Adoptuj Medyka
To modlitewna akcja, która zrodziła się w Krakowie i została rozpropagowana w całej Polsce. Oczywiście, chodziło o adopcję nie realną, ale duchową – w związku z akcją „Zostań w domu” prawie wszystko w tym czasie było duchowe – modlitewną opiekę nad lekarzem, pielęgniarką czy innym pracownikiem szpitala, szczególnie jednoimiennego. Opieka medyczna nad chorującymi na COVID-19 nie mogła być duchowa, ale jak najbardziej realna. „My jesteśmy tylko i niestety ludźmi” – napisał anonimowy medyk, którego list dał początek akcji. „Część z nas się boi. Większość ma rodziny. Niektórzy są a priori bardziej podatni na infekcje, bo mamy swoje choroby. Jest nas ogólnie za mało, nawet bez epidemii, a co dopiero jak zaczniemy chorować lub licznie przebywać w kwarantannie. Dlatego jeśli chcecie i możecie, to proszę o «adopcję modlitewną» jednego z nas”.
Appostolica
Reklama
To smartfonowa aplikacja stworzona „na cito” przez Konferencję Episkopatu Meksyku. Kościół na szybko próbował znajdować nowe drogi realizacji misji ewangelizacyjnej w sytuacji, gdy kościoły, sale katechetyczne i inne obiekty zostały zamknięte. Wszystko, co tylko mogło być przeniesione do świata wirtualnego, było przenoszone. Należało także w tej przestrzeni postarać się o większe szanse na spotkanie z Chrystusem. Dzięki aplikacji Appostolica można mieć zawsze przy sobie Biblię, czytać jej księgi, rozdziały i wersety, których się szuka, mieć dostęp do tekstów liturgicznych na dany dzień – zarówno mszalnych, jak i Liturgii Godzin, można poznawać najważniejsze teksty kościelne, wyszukiwać parafie z godzinami Mszy św. oraz wiele innych rzeczy – reklamowali aplikację Meksykanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Chorzy
3 lipca na stronie internetowej Instytutu Hopkinsa o godz. 12.26 widniała informacja, że na całym świecie potwierdzono 10 889 434 przypadki COVID-19. Osób, które przebyły tę chorobę bezobjawowo lub z lekkimi objawami, było, oczywiście, znacznie więcej. Chorowali także duchowni, w tym hierarchowie. W Watykanie pierwszy przypadek choroby odnotowano 5 marca. Ostatni – ?dwunasty – na początku maja. Gdy zachorował jeden z mieszkańców Domu św. Marty, świat zadrżał o zdrowie papieża. Franciszek był testowany, ale na szczęście wynik okazał się negatywny. Papieża izolowano. Przez jakiś czas nie jadał posiłków z innymi, jak to ma w zwyczaju, i starał się unikać niekoniecznych kontaktów. Najbardziej znanym hierarchą, który przeszedł COVID-19, jest kard. Angelo De Donatis, wikariusz generalny dla diecezji rzymskiej.
Dezynfekcja
Była – i jest nadal – jednym z nielicznych pozostających w naszych rękach narzędzi walki z koronawirusem. Początkowo płyny dezynfekcyjne były towarami wysoce deficytowymi i popyt sprawił, że osiągały kosmiczne ceny. Znajdowały się także w kościołach. Dezynfekowano ręce, ławki i konfesjonały. W świecie prawosławnym obawiano się, że dezynfekcja ikon może sprawić, iż dzieła zostaną uszkodzone.
Reklama
Specjaliści z laboratorium konserwacji i restauracji Galerii Narodowej w Sofii w liście do członków Świętego Synodu Bułgarskiego Kościoła Prawosławnego radzili, aby unikać dezynfekowania ikon i innych drewnianych powierzchni polichromowych środkami zawierającymi chlor oraz substancjami aktywnymi powierzchniowo i opartymi na alkoholu.
Dzwony
Biją na zwołanie, a w historii zdarzało się, że obwieszczały trwogę.
Wymownym znakiem powagi sytuacji, jak również głosem wołania do nieba o zmiłowanie były dzwony bijące w czasie pandemii w niektórych państwach Europy. W Polsce dzwony we wszystkich kościołach zabiły 25 marca w południe. Nad Sekwaną, też na wezwanie episkopatu, biły o godz. 19.30 przez 12 minut. Francuzów proszono, aby w tym czasie zapalili świeczkę w oknach. W bardzo doświadczonej epidemią Hiszpanii serca dzwonów poruszyły się w południe 12 kwietnia, w Wielkanoc – jako znak „pociechy i nadziei”. Dzwony zabiły również w mało znanej z pobożności Holandii – także w uroczystość Zmartwychwstania. Biskupi zachęcali, żeby ich głos się rozszedł także w Poniedziałek Wielkanocny.
Finanse
Reklama
Epidemia oraz wprowadzone niemal powszechnie na całym świecie zamrożenie gospodarki i życia społecznego spowodowały spore kłopoty finansowe, także dla Kościoła. W USA o pomoc z tarczy antykryzysowej zwróciła się blisko połowa parafii. W Polsce, w której kościoły cały czas pozostawały otwarte, choć ograniczono do minimum liczbę uczestników nabożeństw, proboszczowie z trwogą patrzyli na szczuplejące oszczędności. W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się klasztory klauzurowe. Siostry norbertanki z Imbramowic apelowały o pomoc w uregulowaniu koniecznych należności. Benedyktynki ze Staniątek zachęcały, żeby przychodzić do nich i kupować wytwarzany miód oraz wielkanocne baranki, gwarantowały przy tym, że sprzedająca siostra przestrzega wszystkich zaleceń sanitarnych. Benedyktyni z Tyńca apelowali o pomoc, bo nie mieli na pensje dla pracowników. Bodaj w najtrudniejszej sytuacji znalazło się szkolnictwo katolickie. We Włoszech zamkniętych może zostać od września nawet połowa szkół katolickich.
Gazety
W redakcjach Niedzieli, Gościa Niedzielnego, Idziemy, Przewodnika Katolickiego czy Wzrastania te kilka tygodni było prawdziwą batalią o przetrwanie. Pytanie, które stawiali sobie naczelni, było następujące: czy się drukować, a jeżeli tak, to czy czytelnik przyjdzie po gazetę? Ostatecznie nasza Niedziela jako jedyne czasopismo katolickie nie przestała się wydawać w wersji papierowej. Pozostałe tytuły poprzestawały w pewnych momentach na wersji elektronicznej, dostępnej w internecie. Wszędzie dziennikarze z lękiem patrzyli na swoje konta, zastanawiając się, czy wpłynie pensja.
Hasła
Czas pandemii to wysyp różnych inicjatyw, które miały zaradzić nowym potężnym wyzwaniom albo zastąpić, nawet jako namiastka, znane sprzed pandemii postawy, zachowania i zwyczaje. Pomysłodawcy prześcigali się w wymyślaniu jak najchwytliwszego sloganu reklamującego akcję i zachęcającego do wzięcia w niej udziału. I tak w diecezji toruńskiej propagowano akcję Zostań Samarytaninem. Jej uczestnicy mieli pokazywać swoje działania na rzecz innych w mediach społecznościowych. W Lublinie uruchomiono „maseczkę duchową” – imienną modlitwę konkretnych ludzi chorych na COVID-19. W Krakowie przed Niedzielą Palmową ogłoszono akcję #Hosanna, polegającą na wysyłaniu zdjęć z tradycyjnymi palmami, które następnie przekazywano medykom walczącym z epidemią.
Kapłan
Reklama
Kapłańska misja w czasach koronawirusa z konieczności ograniczała się do modlitwy za powierzony sobie lud.
Nie oznaczało to jednak, że kapłani zamknęli się w swoich mieszkaniach. W Polsce, w zdecydowanej większości kościołów, księża celebrowali codziennie Eucharystię, a w Wielkim Poście odprawiali nabożeństwa z garstką wiernych. Co prawda odwołano wszystkie chrzty i śluby, ale duchowni prowadzili pogrzeby i byli gotowi służyć posługą w konfesjonale. Oczywiście, wiązało się to ze zwiększeniem ryzyka zakażenia. Kilkunastu księży zachorowało. Co najmniej jeden w Polsce zmarł. Największą jednak ofiarę złożyli kapłani we Włoszech, gdzie zmarło ich ponad 100. Najmłodszy miał 45, a najstarszy – 100 lat.
Kwarantanna
Obok dezynfekcji i dystansowania się była i jest jednym z podstawowych narzędzi walki z tą epidemią. Nakładano ją również na parafie i wspólnoty zakonne. 20 marca kwarantanną objęto klasztor Dominikanów w Katowicach (na zdjęciu). Dwa dni później decyzja sanepidu dotknęła również Dominikanów w Rzeszowie, a kilkanaście dni później – księży z parafii św. Józefa w tym samym mieście. Spośród seminariów duchownych ta uciążliwość spotkała ołtarzewskich pallotynów. Oczywiście, to nie wszystkie przypadki.
Maseczki
Reklama
W pierwszych tygodniach epidemii był z nimi na tyle poważny kłopot, że nastąpiło „pospolite ruszenie” szwaczek. Prym wśród nich wiodły siostry zakonne, szczególnie te zgromadzenia i domy, które wcześniej szyły szaty liturgiczne. 21 marca za szycie maseczek wzięły się serafitki z Oświęcimia. Pierwsze maseczki trafiły do szpitali, przychodni i aptek. Pięć dni później szycia maseczek podjęły się zgromadzenia zakonne z Doliny Miłosierdzia w Częstochowie. Trafiły one nie tylko do służby zdrowia, ale też do grup największego ryzyka – seniorów i bezdomnych.
Namaszczenie chorych
O ten sakrament było chyba najtrudniej w czasach koronawirusa. We Francji zdarzało się, że dyrektorzy szpitali, mimo braku formalnego zakazu, nie pozwalali na odwiedziny kapelanów u chorych. Musieli interweniować francuscy biskupi. W USA stworzono specjalne kapłańskie teamy, złożone z młodszych, zdrowych księży, którzy na ochotnika szli do szpitali zakaźnych. W Polsce funkcję tę pełnili kapelani szpitalni. Czy się bali? Lęk towarzyszył im tak jak każdemu. Przed kontaktem z chorym musieli zakładać zabezpieczający strój.
Odpust
Władze kościelne, współpracując z władzami sanitarnymi, wydały wiele nadzwyczajnych rozporządzeń, które w wyjątkowych czasach miały zagwarantować wiernym dostęp do darów nadprzyrodzonych. Jednym z nich był odpust dla dotkniętych chorobą COVID-19, a także dla pracowników służby zdrowia, członków ich rodzin i wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób, także w modlitwie, się o nich troszczą. Najwyższy trybunał kościelny w sprawach wewnętrznych postanowił, że odpust zupełny udzielany jest wiernym dotkniętym przez koronawirusa, poddanym reżimowi kwarantanny w szpitalach lub we własnych domach.
On-line
Reklama
Gdyby wszystko można było przenieść do sieci, to w tych dniach z pewnością by to zrobiono. Także w Kościele. Natychmiast po ogłoszeniu epidemii parafie zaczęły masowo organizować transmisje Mszy św. ze swoich kościołów. Księża i katecheci wzmocnili swoją obecność w internecie. Do kontaktu, który miał zastąpić ten na żywo, wykorzystywano wszystkie dostępne cyfrowe narzędzia, a tam, gdzie nie było to możliwe, czyniono podobnie jak proboszcz z Polanowic w archidiecezji gnieźnieńskiej, który systematycznie obdzwaniał parafian, aby chwilę porozmawiać i wspólnie, przez telefon, pomodlić się dziesiątką Różańca.
