W słoneczne sobotnie popołudnie 12 kwietnia br. wspólnota parafialna w Wolborzu pożegnała w świątyni, a potem na cmentarzu kolegę, przyjaciela i działacza samorządowego - śp. Tadeusza Dudę, który odszedł
do Pana po wieczną nagrodę. Odszedł niespodziewanie - przeżył zaledwie 55 lat. Przypominają się tu słowa kapłana poety: "spieszmy się kochać ludzi, tak prędko odchodzą".
Śp. Tadeusz Duda przyjechał do Wolborza ponad 20 lat temu, założył rodzinę i bardzo szybko wtopił się w lokalne środowisko. On sam i jego żona Teresa szybko zostali obdarzeni dużą sympatią mieszkańców
Wolborza i okolicznych wiosek. Stan zdrowia nie pozwalał mu na intensywną pracę zawodową, ale pan Tadeusz pragnął z dobrym skutkiem pracować społecznie.
Posiadał łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi, a częstymi gośćmi w jego domu byli kapłani pracujący w wolborskiej parafii - obecni i ci dawni. Doświadczyłem tego osobiście przez 16 lat naszej znajomości.
Szczególną sympatią darzył zmarłego niedawno ks. prał. Władysława Mularczyka. Był zawsze pogodnie nastawiony do życia i przyjaciół. Ich dom zawsze był domem otwartym, nie tylko z racji pracy zawodowej
pani Teresy, która jest lekarzem rodzinnym. O każdej porze można było śmiało dzwonić i pukać do drzwi ich domu.
Od 1986 r. śpiewał w chórze parafialnym, w którym aktywnie się udzielał aż do ostatniej chwili. Śpiew był jego pasją, bowiem w latach 1992-2000 był też członkiem zespołu śpiewaczego "Fermata" przy
Domu Kultury w Wolborzu.
Obok śpiewu drugą jego pasją było zaangażowanie w życie społeczności lokalnej. Choć sam pochodził z Mazur i często tam wracał, to swoje serce oddał dla Wolborza. W wyborach samorządowych został wybrany
radnym Rady Gminy w Wolborzu. Został też wybrany przewodniczącym Rady. Funkcję tę pełnił w latach 1994-98. W tym czasie podejmował wiele inicjatyw gospodarczych i inwestycyjnych. Był wzorem samorządowca
i obywatela. Śp. Tadeusz Duda wysoko cenił wszystkie formy działalności patriotycznej i kulturalnej. Zawsze był obecny, a także brał czynny udział w akademiach, Mszach św. za Ojczyznę i spotkaniach okolicznościowych.
Można by rzec, że był patriotą "z krwi i kości", dla którego nie było spraw obojętnych, niemożliwych. Wiele godzin poświęcał na rozmowy i dyskusje dotyczące Ojczyzny i lokalnej społeczności. W jego
sercu szczególne miejsce zajmowała także wiara i Kościół. Tak jak jego małżonka miał swoje stałe miejsce w wolborskim kościele. Był wzorem ojca, męża i katolika, dla którego wszystkie te wartości były
najważniejsze - a Bóg przede wszystkim. Zawsze pełen zaufania i cierpliwości, nawet w tych ostatnich tygodniach swej ciężkiej choroby.
Nigdy nie stracił nadziei pokładanej w Bogu, nie rozpaczał z powodu swego losu, żal mu było tylko rodziny i rozstania z nimi. Nawet do śmierci był przygotowany w sposób doskonały, przez sakramenty
święte udzielone przez kapłana i przyjaciela - ks. Edwarda Półtoraka, który żegnał go słowami homilii pogrzebowej. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył proboszcz parafii w Wolborzu - ks. Zdzisław
Kowalewski, a udział brali też ks. prał. Stanisław Socha (dziekan piotrkowski, a niegdyś proboszcz w Wolborzu), ks. prał. Bartłomiej Rurarz oraz księża: Benedykt Węglewski, Krzysztof Nowak i piszący te
słowa. Wraz z rodziną i wiernymi duchowo łączył się Pasterz archidiecezji, który na ręce Teresy Dudy skierował słowa współczucia i duchowej otuchy, odczytane na wstępie liturgii przez Księdza Kapelana.
Panie Tadeuszu, wraz z Twoim odejściem Wolbórz zubożał. Dziękujemy Bogu za dar Twojej osoby i za to, co zrobiłeś dla bliskich, dla społeczności lokalnej i dla wolborskiej parafii.
Pamięć o Tobie pozostanie na zawsze w naszych sercach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu