Opowieści o krainach dalekich i nieosiągalnych czyta się dobrze, ale zawsze – a szczególnie w czasach pandemii – jak bajki o żelaznym wilku. Większość z nas nigdy tam nie dotrze, nie ma szansy tam być. Książka Duchy we śnie... opowiada o wyprawie dwóch reporterów do Papui Zachodniej. W tej prowincji, należącej do Indonezji, a leżącej w Nowej Gwinei, można znaleźć rejony całkiem dzikie, zamieszkałe przez potomków łowców głów (odkąd zawitali do nich misjonarze, nie jedzą już swoich wrogów). I przez to pociągające, przynajmniej dla Grzegorza Kapli i jego towarzysza. Głównym bohaterem książki jest plemię Dani (samo słowo dani w jego języku oznacza ludzi), żyjące na granicy światów: cywilizacji współczesnej i tej z epoki kamienia łupanego. Świata realnego i świata duchów, z którymi Dani często wchodzi w kontakt. Na granicy wolności i niewoli, bo Papua, choć pragnie wolności, jest terytorium podległym Indonezji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu