KS. ADRIAN PUT: – Od kilku lat systematycznie stara się Ksiądz zabierać młodzież na Europejskie Spotkania Młodych Taizé. Skąd fascynacja tym dziełem?
KS. DANIEL GEPPERT: – Moje pierwsze spotkanie ze Wspólnotą było w 1996 r. w Taizé. Wikariusz, który był w mojej parafii, zorganizował wyjazd dla młodych. Nawet nie pamiętam, jak to się stało, że znalazłem się w tej grupie i pojechałem na tydzień do Francji. Oprócz spędzenia wakacji za granicą spodobał mi się klimat tego miejsca. Wszystko proste, bez konfliktów, uniwersalne. Jeszcze wtedy nie znałem pojęcia „ekumeniczne”. Bracia żyją z pracy swoich rąk. Krzyżyk, który jest znakiem rozpoznawczym Wspólnoty, ma kształt gołębicy, symbolu Ducha Świętego, skierowanej ku dołowi, ku ludziom.
– W których europejskich miastach był już Ksiądz z młodymi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Od Zachodu na Wschód. Wymieniając wszystkie, to Stuttgart w 1996. Następnie od 2009 kolejno: Poznań, Rotterdam, Berlin, Rzym, Strasburg, Praga, Walencja, Ryga, Bazylea, Madryt.
– Choć widać dziś mniejsze zainteresowanie tego typu wyjazdami, to jednak nie tracą one nic ze swej aktualności i przesłania. Co jest siłą spotkań Taizé?
Reklama
– Cały schemat spotkania jest taki sam – czy to w Taizé, czy podczas Europejskiej Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię na przełomie roku. Poranne modlitwy, śniadanie, spotkania w międzynarodowych grupach dzielenia, obiad, modlitwy południowe, spotkania tematyczne, kolacja, modlitwy wieczorne. W międzyczasie spotkania z ludźmi, zwiedzanie, radość. Bowiem różne narodowości wnoszą swój charakter i temperament. A tym, co nas łączy, jest wiara w Boga. Najbardziej rozpoznawalnym elementem są śpiewy. Kanony z Taizé są znane na całym świecie. Nawet w najmniejszych parafiach się je śpiewa, choć może nie zagłębia się w ich pochodzenie.
– W tym roku nie trzeba będzie jechać zbyt daleko. Europejskie Spotkania Młodych tuż za miedzą... we Wrocławiu. Jak młodzież przyjęła tę wiadomość? Nie szkoda, że tym razem nie będzie dalekiego wyjazdu?
– W tegorocznym spotkaniu możemy czuć się gospodarzami. Choć nie jesteśmy z Wrocławia. Możemy przybyłym pielgrzymom pokazać to, co polskie. Polskie kościoły, tradycje, kulturę i potrawy. Jako że jest to spotkanie ekumeniczne, w Europie w większości goszczą nas więc parafie protestanckie. Tym razem to my ugościmy ich w katolickiej ziemi. Tak przemierzając te różne miasta i widząc gospodarzy, którzy nas przyjmują, to można powiedzieć, że ich młodość już jest historią. Że młodzi gdzieś uciekli z życia duchowego. Mam nadzieję, że Wrocław pokaże odmienny obraz, obraz Kościoła młodego duchem i ciałem. Zwłaszcza że we Wspólnocie jest już czterech braci z Polski, gdzie przez wiele lat był tylko jeden, br. Marek. I jak patrzy się na liczby, to Polacy zawsze stanowią najliczniejszą grupę pielgrzymów.
– Do Wrocławia zapewne będzie chciało pojechać więcej młodych. Skąd z naszej diecezji wyjadą zorganizowane grupy?
Reklama
– Jest kilku kapłanów, którzy w tym czasie również pielgrzymują ze swoimi grupami: Szprotawa – ks. Damian Drop, Gorzów – ks. Piotr Kamiński, Zielona Góra – ks. Mariusz Jagielski, Zielona Góra – ks. Daniel Geppert (tel. 502 452 401). Być może w tym roku pojadą jeszcze inni. Uczestnikiem może być osoba między 17. a 35. rokiem życia. Koszt uczestnictwa w spotkaniu to 240 zł plus koszta podróży. Zapisy trwają do 1 grudnia.
– I jeszcze jedna niespodzianka. Już za kilka dni spotkanie Taizé także w Zielonej Górze.
– W październiku odebrałem telefon od niespodziewanego rozmówcy. Brat Maciej, najmłodszy z Polaków we Wspólnocie, zadzwonił z zapytaniem, czy byłaby możliwość zorganizowania spotkania w Zielonej Górze. Po upewnieniu się, że jest to możliwe, dałem znać, że mamy zielone światło na działanie. I tak we wtorek 26 listopada w parafii Ducha Świętego w Zielonej Górze o godz. 18 rozpocznie się modlitewne czuwanie przed pielgrzymką. Eucharystia, modlitwa w kaplicy przy krzyżu i spotkanie przy herbacie. Zapraszam wszystkich, którzy kiedykolwiek brali udział w tych spotkaniach i wszystkich, którzy chcieliby się przekonać, czy jest to dla nich. Choć patrząc na moje pierwsze, to powiem, że czasem dobrze dać się porwać i pójść w ciemno. Na pewno nam to nie zaszkodzi, a może pomóc nabrać odwagi. I w dawaniu świadectwa, jako człowieka wierzącego w zlaicyzowanym świecie, oraz w komunikacji międzyludzkiej. Nieznajomość języka angielskiego nie jest przeszkodą.