Do szpitalnej kaplicy znajdującej się w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie przychodzi pacjent w szlafroku. Mężczyzna, sam po chemioterapii, prosi o odprawienie Mszy św. w intencji młodego Wojtka, który leży na jednym z oddziałów. – Jest z nim dramatycznie – mówi ze łzami w oczach. – Proszę jak najszybciej odprawić Mszę św. za niego i za lekarzy.
Kapelan szpitala ks. prał. Tadeusz Bożełko zapisuje intencję: o cud uzdrowienia dla Wojtka i dary Ducha Świętego dla lekarzy, którzy go wspierają w leczeniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zawierzyć się Bogu
Chorzy siły do walki z nowotworem odnajdują w szpitalnej kaplicy Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Od sześciu lat posługuje tutaj ks. Bożełko. Codziennie o godz. 15.00 sprawuje Mszę św. z Koronką do Bożego Miłosierdzia. Potem do późnych godzin wieczornych odwiedza chorych z Najświętszym Sakramentem. Spowiada, błogosławi, wspiera dobrym słowem.– Puk, puk, czy któraś z Pań kochanych do Komunii św.? – pyta pacjentów z Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich Kości i Czerniaków.
Ks. Bożełko nie przechodzi obok cierpiących bez pochylenia się nad nimi. – Zawsze trzeba poświęcić im czas, chociaż krótką chwilę – mówi.
Panią Ewę z Gdańska kapłan błogosławi. Kobieta na głowie ma chustkę, obok stoi kroplówka. W ubiegłym roku zdiagnozowano u niej mięsaka.
Reklama
– Najwyższy stopień, czwarty. Były różne plany, ale choroba wszystko zmienia. Czas jest krótki. Zawierzyłam wszystko woli Bożej – wyznaje. – Widzę owoce modlitwy. Na plecach udało się wyciąć guz w stu procentach – opowiada pacjentka, która po chemii nie jest w stanie nawet pójść do kaplicy. – Cieszę się, że mogę przyjąć na oddziale Komunię św. Wiara w Boga daje siłę – mówi pani Ewa.
Duchowe uzdrowienia
Piętro wyżej na korytarzu stoi pani w średnim wieku z dorastającym chłopakiem. Oboje przyszli w odwiedziny do mamy nastolatka.
– Nie wyobrażam sobie, aby nie było księdza i kaplicy w tym szpitalu. Wiele razy uczestniczyliśmy w sprawowanych tutaj Mszach św. – mówi pani Katarzyna, siostra hospitalizowanej pacjentki. – W dramatycznych chwilach szczególnie modliliśmy się – dodaje Wojtek, syn chorej. Jego mama przed operacją mogła liczyć na sakrament namaszczenia chorych, modlitwę wstawienniczą, a także nabożeństwo do św. Charbela.– W intencji zdrowia mojej mamy modliły się również osoby, które nie są blisko Kościoła – dodaje Wojtek.
Wielu cierpiących na raka odbywa swoiste rekolekcje. W obliczu nowotworowej choroby dokonują przemiany swojego życia. – Otwierają swoje serca, przyjmują sakramenty. Często przed operacjami jednają się z Bogiem po dziesiątkach lat życia z dala od Kościoła. Dla kapłana to wielka radość. – Od stanu naszej duszy zależy zbawienie wieczne – mówi kapelan szpitala i dodaje, że rozważanie Słowa Bożego to część terapii. – Chorzy i ich rodziny w naszej kaplicy wypraszają łaskę zdrowia, zamawiają potem Msze św. dziękczynne – opowiada ks. Bożełko.
Duchownego wspiera ośmiu szafarzy nadzwyczajnych, wolontariusze, a także wspólnoty charyzmatyczne, które w szpitalnej kaplicy organizują raz w miesiącu modlitwę wstawienniczą. – Pan Jezus chce uzdrawiać całego człowieka. Zaprasza do współcierpienia z Nim, które może stać się źródłem zbawczych darów – podkreśla kapłan.