Reklama

Aspekty

Miejsce dla każdego

Betania, czyli dom Marii, Marty i Łazarza. To przyjaźń Jezusa, ciepło, odpoczynek, przyjęcie. Na szczęście nie trzeba jechać aż do Ziemi Świętej, żeby tego wszystkiego doświadczyć.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 36/2020, str. IV

[ TEMATY ]

Betania

Karolina Krasowska

Bartosz Radziszewski i ks.Aandrzej Jędrzejowski na tle Betanii

Bartosz Radziszewski i ks.Aandrzej Jędrzejowski na tle Betanii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na mapie naszej diecezji również można znaleźć miejsce zwane Betanią, które swoim przeznaczeniem nawiązuje oczywiście do biblijnej miejscowości, gdzie Jezus spotykał się ze swoimi przyjaciółmi. Betania w Kołczynie to przystań nie tylko dla mieszkańców parafii św. Stanisława Kostki, ale i dla każdego, kto pragnie się zatrzymać i nabrać zarówno duchowych, jak i fizycznych sił do dalszego ziemskiego pielgrzymowania.

Białe drogowskazy

O kołczyńskiej Betanii dowiedziałem się z Facebooka. To medium bardzo dobrze sprawdzające się zwłaszcza w dobie koronawirusa, który – wbrew pozorom – zmobilizował do działania wiele lokalnych wspólnot parafialnych. A w Kołczynie dzieje się naprawdę bardzo dużo. Do Betanii prowadzą białe, drewniane drogowskazy, umiejscowione na placu przy parafialnym kościele z XVIII wieku, zaś przed Betanią oczom ukazuje się wykonana z drewna biała ryba, nawiązująca do Lednicy. Miejsce to założył ks. Andrzej Jędrzejowski, który przed trzema laty objął parafię w Kołczynie. Jak mówi, jest ono spełnieniem jego kapłańskich marzeń.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W Betanii powitali mnie ks. Andrzej i zaprzyjaźniony z nim dr Bartosz Radziszewski. Obaj panowie przy pysznym cieście i kawie opowiedzieli o działaniach, które na co dzień podejmują w Betanii dla lokalnej społeczności parafialnej.

Wychodzimy do ludzi

Reklama

Warto dodać, że Kołczyn w przyszłym roku będzie świętował trzy ważne rocznice – 770 lat wsi, 245-lecie parafialnego kościoła i 75-lecie parafii. Parafia w Kołczynie jest bardzo rozległa. Liczy 1400 mieszkańców, 11 miejscowości i 7 kościołów – w tym 6 zabytkowych. Działają tu Dziewczęca Służba Liturgiczna Ołtarza, są ministranci, lektorzy, Parafialny Klub Seniora oraz Sekcja Rowerowa. Większość parafialnych wydarzeń odbywa się w Betanii, która jest otwarta dla wszystkich. Organizowane są tu wieczory autorskie, na które zapraszani są wyjątkowi goście, wykładowcy uczelni oraz artyści. Jest kino plenerowe, dużym zainteresowaniem cieszy się Koło Biblijne, gdzie wierni poznają słowo Boże, zaś w każdy czwartek warsztaty ,,Sztuki dla dzieci”. Słowem, miejsce to śmiało może stać się inspiracją dla innych parafii.

– Betania to miejsce dla wszystkich – tłumaczy ks. Andrzej Jędrzejowski. – Kiedy przychodzą ludzie, którym trudno trafić jeszcze do kościoła, to przez Betanię jest im łatwiej to zrobić. Warto zauważyć drogowskazy, które tu są. One nie są dlatego, że ktoś mógłby nie trafić do kościoła. One są bardzo symboliczne. Mieszkańcom i turystom przypominają, że tu jest właśnie droga, że warto tu przyjść, napić się kawy z mieszkańcami i z przyjaciółmi. To miejsce jest także dla ludzi zagubionych, którym jest tutaj po prostu łatwiej. Betania rozszerza się, zmienia się z dnia na dzień, co pokazuje, że wychodzimy do ludzi. Przy wejściu znajduje się wykonana niedawno przez regionalnego artystę rzeźba św. Stanisława Kostki, patrona dzieci i młodzieży, który jednakowo wszystkich zaprasza. Betania to miejsce spotkań z Jezusem, przyjaciół i tych poszukujących Jezusa, którzy zawsze tu mogą przyjść, by pomalować na warsztatach sztuki, spotkać się na wieczorze biblijnym czy wieczorach autorskich, filmowych. Betania jest takim miejscem, które zapewnia dobre samopoczucie każdemu, kto chce tu przyjść, pobyć, każdy czuje się tu dobrze, czuje się tu u siebie – dodaje ksiądz proboszcz.

Chodzi o spotkanie

Pokonując próg Betanii, widać, że to miejsce pracy. Początkowo uwagę zwraca mały aneks kuchenny, jednak po chwili moim oczom ukazują się farby, pędzle, sztalugi oraz rozmaite prace plastyczne. To dzieła stworzone podczas warsztatów sztuki dla dzieci, które prowadzi dr Bartosz Radziszewski, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Ze względu na zamkniętą z powodu pandemii uczelnię, by odetchnąć od zgiełku miasta wielokrotnie przyjeżdżał do Kołczyna, niewielkiej wsi w powiecie sulęcińskim. Jak mówi, tu życie płynie zupełnie inaczej – o wiele spokojniej niż w mieście. We wsi nad Wartą przekazuje swoją artystyczno-plastyczną wiedzę najmłodszym. – Na macierzystej uczelni uczę młodych ludzi malarstwa, rysunku, ale też fotografii i nowych mediów. We Wrocławiu zajmuję się również działaniami performatywnymi, współpracuję z Teatrem ZAR przy Instytucie im. Jerzego Grotowskiego.

Kołczyn w przyszłym roku będzie świętował trzy ważne rocznice – 770 lat wsi, 245-lecie parafialnego kościoła i 75-lecie parafii

Podziel się cytatem

W Kołczynie pracuję z dziećmi. Zajmujemy się działaniami stricte plastycznymi, malarstwem, rysunkiem. Jednak przede wszystkim chodzi tu o spotkanie, żeby w tych młodych ludziach zaszczepić potrzebę piękna, żeby otworzyli swoje oczy na to wszystko, co jest dookoła. Spotykamy się w czwartki o godz. 16. Zadania wymyślamy razem z dziećmi. Chodzi o to, żeby nie narzucać młodym twórcom jakichś odgórnych ram, ale żeby oni sami kreowali rzeczywistość, która jest dla nich interesująca – mówi dr Bartosz Radziszewski, który w Betanii podjął się także renowacji ikony Matki Bożej z kościoła filialnego w Krzemowie. – Betania w dużym stopniu pełni rolę pracowni artystycznej. Jednak przede wszystkim to miejsce spotkań. Pierwszy raz w życiu spotkałem się z sytuacją, żeby ludzie po Mszy św. nie szli od razu do domów, ale wychodząc z kościoła, przychodzili do Betanii, żeby posiedzieć przy kawie i w ten sposób jeszcze raz spotkać się przy stole we wspólnocie parafialnej. To jest dla mnie bardzo ciekawe, a to wszystko dzieje się właśnie tutaj. Kołczyn jest wyjątkowym miejscem. Wart jest absolutnie tego, żeby tutaj przyjechać, chociażby dla zachodów słońca. Jestem zauroczony Wartą, okolicą, krajobrazem, klimatem. Ogród dookoła kościoła jest bardzo przyjazny. Warto się zatrzymać w tym miejscu, warto się zamyślić na moment, bo być może przyjdą nam do głowy bardzo ciekawe wnioski na temat tego, kim jesteśmy i jak żyjemy. A miejsce jest warte zobaczenia. Rozwija się i jest coraz piękniejsze, dlatego zapraszam i polecam – kończy dr Bartosz Radziszewski.

2020-09-02 10:39

Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z inicjatywy kobiet

Niedziela warszawska 48/2021, str. VII

[ TEMATY ]

wspólnota

Betania

Archiwum WB

Betania stawia na parafialną aktywność. Na zdjęciu panie przygotowujące dywan z kwiatów na Boże Ciało

Betania stawia na parafialną aktywność. Na zdjęciu panie przygotowujące dywan z kwiatów na Boże Ciało

Niezależna kobieta nie musi kryć się ze swoją wrażliwością. W końcu nie chodzi o to, by realizowała damski wzorzec „macho”. Grupa pań z parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Józefowie patrzy na kobiecość wieloaspektowo.