Papież Franciszek
Z racji wieku, ale i przebytej w młodości choroby, która uszkodziła jego płuca, był w grupie największego ryzyka – stąd ograniczył, na ile mógł, spotkania z ludźmi, ale nawet w izolacji pracował i na bieżąco kontaktował się ze swoimi współpracownikami w Pałacu Apostolskim. Nie na wszystko się jednak godził. Sugerowano mu, żeby w czasie pandemii przeprowadził się do Pałacu Apostolskiego, gdzie są większe możliwości ochrony i dystansowania się niż w Domu św. Marty. Odmówił. Nie zrezygnował także z uścisku rąk po zakończonych spotkaniach. Wprowadzono jedynie obowiązek ich wcześniejszej dezynfekcji.
Pierwsze Komunie św.
Reklama
Praktycznie do końca kwietnia nie było wiadomo, czy i kiedy będzie można organizować Pierwsze Komunie św. Rodzice pytali duszpasterzy i władze diecezjalne, a ci bezradnie rozkładali ręce, bo mogli tylko powiedzieć, że Komunie św. będą organizowane wtedy, gdy do normalnego funkcjonowania wrócą parafie i szkoły. Ratunkiem mogły być rodzinne Pierwsze Komunie św., celebrowane w gronie najbliższych. W większości przypadków rodzice w porozumieniu z duszpasterzami ustalali, kiedy odbędą się uroczystości pierwszokomunijne ich dzieci. W niektórych parafiach, po zniesieniu większości ograniczeń, Pierwsze Komunie św. odbyły się, choć w mniejszych grupach, jeszcze w maju i czerwcu. Niektórzy przełożyli je na wrzesień. Zdarzało się, że decydowano, iż dzieci z dzisiejszych klas III przystąpią do Komunii św. za rok – w klasie IV.
Pomysły duszpasterskie
W czasach epidemicznego szczytu, gdy wprowadzone urzędowo obostrzenia uniemożliwiły tradycyjne duszpasterstwo, wysypały się różne pomysły, które miały na celu ułatwienie ewangelizacji w czasach epidemii. Niektóre – jak np. spowiedź drive-thru, polegająca na tym, że konfesjonałem stawały się samochody spowiednika i penitenta – były importowane zza oceanu. Inne, jak np. osobiste procesje z Najświętszym Sakramentem po parafii czy procesje z relikwiami świętych patronów i błogosławieństwo ogarniętych lękiem ludzi, miały pochodzenie rodzime. Zdarzało się, że księża brali Najświętszy Sakrament na pokład samolotu, z góry błogosławiąc mieszkańcom.
Szkoły
Ich zamknięcie oznaczało początek czasu epidemicznego. Jeszcze w kwietniu liczono, że być może przed końcem roku szkolnego dzieci będą mogły wrócić do szkół. Na początku maja stało się jednak jasne, że powrotu nie będzie. W drugim semestrze roku szkolnego 2019/2020 nauka odbywała się on-line. Także katecheza. Różnie z tym było. Dokuczał brak narzędzi do internetowego nauczania. Nauczyciele i katecheci musieli się wykazywać sporą kreatywnością, aby nie stracić kilku miesięcy nauki, a katolickie organizacje charytatywne i prowadzący je, np. pallotyni, organizowali zbiórkę na laptopy dla uczniów, bo część z nich, szczególnie w rodzinach wielodzietnych, nie miała dostępu do komputerów, a musiała się uczyć on-line.
Zawierzenie
Hierarchowie z całego świata zawierzali swoje kraje i diecezje Chrystusowi i Matce Bożej. 25 marca takie zawierzenie miało miejsce w Fatimie. Zawierzono Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi dwadzieścia dwa kraje, m.in.: Portugalię, Hiszpanię, Kolumbię, Kenię, Słowację, Rumunię i, oczywiście, Polskę. Episkopaty tych krajów włączyły się w inicjatywę biskupów z Portugalii. Arcybiskup Stanisław Gądecki powtórzył to zawierzenie 3 maja na Jasnej Górze. W tym samym dniu, takiego samego aktu w katedrze na Wawelu dokonał metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.