Do Gniewięcina, między Sędziszowem a Mstyczowem, podjeżdżam zadeszczonym lipcowym świtem. Błądzę po polach. Zastanawiam się: co tu ciekawego? Za chwilę już wiem. Zapał ludzi. Zapał z czasów pandemii.
Planują zakończyć na 26 sierpnia pierwszy etap prac przy kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej, zbudowanej niegdyś w międzywojniu, przez ich ojców i dziadów. W tę dziwną, pełną obaw wiosnę powiedzieli sobie: nie zaprzepaścimy tego, co tamci z trudem wznosili.
Reklama
O inicjatywie opowiada jedna z pomysłodawczyń projektu Ewa Kubas-Samociuk, świeżo upieczona emerytka, do niedawna sekretarz gminy Sędziszów. Wyjaśnia, że kaplica składa się z dwóch części: pierwsza pochodzi z czasów II RP, być może z okresu, gdy w Gniewięcinie budowano szkołę, tzn. z l. 1926-31. Drugą szerszą część dobudowano w latach 50, „za głębokiej komuny”. – Gdy do parafii przyszedł ks. Stefan Nowaczek zwrócił się do biskupa o pozwolenie na odprawianie tutaj Mszy św. Na początku sprawowano ją raz w miesiącu, od 1959 r. – w każdą niedzielę – opowiada Kubas-Samociuk. Potem doszły pierwsze piątki, majówki, różańce, procesje Bożego Ciała. Ale czas robi swoje, nadszarpnął kaplicę, tak wewnątrz, jak i zewnątrz, choć bywała reperowana. Z obecnym remontem ruszyli 18 maja br. Tomasz Walancik, sołtys, zebrał grupę inicjatywną, rada sołecka zaapelowała o datki. Za uskładane 23 tys. zł zakupili pierwsze materiały i prace ruszyły. Pomimo pandemii, tempo było dobre, a zapał ludzi – ogromny. Telefon Ewy Kubas-Samociuk to pełna dokumentacja fotograficzna akcji odbudowy; skuwanie wewnątrz do gołych tynków, podnoszenie dachu, demontaż ołtarza Matki Bożej Częstochowskiej do renowacji (obraz wieś kupiła niegdyś w Częstochowie, ołtarz wystrugany w drewnie lipowym to dzieło p. Baniaka z Gniewięcina). W drugiej zbiórce miejscowa społeczność (520 osób) uzbierała 20 tys. zł. Wiktor Tabor robi elektryczność, Michał Nowakowski kieruje pracami, 20 młodych mężczyzn – strażaków OSP Gniewięcin dwoi się i troi, kobiety gotują ekipie pracującej, pomagają Józef Klimek, Wiktor Walencik. Planują jeszcze tynki wewnętrzne, podest pod ołtarz, będą się starali o wprowadzenie Najświętszego Sakramentu. Może środków starczy na nową posadzkę? W odbudowie jest wieżyczka, na której zostanie umieszczony dzwon, ten, który dzwonił tutaj niegdyś. Może jeszcze uda się poszerzyć teren, naprawić ogrodzenie. I zbudować, choć niewielki, parking.
Nie zaprzepaścimy tego, co nasi przodkowie z trudem wznosili.
Podziel się cytatem
Ks. Dariusz Mularczyk, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Mstyczowie sprawuje opiekę duszpasterską nad kaplicą i tutejszymi pełnymi zapału wiernymi. Dobrze wykorzystali czas pandemii, pożytecznie, a nawet w pewnym sensie integracyjnie, gdyż choć działo się to i dzieje w reżimie sanitarnym – zjednoczyła ich sprawa własnej kaplicy.
Z ciekawostek historycznych. Wg Długosza, Gniewięcin był najpierw siedzibą rodu Lisów ze Mstyczowa. Z początkiem XX wieku majątek został rozparcelowany.
2020-08-05 07:21
Ocena:+1-1Podziel się:
Reklama
Wybrane dla Ciebie
Kevin uczy i zaskakuje [Felieton]
2025-01-02 15:27
ks. Łukasz
Screen
Kadr z filmu "Kevin sam w Nowym Jorku"
Już się stało tradycją, że w czasie świątecznym w telewizji można było obejrzeć filmy: “Kevin sam w domu” i drugą część o jego przygodach w Nowym Jorku. Film ten stał się kultowy i ponadczasowy i możemy zastanawiać się nad jego fenomenem. Co ciekawe, z pozoru jest to film, który posiada wiele przejaskrawionych momentów, które mają też wprowadzić widza w dobry humor, pozornie skierowany jest do młodszych widzów, jednakże w tle możemy dostrzec wiele wątków, które są bardzo pouczające i mogą poruszać, ale także ukazują sedno Bożego Narodzenia.
Charakterystyczne jest to, że pierwsza faza filmu odbywa się w dużym chaosie i zabieganiu. To zawsze prowadzi do popełnienia niejednego błędu. Jednakże sam bohater, czyli Kevin czuje się niedoceniony przez swoją rodzinę i niesłusznie obwiniany za zło, a przez to pojawia się rozczarowanie i poczucie niesprawiedliwości. Z jednej strony czuje się niedoceniony, a z drugiej sam nie docenia swojej rodziny, co bardzo szybko zostaje zweryfikowane, gdy Kevin zostaje sam i zaczyna tęsknić za rodzicami, a nawet za “nieznośnym” rodzeństwem i kuzynostwem. Z tą sytuacją mogłoby utożsamiać się wiele rodzin, w których, gdy pojawiają się trudne momenty, są nieporozumienia, nie zawsze człowiek czuje się doceniony, czy sprawiedliwie potraktowany, prowadzi to do konfliktów. Gdy jednak mija czas, emocje opadną, zaczyna dominować miłość, tęsknota, żal za swoją postawę i chęć naprawy zła. Tu można zacytować: “Każdy chce być zauważony i usłyszany, chce być sam, a później samotność dobija”. Niejednokrotnie, gdy dzieje się coś złego matka czy ojciec zrobią wszystko, aby uratować swoje dziecko. W filmie w sposób szczególny ukazany jest “heroizm” matki, która za wszelką cenę postanawia wrócić do domu, bo boi się o swojego syna. Nie czeka, ale działa, co finalnie kończy się happy endem. W życiu jednak, nie zawsze tak jest, bo w niejednym przypadku szybciej była śmierć.
Fundacja „Lux Veritatis” wystosowała wniosek do władz TVP o publikację sprostowania dotyczącego reportażu „Arcydzieło Rydzyka”. Materiał szkalujący o. Tadeusza Rydzyka CSsR i całą rodzinę Radia Maryja został wyemitowany 13 grudnia 2024 roku - informuje portal Radia Maryja.
Bóg chce, abyśmy wchodzili w nowy rok z sercem wdzięcznym za to, kim jesteśmy i co robimy, wdzięczni za ludzi, których spotkaliśmy w roku minionym i wielu z nich nadal jest z nami. Bóg liczy, że będę Mu wdzięczny za tych, z którymi współpracujemy, ale też i za tych, którzy są dla nas źródłem trudności, zmartwień, cierpienia itd. Bo skoro On jest Panem wszystkiego, zatem także obecność obok mnie ludzi tzw. przykrych, uciążliwych, ma służyć czemuś dobremu!
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.