Mają od 40 do 80 lat i zgodnie przyznają, że Wspólnota Betania powstała z natchnienia Ducha Świętego, objawiającego się w pragnieniach kilku kobiecych serc. Działania wspiera ks. proboszcz Kazimierz Gniedziejko.
CZYTAJ DALEJ

Święta na trudne czasy

Niedziela legnicka 5/2005

Archiwum parafii

Św. Maria de Mattias, obraz w kościele pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Częstochowie-Kiedrzynie

Św. Maria de Mattias, obraz w kościele pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Częstochowie-Kiedrzynie

Jako dziecko sprawiała rodzicom (zwłaszcza mamie) kłopoty, bo miała żywy temperament, wciąż skakała i biegała, gdzieś się spieszyła. Jako nastolatka była nieco płaczliwa i trochę rozchwiana emocjonalnie. Jako kobietę dojrzałą cechowała ją impulsywność i pewna nietolerancja wobec innego niż jej sposobu myślenia i działania. A jednak właśnie ją Pan Bóg chciał widzieć jako Założycielkę Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa. Stała się Świętą na niespokojne, trudne czasy, w jakich żyjemy.

Maria de Mattias urodziła się 4 lutego 1805 r. we włoskiej miejscowości Vallecorsa w rodzinie mieszczańskiej. Będąc młodą dziewczyną, zastanawiała się, co ma do zrobienia w życiu, jakie jest jej miejsce na ziemi. Często płakała, wzdychała, męczył ją niepokój. Z domu rodzinnego wyniosła umiłowanie modlitwy i Pisma Świętego, czytała książki o duchowości chrześcijańskiej, żywoty świętych. To wszystko otwierało ją na działanie Ducha Świętego. „Pewnego dnia - napisze potem - poczułam lekkość, jakby unosiły mnie jakieś ramiona”. Poczuła, że jej serce całkowicie zmieniło się i zostało napełnione odwagą, słyszała głos swojego Pana, zrozumiała, że jest kochana. Kiedy doświadczyła Bożej miłości, musiała rozeznać, jak na nią odpowiedzieć. Inspirowana przez św. Kaspra del Bufalo założyła w Acuto 4 marca 1834 r. Zgromadzenie Adoratorek Przenajdroższej Krwi. Zmarła w Rzymie 20 sierpnia 1866 r. Jej doczesne szczątki odbierają cześć w rzymskim kościele Przenajdroższej Krwi, który jest połączony z domem generalnym Zgromadzenia. 18 maja 2003 r. Jan Paweł II ogłosił ją świętą.
CZYTAJ DALEJ

Iksatywy – język polski na sterydach czy gramatyczny eksperyment?

2025-02-04 20:44

[ TEMATY ]

Warszawa

polszczyzna

Andrzej Sosnowski

PAP/Piotr Nowak

"Prezydentx" Warszawy Rafał Trzaskowski, która stała się pionierem w dziedzinie językowej alchemii, gdzie zamiast upraszczać, wprowadzamy słowne akrobacje

Prezydentx Warszawy Rafał Trzaskowski, która stała się pionierem w dziedzinie językowej alchemii, gdzie zamiast upraszczać, wprowadzamy słowne akrobacje

Czy ktoś jeszcze pamięta, jak to było, gdy mówiliśmy do ludzi „Szanowni Państwo” i nikt się nie obrażał? Cóż, czasy się zmieniają, wszyscy mówią „Polki i Polacy” a warszawski ratusz, w swoim nieustającym dążeniu do równości, postanowił podarować nam nową lingwistyczną rozrywkę – iksatywy!

Dla niewtajemniczonych: iksatywy to takie formy językowe, które nie wskazują na płeć. Zamiast pisać „dyrektor” albo „dyrektorka”, urzędnik może teraz napisać „dyrektorx”, zamiast „nauczyciel” czy „nauczycielka” – „nauczycielx”. Proste? No właśnie nie do końca. Dlatego w grudniu 2024 r. w stołecznym magistracie powstał "Poradnik empatycznej i skutecznej komunikacji". Broszura kryje w sobie instrukcje na temat zwracania się do osób niebinarnych. Urzędnicy dowiedzieli się czym są iksatywy i jak je stosować. Warszawski ratusz argumentuje, że to krok w stronę otwartości i uwzględnienia osób niebinarnych. Oczywiście nie jest to rozwiązanie dla wszystkich. Władze stolicy wyraźnie zaznaczyły, że iksatywy nie są czymś, co należy kierować do ogółu społeczeństwa. I słusznie! Bo wyobraźmy sobie reakcję przeciętnego obywatela na urzędowe pismo zaczynające się od „Szanownx Mieszkankx” – zapewne skończyłoby się to telefonem do działu „reklamacji językowych”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję