KS. MARCIN GOŁĘBIEWSKI: – Pochodzi ksiądz biskup z sąsiedniej diecezji siedleckiej. Pełnił tam Ekscelencja urząd biskupa pomocniczego. Czy Drohiczyn był wcześniej znany księdzu biskupowi? Co łączy Ekscelencję z tym terenem? Może jest jakieś szczególne wspomnienie związane z diecezją drohiczyńską?
Reklama
BP PIOTR SAWCZUK: – Pierwsze moje wspomnienie związane jest z osobą śp. ks. inf. Eugeniusza Borowskiego, który w czasie, gdy byłem klerykiem, prowadził rekolekcje w Wyższym Seminarium Duchownym w Siedlcach. Pamiętam, że słowo Boże głosił w stule swego stryja, dziś już błogosławionego męczennika II wojny światowej, ks. Antoniego Beszta-Borowskiego, sprofanowanej przez esesmana, ale ocalonej i z wielkim szacunkiem przez niego przechowywanej. Pamiętam też bp. Władysława Jędruszuka, który bywał na różnych uroczystościach w Siedlcach. Jeśli zaś chodzi o teren diecezji drohiczyńskiej, to bywałem w różnych miejscach, ale głównie w parafiach należących wówczas do diecezji siedleckiej. Wspomnę choćby o tym, że pierwszą w życiu homilię, jako kleryk III roku seminarium, wygłosiłem w Seroczynie. Byłem też wówczas w Łazówku, gdzie kościół był jeszcze w budowie. Do samego Drohiczyna dotarłem dość późno, bo – o ile mnie pamięć nie myli – dopiero w czasie, gdy Siostry Loretanki zakładały tu swój dom zakonny (2003 r.) i jako były ich kapelan parę razy tu przyjeżdżałem. Poza tym diecezja drohiczyńska i siedlecka sąsiadują ze sobą, nie ma więc między nimi jakichś wielkich różnic, z Siedlec do Drohiczyna jest zaledwie pięćdziesiąt parę kilometrów, a z mojej rodzinnej Kornicy, jeszcze mniej.
– Jak przyjął Ekscelencja decyzję papieża Franciszka, że został ksiądz biskup mianowany Pasterzem diecezji drohiczyńskiej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Na podobne pytanie odpowiadałem już redakcji „Echa Katolickiego”, wydawanego w diecezji siedleckiej. Powiem to samo. Przede wszystkim uważałem, że nominację winienem przyjąć w duchu posłuszeństwa, jako konsekwencję zgody wyrażonej parę lat wcześniej, gdy zostałem wybrany na urząd biskupi. A oprócz tego i z zaskoczeniem, i z lękiem, i poczuciem niegodności, i jakimś błyskiem radości z powodu zaufania, jakim zostałem obdarzony. Towarzyszyła więc temu cała masa różnych odczuć.
– Zawołanie biskupie Ekscelencji zaczerpnięte jest z Psalmu 115: „Nomini Tuo da gloriam” – Imieniu Twemu daj chwałę. Jak rozumie ksiądz biskup te słowa w perspektywie swojej pasterskiej posługi?
Reklama
– Ten pełen nadziei psalm skierowany jest do ludu, który wrócił z wygnania. Po bolesnym, oczyszczającym doświadczeniu słyszy on zachętę do tego, by na nowo odkryć i uwierzyć, że Pan jest jego „pomocą i tarczą” (w. 9), a nie naśladować pogan, dla których bożkiem jest „srebro i złoto, dzieło rąk ludzkich” (w. 4). Problemem wielu współczesnych ludzi, dotykającym także chrześcijan, jest zamykanie się na to, co nadprzyrodzone, a koncentrowanie się na sprawach ziemskich, na zapewnieniu sobie coraz większej wygody czy na zaspokojeniu ambicji. Tymczasem chrześcijanie mają świadczyć o tym, że tylko skierowanie życia ku Bogu, pełne nadziei otwarcie na Jego słowo i odważne wchodzenie w „mysterium crucis”, które jest przecież zarazem „mysterium caritatis”, nadaje życiu ludzkiemu właściwą perspektywę, ukazuje jego sens i pozwala niejako ogrzać się w blasku Bożej chwały.
– Jeśli mowa o zawołaniu, warto również zwrócić uwagę na herb księdza biskupa, w którym obecna jest trzynastolistna gałązka palmowa. Jakie jest jej znaczenie i dlaczego znalazła się w herbie Ekscelencji?
– Nie ukrywam, że mój herb został nieco zmodyfikowany. Wcześniej w tym polu, gdzie obecnie jest złota gałązka palmowa, było graficzne przedstawienie trzech postaci z krzyżem, kojarzące się z bł. Męczennikami z Pratulina. Teraz, pozostając przy idei męczeństwa za wiarę, chciałem ją wyrazić bardziej ogólnie, dlatego palma – symbol męczeństwa i zarazem zwycięstwa, chwały, a trzynaście listków – bo tylu właśnie unitów zginęło w Pratulinie. Zależało mi na tym, by nawiązanie do Pratulina pozostało, bo korzenie mojej rodziny są unickie i mocno ufam we wstawiennictwo męczenników podlaskich, jak często nazywa się bł. Wincentego Lewoniuka i dwunastu Towarzyszy.
– Podczas homilii wygłoszonej w drohiczyńskiej katedrze w dniu ingresu mówił ksiądz biskup: „Z Bożego mandatu mamy mieszać się w życie świata, zabiegając jednocześnie o to, by się z nim nie zmieszać, by się z nim nie spoufalić”. Czy jest to zadanie dla chrześcijan XXI wieku, również tych tworzących diecezję drohiczyńską? Na czym polega to „mieszanie się w życie świata” oraz niebezpieczeństwo spoufalania się z nim?
Reklama
– Chrześcijanie muszą „mieszać się w życie świata”, bo nakazał im to Chrystus: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15), a św. Paweł napisał, że głosząc, nie czyni niczego szczególnego i biada mu, gdyby nie głosił (por. 1 Kor 9,16). Głoszenie Ewangelii w wielu sytuacjach wygląda jednak, jak „mieszanie się”, bo „świat” chce żyć po swojemu i nie jest na Ewangelię otwarty. Przeciwnie, reaguje na nią często alergicznie. W chrześcijanach może więc pojawić się myśl, by – dla uniknięcia „starcia” ze światem – upodobnić się do niego. To jednak zawsze prowadzi do utraty ewangelicznego „smaku”. Zwrócił na to uwagę szwajcarski kardynał Kurt Koch, w wydanej parę lat temu książce „Kościele dokąd zmierzasz?”. A czy to dotyczy wiernych diecezji drohiczyńskiej? Oczywiście tak, choć – dzięki Bogu – na wschodzie Polski ludzie są dość mocno związani z Kościołem i swoje powinności chrześcijańskie zwykle traktują poważnie i dojrzale. Proces sekularyzacji postępuje jednak wszędzie.
– Czego możemy życzyć nowemu biskupowi Kościoła drohiczyńskiego?
– Powiem krótko. Otwarcia na światło Ducha Świętego, gorliwych współpracowników i stałego modlitewnego wsparcia w posłudze ze strony wszystkich diecezjan, których tą drogą serdecznie pozdrawiam.