Przez lata ta historia była wstydliwie skrywana. Nie było się czym chwalić: przymusowe osadzenie na brytyjskiej wyspie Bute kilkuset sanacyjnych oficerów – podejrzewanych przez rządzącą ekipę gen. Władysława Sikorskiego o nieprawomyślność – nie mieści się w głowie.
Małgorzata Szejnert, autorka książki „Wyspa Węży”, gdy przeglądała rodzinne szpargały, natknęła się na list z informacją, że jej zapomnianego wuja – o którym w domu się nie mówiło – pochowano na cmentarzu w Rothesay na wyspie Bute, u brzegów Szkocji. Dlaczego właśnie tam? W poszukiwaniu odpowiedzi trafiła do archiwów i do Szkocji i odkryła wstydliwą – w jej przypadku także rodzinnie – kartę z dziejów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Okazało się, że wuj – kpt. Ignacy Raczkowski „Rak” był jednym z kilkuset sanacyjnych oficerów, których przetrzymywano w obozie prowadzonym na wysepce przez polskie władze wojskowe. Co ciekawe, człowiekiem odpowiedzialnym za zesłanie oficerów był żarliwy antypiłsudczyk gen. Izydor Modelski... mąż siostrzenicy dziadka Małgorzaty Szejnert.
Pierwotnie Ośrodek Zborny Rezerwy Oficerów powstał jesienią 1939 r. w Cerizay we Francji. Obóz szybkozaczęto nazywać Berezą. Po klęsce Francji w 1940 r. ośrodek przeniesiono na wyspę Bute. Generał Sikorski przetrzymywał tam swoich politycznych przeciwników – oficerów związanych z Piłsudskim, piłsudczykami i obozem sanacji, których oskarżył o nieprawomyślność i sprawstwo klęski wrześniowej. Wyspecjalizowani wojskowi wysokich szarż, którzy powinni walczyć z wrogiem, siedzieli bezczynnie.