Zdaniem św. Ojca Pio, „wszystko jest grą miłości”. Tak, Bogu zawsze chodzi o miłość – by ją zaofiarować i pobudzić nas do wzajemności. Skoro „Bóg jest miłością” (1 J 4, 16), to oczywiste, że gorąco pragnie zaofiarować nam swoją nieskończoną miłość; równie gorąco pragnie doczekać się naszej wzajemności. Obyśmy w kilku dekadach życia zdążyli poznać miłość Trójjedynego Boga i na nią odpowiedzieć żarliwą, zażyłą miłością. Tą, która „z góry zstępuje” i zostaje rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego (por. Rz 5, 5).
Boska miłość pewnego dnia wkroczyła w skomplikowane i trudne życie Samarytanki – i nie był to przypadek, ale precyzja Opatrzności Bożej. Pan Jezus zechciał czekać na nią w samo południe. „Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!»”. Kobieta była zaskoczona i daleka od spełnienia prośby. Potrzebna była dłuższa rozmowa, zanim się otwarła i przeżyła olśnienie oraz radość ze spotkania Jezusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Mistrz ze swej strony nie dał się zbić z tropu ani na moment. Jego gorącym pragnieniem było (i jest) dotrzeć do każdego człowieka i pomóc zrozumieć trawiącą go tęsknotę, jego duchowe pragnienie. Nie dając się zniechęcić, zwrócił się do Samarytanki: „O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić» – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej”. „Prosiłabyś”. Prosiłabyś usilnie, i to co prędzej! Jezus podpowiada Samarytance, co ma czynić: ma prosić o „wodę żywą”, a jest nią Boska miłość. Ta sama, która jednoczy Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Samarytanka przeżyła sporo lat i „zaliczyła” kilka rozczarowujących „miłosnych przygód”. Wtrąciły ją one w opłakany stan. Doszło do tego, że nawet po zwykłą wodę chodziła do studni wtedy, gdy nie było tam innych kobiet z miasteczka. Bała się ich spojrzeń i osądów. I oto dla kogoś takiego jak ona zaczął się nowy rozdział życia. Sprawił to Jezus – Mesjasz. Pojawił się w krytycznym momencie jej życia i subtelnie nawiązując do jej źle „rozgrywanego” pragnienia miłości, otwarł ją na miłość prawdziwą, Boską. Odsłonił jej pragnienie samego Boga. Płaszczyzną dla spotkania Jezusa i Samarytanki okazało się pragnienie.
Zauważmy, że te różne pragnienia i najgłębsze pragnienie – to coś, na co wrażliwa jest każda osoba jako Bogu podobna! To na gruncie pragnienia może dojść do poważnego spotkania i poważnej rozmowy. Gdy rozmówcą jest Jezus, to zawsze padają wyznanie miłości i propozycja wymiany miłości oraz zaproszenie do doświadczenia przebóstwiającego zjednoczenia stworzenia ze Stwórcą.