Trwa remont kościoła Świętej Trójcy w Żórawinie. Specjaliści weszli na dach, ocenili stan wież i dachu na dramatyczny i zdecydowali o pilnym demontażu kuli zamontowanej na 40-metrowej wieży. Wewnątrz kuli znaleziono dwie „kapsuły czasu”, a w nich dokument, który zaskoczył wszystkich: pismo „Solidarności Walczącej” z 1983 r.
Kto stoi za ukryciem egzemplarza? Prof. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, historyk sztuki i specjalista od historii kościoła (autor dysertacji pt. „Rzeźba manierystyczna z przełomu XVI i XVII wieku w kościele pw. Świętej Trójcy w Żórawinie”) podkreśla, że w przypadku „kapsuł czasu” ukrytych w kuli została zachowana pełna dyskrecja i nikt nie podpisał się pod ukrytymi dokumentami.
– W drugiej kapsule odnaleźliśmy dokument, który potwierdził to, co działo się w 1983 r. w kościele Świętej Trójcy, czyli kolejne etapy renowacji zabytku. To notatka sporządzona pięknym, kaligraficznym pismem, na papierze czerpanym, podpisana przez ówczesnego konserwatora Józefa Cempę – mówi prof. Oszczanowski. – W 1983 r. żywa była idea, aby w tym kościele urządzić tzw. muzeum manieryzmu. Ten pomysł nie został zrealizowany, a historia znalazła swój szczęśliwy koniec, bo dziś właścicielem i gospodarzem świątyni jest parafia z niezwykle rzutkim proboszczem, ks. Cezarym Chwilczyńskim. W 1983 r. odnaleziono w kapsule dokument wcześniejszy, z roku 1905. Ten przekazano do Muzeum Archidiecezjalnego, do ks. prof. Józefa Patera, a na jego miejsce włożono nowy, informujący o pracach dokonanych w czasie ówczesnego remontu. Wtedy, gdy trwały prace konserwatorskie, żywiono nadzieję, że do 1986 r. zostaną one zakończone i powstanie muzeum. Muzeum jednak nie powstało, a znalezione dokumenty potwierdzają szczególny okres w historii kościoła – wyjaśnia profesor. Zapowiada też, że zdeponowany w Muzeum Narodowym we Wrocławiu egzemplarz pisma „Solidarności Walczącej” wróci do Żórawiny. – Wykonamy prace konserwatorskie, przygotujemy faksymile i dokument wróci do właściciela. Te prace, które teraz są wykonywane w świątyni w Zórawinie, też doradzam opatrzyć stosownym dokumentem, bo jak widać potomni cenią sobie takie ślady, jest to dla kolejnych pokoleń ważne źródło wiedzy – dodaje. Profesor uważa, że można podjąć próbę znalezienia osób, które zdecydowały o zawartości kapsuły w 1983 r. – Myślę, że idea włożenia do „kapsuły czasu” dokumentu „Solidarności Walczącej” była pomysłem środowiska konserwatorów pracujących przy renowacji kościoła. Prawdopodobieństwo, że to właśnie oni zdecydowali zostawić pamiątkę dla następnych pokoleń jest bardzo duże. Czasy były trudne, chcieli pozostawić świadka historii, a że był to „świadek” niechciany, jego przyszłość nie była pewna, chcieli zapewnić mu miejsce bezpieczne – nie pomylili się, okazało się, że informacja przetrwała. Tu chodziło o pamięć, o historię – i to się udało – mówi prof. Oszczanowski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu