Wśród wielu reklam przekonujących nas do zakupu różnych leków czy suplementów diety, znajdują się również te zachęcające do zakupu specyfików pobudzających nasz apetyt. Mimo że jedzenie jest konieczne do życia i powinniśmy dostarczać niezbędnych składników odżywczych, zdarza się, że organizm nie odczuwa potrzeby jedzenia i należy go odpowiednio pobudzić. Przyczyny takiego stanu rzeczy bywają pewnie różne, a skutki poważne.
Jednak nie nad symptomami niejadka chcemy się dziś zastanawiać. Podobne zjawiska mogą być obecne w naszym życiu chrześcijańskim. Mówi się często o głodzie Boga, głodzie wiary, głodzie Ewangelii. Pół biedy, kiedy człowiek odczuwa taki głód, ponieważ tak jak głodny poszukuje pożywienia i pragnie zaspokoić ten brak, tak i głodny wiary czy modlitwy będzie szukał sposobów, aby temu zaradzić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sprawa staje się poważniejsza, kiedy brakuje tego wewnętrznego głodu. Z jakichś przyczyn pragnienie Boga, wiary, słowa Bożego jest wystudzone. Często ludzie, którzy deklarują się wprawdzie jako wierzący, jednak mówią: nie odczuwam potrzeby pójścia do kościoła na Eucharystię, więc tam nie idę. Nie mam głodu Ewangelii, więc jej nie czytam i nie rozważam. Nie czuję potrzeby modlitwy, więc jej nie praktykuję.
Reklama
Dobrze, aby taki stan rzeczy stał się przyczyną naszego zmartwienia, jeśli głodu np. Ewangelii w swoim chrześcijańskim życiu nie odczuwamy. Nie da się zażyć jakiegoś suplementu diety, który by temu zaradził. Co możemy zrobić w takim przypadku? Powróćmy na chwilę do obrazu niejadka. Mama często czatuje na niego z łyżką smacznego posiłku. Dziecko na początku krzywi się i wykręca. Bywa jednak, że kiedy posmakuje przygotowanej potrawy, chętnie zjada ją do samego końca. Zatem najtrudniej jest zacząć i postawić ten pierwszy krok.
Brak głodu Ewangelii może wynikać stąd, że nigdy tak naprawdę jej nie spróbowaliśmy. Samo Pismo Święte mówi nam o smaku słowa Bożego. W Psalmie 119 czytamy: „Jak słodka jest dla mego podniebienia Twoja mowa, ponad miód dla ust moich” (Ps 119, 103). Inny psalm przekonuje z kolei, że słowo Pana, Jego nakazy i przykazania są słodsze od miodu płynącego z plastra (por. Ps 19, 11). Prorok Ezechiel dostaje wprost nakaz zjedzenia zwoju księgi: „«Synu człowieczy, zjedz to, co masz przed sobą. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów!». Otworzyłem więc usta, a On dał mi zjeść ów zwój, mówiąc do mnie: «Synu człowieczy, nasyć żołądek i napełnij wnętrzności swoje tym zwojem, który ci podałem». Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód” (Ez 3, 1-3).
Reklama
Kto raz zakosztuje tego wyjątkowego smaku Bożego słowa, tak łatwo z tej diety nie zrezygnuje. Ale najtrudniej jest zacząć. Kilkuminutowa lektura każdego dnia nie jest trudna do zorganizowania. Wiele osób, aby wyrobić w sobie nawyk czytania i rozważania słowa Bożego, umieszcza Pismo Święte w widocznym i łatwo dostępnym miejscu. Otwarta księga zachęca, aby choć na chwilę do niej zajrzeć i rozkoszować się słowem Bożym, zatrzymać się choćby nad Ewangelią odczytywaną podczas liturgii każdego dnia. Tak bardzo tego potrzebujemy. To duchowe witaminy, które umacniają nas na drodze zbawienia. Sam Jezus wskazuje na to w momencie kuszenia na górze, cytując Księgę Powtórzonego Prawa: „Lecz On mu odparł: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych»” (Mt 4,4).
Powszechnie dostępne są dziś pomoce w czytaniu i rozważaniu Ewangelii. Nie brak wydań Pisma Świętego z komentarzami ani opracowań pomagających modlić się Pismem Świętym. Profesjonalne nagrania audio umożliwiają nam słuchanie słowa Bożego, gdy jedziemy samochodem. Całe bogactwo pomocy znajdziemy również w internecie.
Znana piosenka mówi, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. W przypadku Ewangelii warto go jednak podjąć, przełamać się i rozkoszować słodkim smakiem Bożego słowa.