę mogą liczyć na specjalne względy ze strony miejscowej mafii. Obwieszeni krzyżami przestępcy doceniają ich działalność charytatywną oraz poświęcenie dla najuboższych, co w dzielnicy, do której nie wjeżdża policja jest najlepszym gwarantem bezpieczeństwa. – Tygodniowy plan pracy w Tegucigalpa wygląda tak: Odwiedziny w więzieniu dla kobiet, wizyta w zakładzie psychiatrycznym i w domu dla opuszczonych. Dwa razy w tygodniu blok zabaw dla dzieci. Myślę, że jako studentka AWF dam sobie radę. Do tego dochodzi jeszcze codzienna modlitwa, adoracja i Msza św. – opowiada wolontariuszka.

Aby wyjechać na misję Ania musiała we własnym zakresie zabezpieczyć gros środków finansowych. Na każdy przeżyty tam miesiąc potrzebuje ona 1200 zł. W tej kwocie zawiera się utrzymanie i ubezpieczenie, które jest horrendalnie drogie, jako że miejsce uznane jest przez ubezpieczyciela za bardzo niebezpieczne. Do tego dochodzi jeszcze 2800 zł – cena wizy i biletu, która ma być pracą rąk własnych misjonarza. – Mój wkład, czyli te 2800 zł to efekt pracy w sklepie spożywczym i na parkiecie siatkarskim jako sędzia. Natomiast pieniądze związane z miesięcznym utrzymaniem, jak również szczepionki powierzam Opatrzności Bożej i dobrym ludziom, którzy zechcą mnie wesprzeć – zdradza misjonarka. Naprzeciw tym potrzebom wyszli już proboszczowie dwóch bielskich parafii: św. Małgorzaty w Kamienicy i salwatoriańskiej Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata oraz ks. Paweł Krężołek SDS z parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski zapraszając na wieczorną Mszę „Młodej dziewiątki”. Wszędzie tam pozwolono na zbiórkę na rzecz wolontariuszki. – W swej rodzinnej parafii poprosiłam o kilka piłek. Dowiedziałam się, że jest taka potrzeba w Domu Serca, do którego się udaję. Mój apel nie został bez odzewu. Jeden z parafian ufundował je dla młodych mieszkańców Tegucigalpy – cieszy się Ania Olma. Osoby, które pragną wesprzeć misjonarkę zarówno modlitewnie, jak i finansowo mogą to zrobić za pośrednictwem strony internetowej katolickiej organizacji pozarządowej Domy Serca, przez jej fanpage „Wiarygodna misja”, czy przez osobisty kontakt mailowy a.olma@op.pl . „Czeba modlić się za Anię” (pisownia oryginalna) – rozsyła powiadomienia po różnych gremiach Krzysztof, pierwszy bezdomny, którego w Katowicach poznała wolontariuszka. I choć nie zawsze jest w nich w zgodzie z ortografią, to niewątpliwie, co do istoty, dokładnie trafia w samo sedno tematu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2020-10-07 12:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zamiast obrączek plastikowy różaniec

Niedziela sandomierska 41/2012, str. 7

[ TEMATY ]

misje

modlitwa

różaniec

ARCHIWUM AUTORÓW

Nasze afrykańskie wesele przeszło najśmielsze oczekiwania. Najpierw była Msza św. - w darach ofiarnych dostaliśmy... żywą kurę

Nasze afrykańskie wesele przeszło najśmielsze oczekiwania. Najpierw była Msza św. - w darach ofiarnych dostaliśmy... żywą kurę
Myśleliśmy, że to dobry żart, kiedy ks. Marceli Prawica, proboszcz zambijskiej parafii Chingombe, w liście zapraszającym do współpracy wolontariackiej obiecał tabuny witających nas baboonsów i huczne wesele. A jednak... Minęły „już” trzy tygodnie od naszego ślubu, a mieszkańcy przygotowali dla nas prawdziwą ucztę. Najpierw uroczysta Msza św. Kościół pęka w szwach, ludzie gromadzą się także przed świątynią. Połączenie kultur – zapach kadzidła przywiezionego z Polski, afrykańskie tańce liturgiczne, kazanie w trzech językach: cibemba, angielskim i polskim. W darach ofiarnych dostajemy żywą kurę. Będzie mięso na następny dzień. Dobrze jest znowu popatrzeć na znajome twarze – kto jest, kto przytył, kto urodził, kto wyjechał do szkoły, ale jest nadzieja, że wróci za kilka dni, gdy będzie transport. Nasze afrykańskie wesele – to jedno wielkie przedstawienie przygotowane specjalnie dla nas. Rytualne tańce ociekające erotyką naturalną dla tego regionu. Przemówienia. Quizy, skecze i zabawy. Wspólnotowe picie mukoyo, napoju przygotowanego ze specjalnych korzeni i wszechobecnej kukurydzy. Zachwyca nas symbolika ukazująca znaczenie rodziny w kulturze afrykańskiej. Dostajemy też prezenty – ręcznie wykonaną siekierkę i motykę. Bo mąż ma za zadanie walczyć z problemami. Niezależnie od tego jakie będą – czy jak młody bambus czy olbrzymie, jak baobab, mąż powinien się z nimi zmierzyć. Najlepiej wycinając je w pień uderzeniem za uderzeniem. A kobieta ma mu towarzyszyć użyźniając to, co tworzą razem, by wydało owoce. Dalej: tradycyjna mowa weselna będąca odzwierciedleniem otaczającej nas przyrody. Kiedy idziesz przez busz, możesz znaleźć wiele dróg. Dookoła usłyszysz tysiące głosów, zawiesisz wzrok na tysiącu pięknych stworzeń. Ale musisz być ostrożny, żeby nie zagubić właściwej ścieżki. Dla małżonków jest tylko jedna droga: razem. Niezależnie od tego, co ich spotka w czasie wędrowania. A jednak – tu także są problemy. Wiele dziewcząt porzuca szkołę, by urodzić dzieci. Tyle osób zarażonych wirusem HIV. Tyle samotnych kobiet z gromadką dzieci, którymi zajmują się inne kobiety z rodziny. Przemoc, gwałty, zdrady. Czy jest recepta na ulecznie sytuacji? W ciągu tylu lat pracy misjonarzy udało się wypracować wśród lokalnej społeczności przekonanie, że rozwiązaniem może być małżeństwo sakramentalne. I tak w dwa tygodnie później uczestniczymy w uroczystości zawarcia związku małżeńskiego…pary żyjącej od prawie 30 lat w małżeństwie rytualnym, posiadającą gromadkę dzieci. Zamiast drogich obrączek zakładają sobie na szyje plastikowe różańce. Da się? Da się…
CZYTAJ DALEJ

Abp. Adrian Galbas obejmie archidiecezję warszawską

2024-12-14 07:02

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

EpiskopatNews/Flickr

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

W sobotę odbędzie się kanoniczne objęcie archidiecezji warszawskiej przez nowego metropolitę abp. Adriana Galbasa i jego ingres do archikatedry św. Jana Chrzciciela. W uroczystościach weźmie udział m.in. nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi.

Przed uroczystością o godz. 9.00 w Kurii Metropolitalnej Warszawskiej odbędzie się kanoniczne objęcie urzędu.
CZYTAJ DALEJ

Ks. Piotr Pawlukiewicz: „Nie traćcie nadziei”

2024-12-14 21:41

[ TEMATY ]

książka

ks. Piotr Pawlukiewicz

Materiał prasowy

Słowa i życie księdza Piotra Pawlukiewicza zainspirowały miliony Polaków. Dziennikarka Katarzyna Szkarpetowska w książce Bóg nie umie dawać mało zebrała wspomnienia wielu bliskich i przyjaciół księdza Piotra, między innymi Krzysztofa Antkowiaka i księdza Bogusława Kowalskiego. Ich barwne opowieści ukazują go jako osobę pełną humoru, miłości i głębokiej wiary. Przeczytaj premierowo fragment z książki.

Katarzyna Szkarpetowska: W latach 2009–2022 był ksiądz proboszczem parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście w Warszawie: parafii, na terenie której przez blisko trzydzieści lat mieszkał ksiądz Piotr Pawlukiewicz. Jaką księża mieli relację?
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję