Właśnie ta troska stanowiła fundament maryjnej drogi Prymasa Tysiąclecia. Nie była to tylko uczuciowa, dewocyjna pobożność, o którą był niesprawiedliwie posądzany przez wiele lat. Było to głębokie, teologiczne widzenie Maryi w rzeczywistości Kościoła i człowieka.
Wielką radością dla kard. Stefana Wyszyńskiego było ogłoszenie Maryi Matką Kościoła, a jednocześnie potwierdzenie, że maryjna droga obrony wiary jest słuszna i zwycięska. „Obecność Maryi jest nie tylko historyczna – powiedział prymas Tysiąclecia. – Ona nie skończyła swego zadania wtedy, gdy Chrystus zawisł na krzyżu. Przeciwnie, Jej zadanie zaczęło się wtedy na nowo, gdy usłyszała: «Oto syn Twój – Oto Matka Twoja».
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Więź z Maryją w Kościele ksiądz prymas uważał za znak dojrzałej maryjności, zgodnej z Bożym planem zbawienia. „Kościół jest Chrystusowy i Maryjny. Był taki od początku, ale my dopiero teraz głębiej to rozumiemy, gdy Sobór wprowadził do Konstytucji dogmatycznej o Kościele mariologię, przypominając nam doniosłą prawdę, że Maryja zawsze w Kościele stoi przy swoim Synu. Byłoby wielkim błędem, gdybyśmy chcieli dokonać «rozwodu» – w Kościele zostaje tylko Chrystus, a Maryja odchodzi do historii. Nie, Ona jest zawsze; jest i dzisiaj. Jeżeli mówimy: Maryja jest Matką Kościoła, to musimy pamiętać również o innej wypowiedzi Soboru, że Ona prowadzi nas do Kościoła. Już w Kanie zalecała uczniom: «Cokolwiek wam każe (Syn mój), czyńcie»”.
Dzisiaj mamy nie tylko oddawać cześć Matce Najświętszej i głosić Jej chwałę, ale też stanąć przy Niej oraz pomagać w wypełnianiu zadania, które wyznaczył Jej Chrystus. Kardynał Wyszyński powiedział: „Miała Maryja swoich «pomocników» w stajni betlejemskiej i w dniu Epifanii, w Kanie i na drodze krzyżowej, na Kalwarii, na Górze Oliwnej i w Wieczerniku Zielonych Świąt. I dziś potrzebuje Maryja takiego otoczenia, które by Ją wspierało w wypełnieniu zadania wyznaczonego Jej w Kościele Bożym przez Chrystusa”.
To jest zadanie dla nas, zwłaszcza dzisiaj, gdy moce zła jakby się sprzysięgły, aby oderwać człowieka i rodzinę od Boga. Często zastanawiamy się, jak możemy pomóc naszym dzieciom, wnukom, naszym rodzinom i Polsce. Słowa niekiedy nie są skuteczne. Czy przejść obojętnie, zamilknąć…? Nie. My mamy inną, sprawdzoną odpowiedź: oddać się Matce Bożej, być Jej niewolnikiem, zakładnikiem za zbawienie ludzi, za prawdziwą wolność Kościoła. To jest specyfika ruchu Pomocników Matki nieustannie obecnej i działającej nie tylko kiedyś, ale także dzisiaj, teraz, we wspólnocie Kościoła.