Traktowanie pandemii jako preludium Sądu Ostatecznego może być jedynie źródłem niepokoju, ale przyjęcie obecnej sytuacji jako pewnego memento może być wyjściem do autorefleksji.
Tegoroczne święta Wielkiej Nocy za nami. Zewsząd słyszeliśmy, że to święta „inne niż do tej pory”. To oczywista nieprawda. Nie wydaje się bowiem, aby w tym roku chrześcijanie świętowali wydarzenie inne niż zmartwychwstanie Pana. Inne były tylko okoliczności. Czy ta zmiana w jakikolwiek sposób wpłynęła na nasze życie duchowe?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ograniczenia wprowadzone przez władze z powodu pandemii uniemożliwiły wiernym uczestnictwo w liturgii Wielkanocy. Mimo możliwości, jakie oferują media, „elektroniczna” forma uczestnictwa nie może zastąpić rzeczywistej obecności w kościele. Mówił o tym papież Franciszek, apelując, aby na stałe nie przenosić Kościoła i sakramentów w świat wirtualny. Może dziś nadszedł czas, byśmy z odwagą i większym zaufaniem wrócili do udziału w liturgii w Kościele.
Reklama
Zaburzenie rytmu wiary, który dla wielu katolików przejawiał się w możliwości uczestnictwa we Mszy św. w każdą niedzielę, spowodowało niepokój wśród znacznej części wierzących. Sytuacja, w której „świat staje do góry nogami”, a poczucie bezpieczeństwa pryska jak mydlana bańka, staje się pożywką dla wszelkiego rodzaju posępnych wizji i pseudoproroctw. Wszystkie łączy fałszywe przekonanie o tym, że dla ludzi nie ma już żadnej nadziei.
Odczytanie obecnej sytuacji w duchu ostrzeżenia nie wydaje się być bezzasadne. I choć pytań jest wiele, jedno z nich wydaje się być kluczowe: Co robić?
Co może zrobić człowiek na wieść o tym, że on lub bliska jego sercu osoba zachoruje? Człowiek może wtedy prosić. Pytanie tylko, czy potrafi? Czy współczesny człowiek potrafi prosić, czy tylko żądać? Czy potrafi przeprosić, czy tylko domagać się wybaczenia? Czy potrafi dziękować, czy tylko z zadowoleniem aprobować okazane mu miłosierdzie?
Oczywiście, można twierdzić, że prosić potrafi każdy. A jednak: „Nie każdy, kto mówi mi Panie, Panie, wejdzie do królestwa Bożego”. Prosić to nie tylko mówić. To także albo przede wszystkim postawa zaufania. Postawa, czyli akt woli wyrażający się w działaniu. Tu nie ma ani słowa o słowach! To czyste działanie. Działanie, które będzie wypływać z jakości życia i wiary każdego człowieka.
Czy w chwili próby nauczymy się prosić i swoje myśli kierować do Boga?
Czas izolacji nie może doprowadzić do tego, aby, kiedy pandemia ustanie, znów „było, jak było”. Pandemia to nie żadna z pierwszych plag przed nadejściem Sądu Ostatecznego. Może raczej to ostatnie ostrzeżenie dla ludzkości, aby zwróciła się do Boga.